Rozdział 12

54 7 2
                                    

21 lipca 2016
*Pov. Richard *
Jeśli mam być szczery to podróż samolotem w towarzystwie kolegów z kadry minęła mi bardzo szybko. Ciągle się ze wszystkiego śmiali jak to oni, nawet Markus się nie wkurzał, a to naprawdę cud.
Może dlatego, że wyjątkowo leciała z nami jego dziewczyna Jessica,która jako tako potrafiła go ogarnąć.

Mi trochę brakowało Andi, to fakt, jednak cały czas do mnie pisała więc jakoś dałem rade.
Zaraz gdy wylądowaliśmy na lotnisku w Krakowie przywitali nas polscy kibice.

Oj o nich można zdecydowanie powiedzieć, że są bardzo liczni. Tak porównując na przykład naszych kibiców a ich to oni zdecydowanie wygrywają.

Gdy już udało nam się rozdać autografy i zrobić sobie z nimi zdjęcia, co w przypadku Andiego trochę trwało.
Udaliśmy się na parking w celu oczekiwania na busa.
Kiedy już podjechał i wysiedliśmy zaczęliśmy dalszą podróż do Wisły na LPG.

*Pov Andi*
Zaraz po wizycie kontrolnej u lekarza, cała szczęśliwa zaczęłam testować kule.
Gdy już wyszłam ze szpitala pojechał pode mnie mój znajomy Thomas ( nie Morgi ok xD )  i zawiózł mnie do domu.
Później znów po mnie przyjechał po czym pomógł mu załadować walizkę do bagażnika i zawiózł na lotnisko.
Będąc na wielkim obiekcie zastanawiałam się w jaki samolot mam wsiąść. Była już godzina 20 więc strzelam,że wszyscy z mojego teamu już dotarli do Wisły. A ja jeszcze czekam na samolot. Super. 
Pasażerowie lotu Monachium - Kraków są proszeni o odprawę.
Jak najszybciej tylko mogłam (a z kulami trochę trudno) udałam się do bramek kontrolnych.
Po skończonej odprawie zaczęłam iść w stronę, wszystko było spoko póki jak długa się nie przewróciłam.

- Nic pani się nie stało?-zapytał mnie dość niski mężczyzna.

-Nie chyba nie. Przepraszam,ale się spieszę na samolot.

-A gdzie?-zapytał.

-Do Krakowa. Muszę dolecieć na skoki-odpowiedziałam mu.

-O jaki zbieg okoliczności ja akurat też lecę do Polski. I w dodatku tym samym samolotem. Mogę ci potowarzyszyć ?

-Oczywiście a z kim mam do czynienia?-zapytałam.

-Antonie Griezmann-przedstawił się.
- Andrea Remus.
-Znajoma Natalii Schmid ?

-Tak.-zdziwiłam się nie powiem,że nie bo poznaje gościa a on nie dość,że zna mnie to jeszcze moją znajomą.

-Znam ją. I właśnie do niej lecę-odpowiedział.

-To w takim razie szykuje się długa podróż.

-Tak-potwierdził.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Po około 1,5 h byłam na miejscu. Zegar pokazywał,że jest 23 (przypomnę,że odprawa trochę trwa) gdy wyszłam z  lotniska,uprzednio żegnając się z Antonie. Poczekałam na taksówkę która zawiezie do hotelu w Krakowie i napisałam w tym czasie SMS do Andiego.

You: Cześć Milka. Jestem już na miejscu,konkretnie w Krakowie. Tylko nic nie mów chłopakom mam nadzieje,że będą zadowoleni.

Andreas: Oczywiście,że będą. Tylko dojedź bezpiecznie do hotelu.

You: Dzięki 

Andreas: Nie ma sprawy

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ten rozdział miał wyglądać zupełnie inaczej,ale wyszedł jak wyszedł.
Nie mogłam się powstrzymać po wczorajszej wygranej Stefana ryczałam chyba przez 1,5h i nie mogłam przestać. Moje dziecko (chociaż nie jest ale cicho) jest mistrzem świata <3. Andi wice <3 a Markus 3 <3 lepiej być dla mnie nie mogło. Boże jak ja się z tego cieszę. A dziś drużynówka. Bez Polaków niestety,ale i tak będzie się działo.
A i ten rozdział jest nieco dłuży niż ostatni bo mam jakąś wenę xd.

Friend of the internetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz