Rozdział dziesiąty

2.4K 279 21
                                    

Black był kompletnie pijany.
Pijany i skołowany jednocześnie. Remus wyrzucił go z ICH domu, bo upił się ze znajomymi z pracy, kiedy oblewali kolejny sukces.
Lupin najpierw kompletnie go ignorował, ale w pewnym momencie nie wytrzymał i zaczął krzyczeć na Syriusza tak, jak pamiętał to z domu, gdy ojciec przychodził do domu pijany w środku nocy. Jego mama wtedy cholernie się denerwowała i groziła wyrzuceniem z domu.
A Wilkołak nie groził - on po prostu spakował ubrania Blacka do walizki i wypchnął go z domu, warcząc w jego stronę, jaki to jest nieodpowiedzialny.

- Lunatyku, wróciłeeeem... - wymamrotał Syriusz zaraz po tym, jak wszedł do mieszkania. Zatoczył się, gdy chciał zdjąć swoje buty, więc zostawił je w spokoju i chwiejnym krokiem ruszył do salonu, z którego dobiegało słabe światło.
Remus tylko na chwilę podniósł wzrok znad grubego tomiszcza, którego trzymał na kolanach. To był pierwszy raz, gdy tak zignorował Syriusza. Na nowo zatopił się w ciekawej treści "Magicznych pupilów domowych". Nie zareagował nawet, gdy Black usiadł obok niego, dając do zrozumienia, że wypił cholernie dużo. Zwyczajnie śmierdział.
I to gorzej niż po tygodniu spędzonym pod postacią psa.
- Nie będę z tobą rozmawiać. - poinformował go krótko Remus, ale drugi mężczyzna nic nie robił sobie z jego słów.
Zaczął ostrożnie (w jego mniemaniu) zbliżać się do Lupina, aż wreszcie położył jedną dłoń na jego kolanie, a drugą szybko zamknął jego książkę. Wilkołak spojrzał na niego z uniesioną brwią, nawet nie odkładając swojej książki.
Książki, która przydała się w następnej chwili, gdy Syriusz chciał go pocałować. Mężczyzna szybko uniósł wolumin tak, by Black pocałował okładkę, a nie jego.
- Mówiłem Ci tyle razy, że gdy jesteś pijany, nie istniejesz dla mnie.- warknął w jego stronę i podniósł się z kanapy.
Szybko jednak został pociągnięty na nią ponownie. Może nie tyle na kanapę, co na kolana Syriusza, który objął go w pasie i położył dłonie na udach młodszego drobniejszego mężczyzny. Chwilę później Remus poczuł pocałunki na swojej szyi.
Stanowczo wyrwał się Syriuszowi, po czym najzwyczajniej w świecie dał mu z liścia. Nie czekając na reakcję Blacka, wycofał się do ich sypialni, gdzie jednym zaklęciem spakował większość ubrań bruneta do sporej walizki.
Trzymając ją kurczowo w dłoni, wrócił do salonu.
- Bierz to i wynoś się. - powiedział słabo, wpychając mu walizkę do rąk. Zauważając, że mężczyzna nie spieszy się do wyjścia, złapał go za przód granatowej bluzy i podniósł go, a zaraz po tym cisnął w stronę drzwi. - Powiedziałem wynoś się!

I tak Syriusz wylądował u Jamesa i Lily. Nadal był pijany, ale teraz przynajmniej nie dobierał się do nikogo. Siedział za to na małej sofie, wgapiając się w swoje stopy.
- Nie mogę uwierzyć, że Cię wyrzucił, Łapo... - westchnął James, podając przyjacielowi szklankę wody.
- A ja nie mogę uwierzyć, że to zrobiłeś, Black. - prychnęła Lily, która stała w przejściu do małego salonu. - Przecież tyle razy Cię prosił, żebyś wracał do domu w miarę trzeźwy, prawda?
Kobieta zawsze trzymała stronę Remusa. Tak było także w tej chwili.
- Jutro z samego rana wracasz do domu i go przepraszasz, jasne? - warknęła w jego stronę, po czym podeszła bliżej, kładąc gruby koc na oparciu sofy. - James, nie siedź za długo.
I wyszła, zostawiając mężczyzn samych.
- Rogaczu, ona ma raję... - jęknął zawiedziony Syriusz. - Jak ja mogłem mu to zrobić? Zaufał mi po ostatnim razie, a ja to zepsułem...
I w tym momencie Black postanowił, że z samego rana wróci do domu i będzie przepraszał Remusa dopóki ten mu nie wybaczy. Nawet, jeśli miałby złożyć honor w kostkę i paść przed ukochanym na kolana.

oOo

- Remusie, przepraszam, to się więcej nie powtórzy! - wołał Syriusz, uderzając pięścią w drzwi prowadzące do sypialni. -Byłem cholernie głupi... Powinienem był Cię słuchać... Zawsze masz rację! Nie ważne w jakiej sprawie!
Wilkołak jednak nie dawał za wygraną, opierając się o drzwi i co jakiś czas wycierając mokre od łez policzki.
- Dobrze znasz tych idiotów z mojej pracy, prawda? - westchnął brunet. - Nie dają za wygraną, jeśli chodzi o wyjście do baru. Nie potrafiłem znaleźć odpowiednich argumentów. Wiesz dobrze, jakby zareagowali, gdybym powiedział, że muszę wracać do domu, bo tam czeka na mnie mój ukochany i słodki mąż...
W następnej chwili drzwi sypialni się otworzyły, a Remus spojrzał na Syriusza, z dezaprobatą i lekkim uśmiechem na ustach.
- Mimo to, następnym razem powiem im to. - zapewnił drżącym głosem. - Bo mimo, że uzależniasz bardziej od alkoholu, jesteś od niego o niebo lepszy.



Miniaturki WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz