Wyszłam z domu, zostawiając chłopaków samych. Nie wiem, co mam robić, muszę z kimś pogadać, ale Kate jest zajęta, a Simon jest u rodziców, więc zadzwoniłam się z Dave'a. On zawsze potrafił mnie wysłuchać. Wiem, że mogę na niego liczyć, pomimo tego, że łączyło nas coś więcej. Kevin dostałby szału, gdyby dowiedział się o moim spotkaniu z Dave'em. Mam wyrzuty sumienia, ale jakoś to przeżyję.
Weszłam do knajpki na rogu, niedaleko mojego mieszkania. Dave już tam na mnie czeka. Podeszłam do stolika, Przywitałam się z nim i usiadłam. Muszę się przyznać, że nie czuję się komfortowo.
- Nie rozumiem, dlaczego chcesz czekać? Przecież go kochasz.
- Tak kocham.
- To dlaczego chcesz przełożyć ślub?
- Mam ku temu powód. Poza tym nie sądzę, aby się na to zgodził. Gdybym mu powiedziała, że chcę przyspieszyć ślub i dałabym mu na przygotowania niecały miesiąc, poruszyłby niebo i ziemię, aby wszystko było tak, jak zaplanowaliśmy. Jego romantyzm przekracza wszelkie granice, ja jestem romantyczna, lubię ckliwe wyznania itd., ale on... On jest w tym mistrzem. Czasami chciałabym, aby krzyknął, zirytował się, rzucił talerzem... czymkolwiek, ale to niemożliwe. Czasami, gdy się pokłócimy, podnosi głos, chce coś dodać, ale w ostatniej chwili się powstrzymuje, jakby bał się, że go zostawię. Jest nadzbyt ostrożny. Nie chcę, by tak było. Nie chcę, by się bał, to nie tak wszystko ma wyglądać. Raz sprowokowałam kłótnie i wiedziałam, że nie mam racji a on... odpuścił, tak po prostu.
- Amelia on cię kocha więc nic w tym dziwnego... - Położył rękę na mojej dłoni i ścisnął lekko.- Właściwy mężczyzna zapragnie dać ci więcej, niż możesz sobie wyobrazić. Ten niewłaściwy nie dostrzeże, że jesteś warta wszystkiego.
- Niech zgodne ty byłeś tym niewłaściwym?
- Otóż to. Zawsze będziesz dla mnie ważna, ale nie w taki sposób. Zawsze możemy porozmawiać, spotkać się, poradzić.
- A jak twoje sprawy sercowe?
- Spotykam się z kimś. To jeszcze nic pewnego, ale mam nadzieję, że coś z tego będzie...Zrobiłam zakupy i wróciłam do domu. Po przekroczeniu progu mieszkania zawołałam Kevina, aby mi pomógł, niestety nikogo nie zastałam. Wniosłam zakupy do kuchni, zostawiłam je na blacie, wyciągnęłam z torebki telefon i wybrałam numer.
- Cześć skarbie. Gdzie jesteś?
- Zaraz będę.
Po tych słowach się rozłączył. Wzruszyłam ramionami, odłożyłam telefon i zaczęłam rozpakowywać zakupy. W międzyczasie włożyłam naczynia do zmywarki, wstawiłam wodę na herbatę i zaczęłam kroić warzywa na kolację. Usłyszałam, jak Kevin trzaska drzwiami, mija mnie w kuchni i idzie do sypialni. Umyłam ręce i poszłam za nim. Rozebrał się do bokserek i wkłada koszule, spodnie i znów mnie mija. Wszedł do łazienki. Nie mam pojęcia, o co mu chodzi, ignoruje mnie. Ciekawe co jest tego powodem. Poszłam z powrotem do kuchni, wyciągnęłam pierś z kurczaka i pokroiłam go. Zaparzyłam herbatę i upiłam łyk. Kevin przyszedł do kuchni, stanął po drugiej stronie wyspy kuchennej i przygląda mi się z lekkim uśmiechem.
- Gdzie byłaś? - Spytał.
- Na zakupach i w kawiarni.
- Sama czy z Simonem? -
- Powiesz mi, o co chodzi? Po co to przesłuchanie?
- Okłamałaś mnie. Nie byłaś u brata.
- Był u rodziców. - Wytłumaczyłam.
- Wiedziałaś o tym, wychodząc z mieszkania, ale i tak okłamałaś mnie. Teraz przynajmniej wiem, na czym stoję, co jest powodem twojego rozdrażnienia. To przez niego nie chcesz przyśpieszyć ślubu, pewnie będziesz chciała go przełożyć, co? Mogłabyś być wobec mnie szczera? Co do kurwy nędzy robiłaś z Dave'em?
Cholera.
- Skąd wiesz, że się z nim spotkałam?
- Widziałem was. Jak trzymacie się za ręce, siedząc w tamtej kawiarni.
- Kevin to nie tak, chciałam z kimś pogadać. Kate i Simon byli zajęci, więc zadzwoniłam do Dave'a.
- A ja to co? Ze mną nie mogłaś porozmawiać? Musiałaś akurat ze swoim byłym?!
- Rozmawialiśmy o tobie.
- No super. Wiesz co? Wychodzę i będę, kiedy będę.
- Ej! Chyba nie wyjdziesz w środku kłótni? Porozmawiajmy.
- Zadzwoń do Dave'a, on chętnie cię wysłucha.
- Masz rację, zadzwonię po niego, miłej zabawy z Bradleyem.
Wzięłam telefon z zamiarem zadzwonienia do Kate, wybrałam jej numer, ale Kevin podszedł do mnie i wyrwał mi go z ręki. Telefon wylądował na podłodze.
- Oszalałeś?! Chciałem zadzwonić do Kate.
- Zawsze byłem wobec ciebie szczery i nie okłamywałem cię, a ty co? Spotykasz się z byłym i celowo mnie prowokujesz. O co ci do jasnej cholery chodzi?
- Chciałam przełożyć ślub, ale...
- Dość, nie chcę już słuchać wymówek i tłumaczeń, wychodzę, bo nie wytrzymam.
Zabrał dokumenty i zatrzaskując za sobą drzwi, wyszedł z mieszkania. Rozumiem go, ale dziwię się, że wyszedł, że krzyczał i rozwalił mój telefon, którego za żadne skarby nie da się naprawić. Sprowokowałam go to prawda. Czy mam wyrzuty sumienia? Owszem.