**ZUZA**
-Mogłaś zadzwonić wcześniej, przyjechałbym.- powiedział Klaus i zdjął płaszcz , wieszając go na wieszaku. Uśmiechnęłam się życzliwie i zabrałam od niego moje ulubione wino. TO NIE BYŁA RANDKA! NIGDY!
-Zapodziałam gdzieś inhalator , a wiedziałam , że jesteś jeszcze w biurze, więc dziękuję , że mi podrzuciłeś. - wyjaśniłam i poprowadziłam go do kuchni, gdzie zrobiłam mu kawę , a sobie herbatę. -Chcesz coś zjeść? Dam ci , bo sama tego wszystkiego nie zjem.
-Niech będzie. Ładnie tu masz. -stwierdził i przeszedł do salonu. Ogólnie miałam jedno z większych mieszkań , co było fantastyczne.
-Wiem.
-Skromna jak zwykle.- rzucił cicho , ale i tak usłyszałam.
-Ej a w ogóle patrzyłeś na to teczkę?- zagadnęłam ciekawska , aż poczułam nagle , że mężczyzna położył swoje dłonie na moje ramiona i zaczął je masować.
-Jak zwykle spięta.- skomentował , a ja poczułam się nieswojo.
-Zawsze mówisz "jak zwykle". Co to oznacza?
-Że cię znam?
-Nie? Ja sama siebie nie znam , więc jak ty możesz znać mnie lepiej. Chyba , że wiesz coś czego ja nie wiem.
-Ehh. Czasami nie wiem jak mam z tobą rozmawiać. Doprowadzasz mnie do szału.
-Proszę bardzo.- uśmiechnęłam się zadziornie.
-Masz ładny..
-Powtarzasz się..
-Uśmiech.- dopowiedział , a ja całkowicie wryłam się w podłogę. - Odjęło ci mowę śliczna?
-Jesteś nienormalny. Nie wiem dlaczego chciałam cię nakarmić.- rzucił z przymrużonych powiek i zrobiłam nadąsaną minę.
-Podobam ci się to jasne.
-Pff.. Wybacz , ale jestem zajęta.
-Jasne..
-Znaczy , na razie jesteśmy na etapie rozwijającym.
-Ile ma lat?
-23, stary pryku.- dogryzłam mu , a on z szerokim uśmiechem do mnie podszedł i mnie przytulił. Spanikowana chciałam go uderzyć , ale mnie powstrzymał.
-Nie rób tego. Uspokój się. Ja.. całkowicie cie akceptuje Zu.- szepnął mi do ucha. - Obejmij mnie.
-To nie..
-Zrób to , albo ja zrobię coś czego..
-Nie będziesz mnie całował , daruj sobie.- prychnęłam i objęłam go. Czułam jak się śmieje i ze spokojem sama też pozwoliła się sobie uśmiechnąć. Jednak przerwał nam te "czułości" dzwonek do drzwi.
-Coś się przypala Zu..- stwierdził i rozejrzał się po kuchence.
-Pomieszaj i przykręć to , Klaus!!- krzyknęłam podbiegając do drzwi. W progu stał zdyszany Filip z Olafem w ręku. Zdziwiona wystawiłam ręce do psa , a ten od razu do mnie podskoczył.
-Cześć. Wszystko w porządku?- zapytał , a ja puściłam szczeniaka do mieszkania.
-Zu , co tu robi ten pies?- spytał mój gość i pokazał się z Olafem na rękach.
-Mieszka.- syknęłam zirytowana , a na jego minę się zaśmiałam. - Klaus daj mu mleka , trochę , bo nie będę miała nocy co pić. A ty, czemu nie na przyjęciu?
-Um..A to..kto to?- spytał zmieszany i zmierzył miejsce gdzie przed chwilą stał mój znajomy.
-Kolega z pracy, Klaus. Więc co tu robisz? Myślałam , że Anka wyciągnęła cię na przyjęcie.
-Byłem na nim , ale..um..zapomniałem o prezencie dla matki i musiałem wrócić. Po za tym nie lubię takich rzeczy , wiesz..
-A , okej.- odpowiedziałam beznamiętnie i patrzyłam przez chwilę na niego. - A Olaf, może zostać?
-Co..A , tak pewnie. Dobrze będzie wiedzieć , że ktoś się nim zajmuje i jest bezpieczny.
-W końcu to nasz piesek. - uśmiechnęłam się i zamykałam drzwi. - Dobranoc , Filipie..- przygryzłam wargę i pożegnałam się z nim. W garniturze wyglądał równie dobrze jak i bez niego.. Znaczy , nie w tym sensie. Po prostu był dobrze zbudowany i.. aa nie ważne.
-A co z Wigilią? Gdzie ją spędzisz?- zapytałam wchodząc do pomieszczenia gdzie był Klaus i Olaf.
-Chyba u dziadków , nie wiem. Zazwyczaj tam się wszyscy zjeżdżają , ale w tym roku to może być różnie
-Czyli nie wiesz czy tam przyjadą?
-Organizacją się zajmuje moja mama.
-Podobnie jak u mnie. Moja mama , siostra i brat zazwyczaj uczestniczą całym sobą w przygotowaniach.
-A ty?
-Przyjeżdżam na gotowe. Nie za dobrze sie dogadujemy odkąd zachorowałam i opuściłam studia.
-Widziałem ją , to ta co odwiedziła cię w firmie , prawda?
-Mhm. Ale to nie ważne.
-Rodzina jest ważna , skarbie.- skwitował i założył moje włosy za ucho. Pieszcząc mój policzek swoim kciukiem.
-Jesteś irytujący i stary. Przestań. - oznajmiłam dumnie i zaśmiałam się gdy zobaczyłam jego zdziwiona minę.
-Jestem starszy tylko o kilka lat , wiesz?- zagadnął , a ja prychnęłam. - Projekt Balu Bożonarodzeniowego jest dobry , ale musimy wnieść poprawki. Ja też coś mam. Powinnaś to przejrzeć.- powiedział i zaczął się zbierać. - To do zobaczenia jutro , co? - szelmowsko się uśmiechnął i podszedł , pewnie żeby mnie ucałować , ale wystawiłam dłoń , by go zatrzymać , ten jednak wywinął ją tak ,że złożył krótki pocałunek na jej wierzchu i szepnął coś pod nosem. To było upokorzenie społeczne , czułam się bezradna i bezsilna , bo to co zrobił było takie .. łe. Nie w moim stylu. Nic co jest związane z ludźmi jest fajnie
CZYTASZ
(Nie)widzialna I, II
JugendliteraturZmagam się z wieloma przeciwnościami losu. W większości nie daje rady i cudem uchodze z zyciem. Mam nadzieję na nowy start , za każdym razem ,a jest ich coraz mniej. Mam na imię Zuzanna i liczę sobie już 20 lat. Jestem brunetką o kręconych , średni...