33

349 19 0
                                    

**ZUZA**

-Mogłaś zadzwonić wcześniej, przyjechałbym.- powiedział Klaus i zdjął płaszcz , wieszając go na wieszaku. Uśmiechnęłam się życzliwie i zabrałam od niego moje ulubione wino. TO NIE BYŁA RANDKA! NIGDY!

-Zapodziałam gdzieś inhalator , a wiedziałam , że jesteś jeszcze w biurze, więc dziękuję , że mi podrzuciłeś. - wyjaśniłam i poprowadziłam go do kuchni, gdzie zrobiłam mu kawę , a sobie herbatę. -Chcesz coś zjeść? Dam ci , bo sama tego wszystkiego nie zjem.

-Niech będzie. Ładnie tu masz. -stwierdził i przeszedł do salonu. Ogólnie miałam jedno z większych mieszkań , co było fantastyczne.

-Wiem.

-Skromna jak zwykle.- rzucił cicho , ale i tak usłyszałam.

-Ej a w ogóle patrzyłeś na to teczkę?- zagadnęłam ciekawska , aż poczułam nagle , że mężczyzna położył swoje dłonie na moje ramiona i zaczął je masować.

-Jak zwykle spięta.- skomentował , a ja poczułam się nieswojo.

-Zawsze mówisz "jak zwykle". Co to oznacza?

-Że cię znam?

-Nie? Ja sama siebie nie znam , więc jak ty możesz znać mnie lepiej. Chyba , że wiesz coś czego ja nie wiem.

-Ehh. Czasami nie wiem jak mam z tobą rozmawiać. Doprowadzasz mnie do szału.

-Proszę bardzo.- uśmiechnęłam się zadziornie.

-Masz ładny..

-Powtarzasz się..

-Uśmiech.- dopowiedział , a ja całkowicie wryłam się w podłogę. - Odjęło ci mowę śliczna?

-Jesteś nienormalny. Nie wiem dlaczego chciałam cię nakarmić.- rzucił z przymrużonych powiek i zrobiłam nadąsaną minę.

-Podobam ci się to jasne.

-Pff.. Wybacz , ale jestem zajęta.

-Jasne..

-Znaczy , na razie jesteśmy na etapie rozwijającym.

-Ile ma lat?

-23, stary pryku.- dogryzłam mu , a on z szerokim uśmiechem do mnie podszedł i mnie przytulił. Spanikowana chciałam go uderzyć , ale mnie powstrzymał.

-Nie rób tego. Uspokój się. Ja.. całkowicie cie akceptuje Zu.- szepnął mi do ucha. - Obejmij mnie.

-To nie..

-Zrób to , albo ja zrobię coś czego..

-Nie będziesz mnie całował , daruj sobie.- prychnęłam i objęłam go. Czułam jak się śmieje i ze spokojem sama też pozwoliła się sobie uśmiechnąć. Jednak przerwał nam te "czułości" dzwonek do drzwi.

-Coś się przypala Zu..- stwierdził i rozejrzał się po kuchence.

-Pomieszaj i przykręć to , Klaus!!- krzyknęłam podbiegając do drzwi. W progu stał zdyszany Filip z Olafem w ręku. Zdziwiona wystawiłam ręce do psa , a ten od razu do mnie podskoczył.

-Cześć. Wszystko w porządku?- zapytał , a ja puściłam szczeniaka do mieszkania.

-Zu , co tu robi ten pies?- spytał mój gość i pokazał się z Olafem na rękach.

-Mieszka.- syknęłam zirytowana , a na jego minę się zaśmiałam. - Klaus daj mu mleka , trochę , bo nie będę miała nocy co pić. A ty, czemu nie na przyjęciu?

-Um..A to..kto to?- spytał zmieszany i zmierzył miejsce gdzie przed chwilą stał mój znajomy.

-Kolega z pracy, Klaus. Więc co tu robisz? Myślałam , że Anka wyciągnęła cię na przyjęcie.

-Byłem na nim , ale..um..zapomniałem o prezencie dla matki i musiałem wrócić. Po za tym nie lubię takich rzeczy , wiesz..

-A , okej.- odpowiedziałam beznamiętnie i patrzyłam przez chwilę na niego. - A Olaf, może zostać?

-Co..A , tak pewnie. Dobrze będzie wiedzieć , że ktoś się nim zajmuje i jest bezpieczny.

-W końcu to nasz piesek. - uśmiechnęłam się i zamykałam drzwi. - Dobranoc , Filipie..- przygryzłam wargę i pożegnałam się z nim. W garniturze wyglądał równie dobrze jak i bez niego.. Znaczy , nie w tym sensie. Po prostu był dobrze zbudowany i.. aa nie ważne.

-A co z Wigilią? Gdzie ją spędzisz?- zapytałam wchodząc do pomieszczenia gdzie był Klaus i Olaf.

-Chyba u dziadków , nie wiem. Zazwyczaj tam się wszyscy zjeżdżają , ale w tym roku to może być różnie

-Czyli nie wiesz czy tam przyjadą?

-Organizacją się zajmuje moja mama.

-Podobnie jak u mnie. Moja mama , siostra i brat zazwyczaj uczestniczą całym sobą w przygotowaniach.

-A ty?

-Przyjeżdżam na gotowe. Nie za dobrze sie dogadujemy odkąd zachorowałam i opuściłam studia.

-Widziałem ją , to ta co odwiedziła cię w firmie , prawda?

-Mhm. Ale to nie ważne.

-Rodzina jest ważna , skarbie.- skwitował i założył moje włosy za ucho. Pieszcząc mój policzek swoim kciukiem.

-Jesteś irytujący i stary. Przestań. - oznajmiłam dumnie i zaśmiałam się gdy zobaczyłam jego zdziwiona minę.

-Jestem starszy tylko o kilka lat , wiesz?- zagadnął , a ja prychnęłam. - Projekt Balu Bożonarodzeniowego jest dobry , ale musimy wnieść poprawki. Ja też coś mam. Powinnaś to przejrzeć.- powiedział i zaczął się zbierać. - To do zobaczenia jutro , co? - szelmowsko się uśmiechnął i podszedł , pewnie żeby mnie ucałować , ale wystawiłam dłoń , by go zatrzymać , ten jednak wywinął ją tak ,że złożył krótki pocałunek na jej wierzchu i szepnął coś pod nosem. To było upokorzenie społeczne , czułam się bezradna i bezsilna , bo to co zrobił było takie .. łe. Nie w moim stylu. Nic co jest związane z ludźmi jest fajnie

(Nie)widzialna I, IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz