Na dworze było ciemno, Louis ukradkiem spoglądał z okna swojego pokoju na chłopaka palącego naprzeciwko jego domu. Z zaróżowionymi policzkami i wargą pomiędzy zębami zachwycał się w jaki sposób papieros znajdował się pomiędzy ustami chłopaka, który po chwili wypuszczał kłębek dymu.
Louis miał tylko 17 lat i jak dziewczyny w jego wieku marzył o miłości jak z opowiadań pisanych na pewnych stronach internetowych. W swoich myślach już zdążył wymyślić pełno scenariuszy z tym oto chłopakiem z ukrytymi lokami w czapce.
Chłopak siedział na schodach z telefonem w ręku oraz z papierosem. Louis czekał na ten moment kiedy przypadkowo loczek nakryje go na przyglądaniu się w niego i pośle zadziorny uśmieszek, po którym Louis będzie mógł nieśmiało się schować. Nic takiego się nie działo.
Co robił nie tak? Myślał. Postanowił wziąć sprawę w swoje ręce. Oderwał się od okna i pośpiesznie zbiegł bo schodach do kuchni. Podszedł do blatu, otworzył jedną z szafek i wyjął kosz na śmieci. Cóż za ironia, że to ON go zmusił aby zrobił coś pożytecznego w domu. Wyjął worek z śmieciami, na który włożył nowy. Nie obyło się z walką z workiem i kilkoma przekleństwami. Stary worek zawiązał i podszedł do drzwi. Założył swoją kurtkę, która w środku miała materiał „jak z owieczki" i założył oczywiście swoje czarne vansy. Przed wyjściem wziął kilka głębokich oddechów i zaplanował w głowie całą sytuacje, która miała się zaraz zdarzyć.
Pewnym siebie krokiem a raczej miał nadzieje, że pewnym wyszedł z domu z workiem w ręce i powędrował do kubła na śmieci stojącego przed płotem, gdyż jutro miał przyjechać pojazd zbierający odpadki. Rzucił szybki wzrok na chłopaka, który teraz przyglądał mu się.
-Tak, tak, tak!- krzyczał głosik w jego głowie.
Niestety, tak ucieszony swoim małym sukcesem, podwinął sobie nogę pod drugą i przewrócił się.
-Kurwa mać-jęknął, leżał z głową na śmierdzącym, odrażającym worku pełen wstydu. Miał zwrócić na siebie uwagę i to zrobił. – kurwa, kurwa, kurwa!
-Hej spokojnie, młody-usłyszał głęboki głos nad sobą, spojrzał w górę i zobaczył burzę loków z pięknymi zielonymi oczami. Mógł zgubić się w tym lesie. Chłopak wyciągnął do niego rękę, którą Louis po chwili przyjął. Pociągnął go do siebie. Po stanięciu na twarde podłoże, otrzepał się i spojrzał nieśmiało na chłopaka.
-Mam 17 lat- powiedział.
-Super, już z mamą za rączkę nie chodzisz? -odpowiedział chłopak. Louis momentalnie zrobił się czerwony przez co mógł przypominać buraka. Co on sobie do cholery myślał? Wyjdzie , spojrzą sobie w oczy i wezmą ślub? Jaki był głupi. –Gratuluje.
Bad boy. Bad boy. Bad boy. W głowie Louisa włączył się radar. Nawet nie zwrócił uwagi na to, że właśnie został wyśmiany. Zwrócił uwagę na to jak niegrzeczne były słowa rzucane w niego. Ten chłopak tak go pociągał.
-Chcesz wpaść do mnie?- nawet nie zauważył, nie pomyślał kiedy słowa te opuściły jego usta. W głowie już krzyczał na siebie i obkładał pięściami. Co za idiota.- Znaczy..
CZYTASZ
Rude, good boys /voliwoli (Niegrzeczni, dobrzy chłopcy) /larry
Fanfiction"Louis miał tylko 17 lat i jak dziewczyny w jego wieku marzył o miłości jak z opowiadań pisanych na pewnych stronach internetowych. W swoich myślach już zdążył wymyślić pełno scenariuszy z tym o to chłopakiem z ukrytymi lokami w czapce." Czyli nie...