** Prolog **

23.3K 750 145
                                    

Jak to się zaczęło?

Historia powstania Ziemi od zawsze wzbudzała zainteresowanie wśród uczonych i odkrywców. Odnalezienie jednoznacznej teorii, która rozwiałaby wszelkie wątpliwości dotyczące istnienia życia w tym niezwykłym świecie, okazało się zbyt trudne do wykazania. Istoty ludzkie nie zdawały sobie jednak sprawy, że na początku Ziemia była jedynie malutką niewidoczną dla ludzkiego oka drobinką, unoszącą się we wszechświecie. Swobodnie wirowała w pustej przestrzeni, niczym wolny ptak pod sklepieniem nieba. Jej wędrówka miała jednak pewien cel. Przyciągana przez nieznaną siłę zmierzała ku czarnej wirującej otchłani, która otwierając swą paszczę, pochłonęła ją uniemożliwiając ucieczkę. Wtem, rozbłysło jaskrawe światło, które rozlało się po całym kosmosie.

Oto tworzyło się nowe życie. Tym razem miało być perfekcyjne i cudowne. Malutkie ziarenko, posiadające w sobie niezwykłą moc z niesamowicie zawrotną prędkością powiększało swoje rozmiary, a radosne iskierki wieściły nadchodzący cud, wirując między gwiazdami i kometami.

Planeta, której żadna inna nie dorównywała swoją wielkością, stała się miejscem posiadającym niezwykle ogromne pokłady energii. Dopełniając swe dzieło, stworzyła naturalne środowisko do życia roślin i zwierząt oraz ludzkie stworzenia, będące jednocześnie jej dziećmi, bez których nie miałaby powodu istnienia. Ostatecznym krokiem było związanie jej z odrębnymi planetami zamieszkałymi przez istoty, których obowiązkiem stała się ochrona nowego, pięknego świata.

Były nimi Anioły, zamieszkujące planetę Arseja, Elfy z planety Eronis oraz Zmiennokształtni z Trejonu. Połączenie się z Ziemią wzmocniło ich i obdarowało dodatkową siłą, która była osłabiona po wieloletnim oczekiwaniu na ponowne przebudzenie mocy.

Pełne zachwytu i radości istoty zstąpiły na Ziemię w swej prawdziwej postaci, by powitać nowe życie. Jednak ludzkie stworzenia przestraszyły się ich, siejąc panikę po całym świecie. Anioły, jako, że były najmądrzejsze i najsilniejsze, postanowiły wymazać im pamięć i nie ujawniać się, chroniąc ich z ukrycia. Jednak, aby nie pozostawić ich samych, zanim powróciły na swoją planetę, stworzyli Magów czterech żywiołów, by pilnowali, aby ludziom niczego nigdy nie brakowało. Ci natomiast stworzyli kolejne istoty, niewidzialne dla ludzkich oczu, które miały im pomagać. W ten sposób nastały czasy harmonii i spokoju.

Lecz do czasu...

Odmieńcy i wyrzutkowie nadprzyrodzonych istot, chciwi władzy, mocy i rządni krwi, wygnani i umieszczeni na planecie Mortem, wynurzyli się z otchłani wszechświata, by uniemożliwić opiekunom Ziemi dostęp do zasobów energii, które wytwarzała. Wybuchła wojna pomiędzy złem, a dobrem. Cena porażki była ogromna i nikt nie chciał odpuścić. Po niedługim czasie siły zła wycofały się opuszczając Ziemię. Istoty opiekujące się nią niestety nie cieszyły się długo zwycięstwem. Anioły z niewyjaśnionych przyczyn zaczęły umierać, a walka o ich życie stała się priorytetem. W momencie kryzysu pojawiło się światełko nadziei.

Rytuał, który mógł udać się tylko raz...

Tylko jedno najczystsze serce...

Jedno złożone z wielu...

Poczynione kroki mimo ogromnego ryzyka przyniosły sukces. Na świat przyszła anielica, obdarzona niepowtarzalną siłą, którą tylko ona mogła poskromić. Nikt jednak nie sądził, że to posunięcie przyniesie zupełnie inne skutki od zamierzonych. Anielica przemieniła się w zupełnie obcą istotę, z którą jeszcze nikt nie miał do czynienia. Jednak to, co wydarzyło się później, na zawsze odmieniło losy nadprzyrodzonych. Swoją mocą obdarzyła Anioły, którym nie zostało już wiele czasu. Zyskując nowe pokłady energii, mieszkańcy Arseji przemielili się, tworząc wraz z nowo narodzoną nową rasę. Dużo silniejszą i piękniejszą. W ten sposób mieszkańcy pozostałych planet zyskali nową siłę, która zapewniła im bezpieczeństwo na wiele lat.

Jednak zło ponownie uderzyło. Istoty ciemności postanowiły zmierzyć się z nowymi stworzeniami, ale te okazały się dużo silniejsze, niż przypuszczano. Wielka Wojna przyniosła straty, lecz nie tak ogromne, jak pierwsza. Zło znacznie osłabło, lecz nie na tyle, by odpuściło. Atakowało stopniowo, doszukując się czułego punktu ze strony nowo narodzonych istot. Wydawało się jednak, że takiego nie ma, lecz w końcu im się udało. Istniał jeden, skuteczny sposób na pozbawienie ich życia. Mimo posiadania niezwykłych mocy przedmiotem, które mogło ich unicestwić, był rubin. Kamień o niespotykanej sile. Trafiając w ręce zła pozbawił życia setki istot, a kiedy już myślano, że wygrana jest coraz bliżej, rubin został odbity. Szala zwycięstwa szybko powróciła na stronę dobra, a ciemność została wygnana na swoją planetę. Kres wojny przyniósł ulgę opiekunom Ziemi i nadzieję na to, że zło nie odważy się podjąć kolejnej walki.

Mimo to, nikt nie podejrzewał, że w świecie, o który toczyła się walka została ukryta istota, która miała zmienić wszystko, w co do tej pory wierzono...

....

Mam nadzieję, że zaciekawiłam :)

Zapraszam zatem na ciąg dalszy...

Ognistoskrzydła. Przebudzenie MocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz