Rozdział VII:Nie warto się poddawać.

18 3 0
                                    

Od początku mojej walki z kalectwem minął rok. Całe dwanaście miesięcy przemyśleń, nowych pomysłów i zmienionego nastawienia do życia.

Rozbudowaliśmy wioskę. Pojawiły się nowe budynki mieszkalne, udoskonalone dojo i powiększone łaźnie. Nowe kukły i bronie bardzo poprawiają efektywność treningów.

Nadal chodzę o lasce. Przywykłam do tego. Prawa noga czasem odmawia mi posłuszeństwa, więc tak jest mi łatwiej.

Zmieniła się nasza wioska jak i my.
Jesteśmy bardziej zgrani niż kiedykolwiek. Nikt nie odmawia pomocy innej osobie. Wszelkie misje, które mamy do wykonania są jedynie formalnością. Każdy daje z siebie wszystko.

Dziś jest dzień, w którym muszę zdecydować kto zostanie w Tamatoa, a kto opuści, aby wstąpić do innej wioski. Tutaj zostają tylko najlepsi. Mam na oku dwójkę ludzi. Za dwa tygodnie przychodzą nowi rekruci, więc będę miała co robić.

Wstałam jak co dzień o 6.00 aby trochę potrenować. Odpuściłam moim przyjaciołom tego wstawania. Dzięki temu mogę w spokoju się doskonalić.

Obok mnie, wtulony i półnagi leżał Aki. Pamiętam jak zaczynałam walkę o swoje życie, gdy płakał, bo nie był w stanie wszystkiego pojąć. Czasem nie mogłam patrzeć jak go to wszystko dołuje. Teraz ze spokojem na twarzy, spał nie martwiąc się o nic.

Przez chwilę głaskałam jego białe włosy. Są cudowne. Tatuaż na ciele dodaje mu powagi i grozy. Znamy się od dziecka. Jesteśmy blisko aż do teraz i pewnie będzie tak przez następne lata. Pocałowałam go w policzek i poszłam w kierunku szafy. Ubrałam się i wyszłam.

Przeszłam obok miejsca, w którym większość medytuje. Znajduje się tam stawek, dużo roślin i spokój. Jest tu dużo pozytywnej energii. Tutaj uwolnisz się od złych emocji, problemów czy konfliktów.

Zauważyłam dwie postacie. Po chwili zorientowałam się, że byli to Izumi i Tetsuya. Siedzieli blisko siebie i obserwowali płynący strumyk wody. Patrzyli na siebie jakby liczyli się tylko oni i ich... no właśnie. Miłość?

Od zawsze czułam, że coś między nimi jest. Cieszę się gdy widzę ich teraz razem. Mimo, iż niektórym może się wydawać, że są jak ogień i woda, ja myślę jednak, że to właśnie przeciwieństwa są podstawą miłości. Przyciągają się i dopełniają. Tetsuya ma coś bardzo interesującego w oczach. Mimo, że są czarne po dłuższym wpatrywaniu się, można zobaczyć coś niezwykłego. Może właśnie to sprawiło, że Izumi darzy go tak pięknym uczuciem.

Przyglądałam się im przez chwilę, potem poszłam dalej. Następną parą, której nie można było ominąć byli Kei i Nanami. Siedzieli na ławce na placu treningowym. Chłopak od zawsze podkochiwał się w Nami. Naprawdę do siebie pasują. Dziewczyna nie często przebywa w wiosce, więc tym bardziej jestem pod wrażeniem ich uczuć.

Następnie przeszłam obok domu Adachi'ego. Spojrzałam na okno, które znajdowało się w kuchni. Chłopak akurat przygotowywał posiłek. W jego spojrzeniu coś było. Smutek? No tak. Zakochał się we mnie. Mimo, że jestem z Aki'm. Szkoda mi go, jednak mam nadzieję, że znajdzie prawdziwą miłość.

Weszłam do dojo. Ku mojemu zaskoczeniu był tam chłopak, który na początku sprzeczał się idei naszej wioski. Ryu. Blondyn o niebieskich oczach. Wysoki i nieprzewidywalny.

Po czasie zauważył mnie i lekko się uklonił.
-Dzień dobry Katsumi-sensei.
-Dzień dobry Ryu. Co tu robisz tak wcześnie?
-Nie mogłem spać.
-Eiko?
-Ale skąd...?
-To były tylko moje podejrzenia, które potwierdziłeś.
-Rozumiem.
-No dobrze. Skoro już tu jestem wypadałoby trochę poćwiczyć.-uśmiechnęłam się do niego i wyciągnęłam katanę z pochwy.

Wojownicy cieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz