7.

494 50 93
                                    


***

***

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

***

Theo

Siadamy na ławce, która znajduje się pod starym dębem. Jesienny wiatr porusza delikatnie liśćmi na gałęziach, sprawiając, że niektóre z nich spadają na trawę. Mój brat patrzy na mnie przez chwilę dziwnym wzrokiem, jakby zastanawiał się jak ma mi przekazać to, co ma do powiedzenia.

- O czym chciałeś pogadać? - Pytam, bo zaczynam wątpić w to, że pierwszy się odezwie.

- O... O Joyce - odpowiada niepewnie.

- O Joyce? - Powtarzam zaskoczony.

- Theo, wysłuchaj mnie... i proszę, nie denerwuj się od razu, tylko posłuchaj co chcę ci powiedzieć, okej?

Kiwam głową, chociaż zaczynam się denerwować. Co mój brat może mi powiedzieć o Joyce? Dzisiaj widział ją pierwszy raz w życiu.

- Theo, myślę, że popełniasz błąd - zaczyna, a ja marszczę brwi. - Dałeś zupełnie obcej dla siebie dziewczynce swoje nazwisko. Jesteś wpisany w dokumentach jako jej ojciec. Nie uważasz, że to błąd? W razie twojego rozstania z Shailene, będziesz płacił alimenty. Zastanowiłeś się nad konsekwencjami twojej decyzji? Ona nie jest twoją córką.

Mimo, że staram się opanować, zaczynam się gotować w środku i potrzebuję dużo samokontroli, żeby zaraz nie wybuchnąć.

Wstaję i patrzę ostro na brata.

- Joyce jest moją córką. To ja się nią opiekuję, a nie ten potwór, który o mało co nie zabił jej i Shai. Kocham moje dziewczyny i zamierzam z nimi być do końca życia. Co ty mi tutaj pierdolisz o jakiś alimentach? - Obruszam się.

- Z Ruth też chciałeś być do końca życia. Wzięliście ślub i ją kochałeś. Skąd pewność, że twój związek z Shailene jest wieczny?

- O co ci kurwa chodzi? - Pytam, krzyżując ręce.

- Jestem twoim bratem, chcę dla ciebie jak najlepiej, Theo... - James wstaje i poklepuje mnie po ramieniu. - Nie chcę, żebyś wplatał się w jakieś bagno, żebyś później płacił na nie swoje dziecko... Ta Shailene może to później obrócić przeciwko tobie... Wyciągnąć od ciebie dużo kasy...

Zaczynam się śmiać. Po prostu nie mogę się już powstrzymać, bo to co mówi James jest śmieszne.

- Shailene ma na swoim koncie tyle pieniędzy, ile ty w życiu nie zobaczysz. Jakbyś zapomniał, ona również jest aktorką. I nie waż się tak o niej mówić, bo jej nie znasz! To Ruth zależało na kasie, a nie Shai, ona nie jest taką osobą.

- Naiwny jesteś. Każdej kobiecie zależy na pieniądzach.

- Może twojej żonie. I odpieprz się od Shailene, dobrze ci radzę - warczę, ostatni raz obrzucając go wściekłym spojrzeniem i wracam do domu.

***

Shailene

Kiedy Theo do nas wraca, jest czymś wyraźnie wzburzony. Chciałabym zapytać o co chodzi, ale nie chcę go jeszcze bardziej drażnić.

- My z Shailene będziemy się już zbierać - mówi Theo do swoich rodziców.

- Och, już? - Jane wydaje się zawiedziona. - Zrobiłam ciasto czekoladowe, myślałam, że zostaniecie jeszcze na deserze.

- Jesteśmy zmęczeni i chcemy w końcu zobaczyć nasz nowy dom - odpowiada Theo.

Theo nie zostanie na cieście czekoladowym? To aż niemożliwe, coś musiało się stać podczas jego rozmowy z Jamesem. Ale co? Mam nadzieję, że mi powie. Chciałabym mu w jakiś sposób pomóc, jest moim chłopakiem. Nie lubię kiedy jest taki zestresowany.

Żegnamy się z wszystkimi i wychodzimy z domu, kierując się do auta Theo. Mojej uwadze nie uszedł fakt, że uśmiech którym obdarzył mnie James był sztuczny. Jestem aktorką i potrafię rozpoznać, kiedy ktoś udaje... Zwłaszcza taki prosty człowiek jak James.

Theo odpala silnik i ruszamy. Nadal jest wściekły, świadczy o tym jego wyraz twarzy. Ściśnięta szczęka i to, jak mocno zaciska dłonie na kierownicy, aż bieleją mu palce.

- Theo, co się stało? - Pytam, kładąc rękę na jego kolanie.

- Nic.

Wzdycham.

- Theo? - Powtarzam.

- Nie chcę o tym gadać, to takie strasznie głupie, po prostu żenujące - kręci głową.

- Ale możesz powiedzieć mi wszystko, wiesz o tym prawda? - Pytam powoli, a on przytakuje. - Coś się stało pomiędzy tobą i Jamesem? Wróciłeś taki wściekły...

- Bo mój brat to kompletny debil!

- Dlaczego? - Pytam, przygryzając wargę.

Theo milknie i nie odzywa się przez dłuższą chwilę.

CDN.

💕💕💕

WHEN YOU ARE HERE (SHEO STORY) [3]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz