Penelope
W dniu imprezy, tak właściwie byłam bardzo podekscytowana by pójść tam z Shawnem. Rzadko chodzę na imprezy, bo nie lubię głośnej muzyki i alkoholu. Po prostu to nie dla mnie.
Spędziłam jakąś godzinę, szykując się do wyjścia i nawet założyłam sukienkę, czego nie robię często. Zgoda, to była zwykła, czarna sukienka, ale na nogach i tak mam moje conversy, ale niemniej jednak to sukienka. Hadley była w moim domu i również się przygotowywała.
- On cię lubi.
- Nie, nie lubi - wymamrotałam podczas zakręcania kosmyka włosów.
- Tak, lubi! - nie dawała za wygraną.
- Nuh uh.
- On cię pocałuje - wywróciłam oczami, ale potem zaczęłam sobie wyobrażać jakby to było gdyby jednak to zrobił. To znaczy, nie lubię Shawna w ten sposób, ale jest bardzo atrakcyjny.
- Nie spal sobie włosów - Hadley przypomniała mnie i wyciągnęła z przemyśleń.
- Gotowa już, księżniczko? - dokuczała mi, a ja lekko uderzyłam ją pięścią w rękę.
- Tak, chodźmy.Podwiozłam nas pod dom Shawna i spotkałyśmy go na zewnątrz. Wyglądał niesamowicie w czarnych jeansach i flanelowej koszuli.
- Wyglądasz bardzo p-dobrze! - jąkał się. Zaśmiałam się na jego nieporadność.
- Wyglądasz pięknie, jak Shawny - Hadley poruszyła brwiami, gdy minęła nas z chłopakiem, którego zaprosiła. Nie minęło dużo czasu nim byłam zmęczona tą imprezą. Basy były praktycznie ogłuszające i chociaż tylko kilka osób piło, czułam jakby wszyscy byli niepoczytalni. Shawn musiał zauważyć jak się czuję, ponieważ powiedział:
- Chodźmy stąd. Było już ciemno na zewnątrz, a my mogliśmy usłyszeć rytmiczne ćwierkanie świerszczy gdy spacerowaliśmy po parku. Oboje byliśmy cicho i patrzyliśmy się w gwiazdy. Shawn wreszcie przełamał ciszę zadając pytanie.
- Więc to tak się kończy z tobą imprezy? - uśmiechnęłam się trwogo.
- Tak, na szczęście nie jestem typem imprezowego zwierzęcia.
- Ja też nie.
Usiedliśmy na huśtawkach jak małe dzieci kołysając się w przód i w tył pod migoczącą latarnią. Poczułam się z nim blisko w tym momencie.
- Co myślisz o miłości? - pozwoliłam pytaniu szybko opuścić moje usta.
- Miłości? - powtórzył, a ja przytaknęłam - To znaczy, wiem, że rzadko spotykana i piękna rzecz - powiedział powolno.
- To nie tak.
- Więc jak? - westchnęłam i próbowałam wyjaśnić o co mi chodzi - mam na myśli, jak uważasz, że powinno to być? Dzieci w naszym wieku ciągle zakochują się i upadają, ale czy to naprawdę to? - spojrzał na mnie z zastanawiającym się wzrokiem i słuchał.
- Myślę, że miłość jest stała, czy jesteś zdenerwowany, szczęśliwy, smutny, czy bardzo znudzony - siedzieliśmy w ciszy.
- Myślisz, że mogłabyś się zakochać w swoim najlepszym przyjacielu? - zapytał. Pomyślałam o tym przez chwilę.
- Oczywiście. Właściwie, myślę, że powinieneś, ponieważ przyjaciele wiedzą o sobie wszystko, dobre i złe rzeczy. Oczywiście to się dzieję w sposób jaki zasypiasz, powoli i tylko raz.
- Cytujesz "Gwiazd naszych wina"? - dokuczał mi, a ja się zaśmiałam.
- Tak! Spróbuj sam wymyślić swoje mądre cytaty!
I spędziliśmy resztę imprezy na tych huśtawkach, starając się poznać lepiej każdy detal o sobie nawzajem i o tym jakimi byliśmy osobami. To było lepsze, niż cokolwiek impreza mogłaby mi zaoferować.