Prolog

12 5 0
                                    

Uwielbiam koncerty. Ten wrzask, śpiew, muzyka. To wszystko opisuje w jakiejś części mnie, ja to poprostu kocham.

Wszyscy czekamy już dobre 10 minut na najlepszy zespół na świecie, który jakoś nie chętnie chce do nas wyjść. Gdy słyszę pierwsze akordy piosenki wstępuje we mnie euforia. Moje krótko ścięte włosy zaczynają wariować pod wpływem wiatru i basu wydostającego się z głośników. Zaczynają akurat od mojego ulubionej piosenki.

Wszyscy wokół tańczą i śpiewają z zespołem, w tym ja. Najbardziej uwielbiam w niej solówkę gitarzysty. Jest to coś niesamowitego. Sam chciałbym tak kiedyś grać, jak na razie ja i gitara nie żyjemy w zgodzie.

Jestem tu sam, bo nikt nie lubi tak koncertów jak ja. Mam przyjaciół, choć nie jestem pewny czy oni zostaną że mną do końca.

Znów wrzask po skończonej piosence i odrazy przechodzą do kolejnej. Jak na tak mało znany zespół jest tu bardzo wiele osób, które świetnie się bawią. Jest to jeden z tych zespołów, które mają wszystkie świetne piosenki, ale tylko pojedyncze potrafią się wybić gdzieś wyżej. Za to ich chyba lubię, nie lubię iść za tłumem. Jestem poprostu oryginalny.

Przede mną jest dziewczyna, która chyba nie jest pewna dla czego tu jest. Nie krzyczy, nie wrzeszczy, nie tańczy, nie śpiewa, poprostu nie bawi się, jak powinno bawić się na koncertach. Chyba to jest jedna z tych lasek, która zna jedną piosenkę i nagle jest największą fanką na świecie. Choć nie wygląda na taką, jej niski wzrost i jasno brązowe włosy, mówią mi, że ona tu jednak nie jest z przypadku, choć nie wiem dlaczego.

Zamierzam uruchomić swój tryb podrywacza i zagadać. Nim bliżej jej jestem tym staje się dla mnie bardziej tajemnicza, teraz zauważam, że ma na sobie koszulkę zespołu. Nie jest tu jednak przypadkowo, dalej nie wiem skąd to wiedziałem.

- Jak ci się podoba koncert?- Dziewczyna chyba się nie spodziewała, że ktoś się do niej odezwie, bo podskoczyła przestraszona. Podszedłem obok jej chcąc zobaczyć jej twarz. Ona jednak skryła się jeszcze bardziej jakby się mnie... Bała. To dziwne. Nie jestem jakimś mega przystojny, ale wszystkie dziewczyny w szkole, chcą gdzieś ze mną iść, to chyba coś znaczy, nie? Postanawiam spróbować jeszcze raz.

- Podoba ci się na koncercie? - Pierwszy raz popatrzyła na mnie swoimi oczami, które były koloru czarni. Ja chyba jestem chory, bo jej oczy są naprawdę są czarne. Nieznacznie kiwnęła głową. Lubię wyzwania, raz nawet kumpel wyzwał mnie bym wyszedł na dach wieżowca. Oczywiście, że to zrobiłem, choć wiedział on, że mam lęk wysokości. Sam byłem zdziwiony, że to zrobiłem. A słowa, które mnie opisują to, że nigdy nie odpuszczam.

- Jestem Chris- Patrzyła przed siebie, ale nawet nie na scenę. Stanąłem przed nią zasłaniając jej to na co patrzyła. Na jej twarzy pojawił się wielki uśmiech, podobała jej się moja gra. Zauważyłem teraz, że jest nawet ładna. Najwięcej uroku dodają jej te nieziemsko długie włosy.

- Miło cię poznać, Chris- Powiedziała, patrząc się mi w oczy. Nie była najniższą osobą jaką widziałem, ale patrzyła na mnie do góry. Przypuśćmy, że ona jest normalnego wzrostu, bo moje 1,90m robi wrażenie.

-A ty jesteś....?- Nie odpuszczę, ale chyba widzę, że nie za bardzo chce się ze mną afiszować. Dalej czekałem na odpowiedź, ale chyba nigdy jej się nie doczekam.

- Nie odpowiesz mi prawda? - spytałem śmiało mając jeszcze ten cień nadziei w głosie. Zaśmiała się chwytając mnie za rękę i wyciągając nas z tego dalej tańczącego tłumu. Jakoś przestała się mniej bać i stała się chyba nawet, za bardzo pewna siebie. Muszę naprawdę być ją zainteresowany, że pozwoliłem jej się wyciągnąć z koncertu mojego ulubionego zespołu. Zatrzymujemy się na skraju błoń, na których jest koncert. Stanęła na przeciwko mnie i patrzyła mi w oczy tymi swoimi dwoma węgielikami, które przy takim małym oświetleniu jarzyły się jak w ognisku.

Niespodziewanie przyciągneła mnie w swoją stronę i złączyła nasze usta. Czy ona czasem specjalnie mnie skusiła bym do niej zagadał? Sprytna. Tak cholernie sprytna, ale mi to nie przeszkadza.

Jak już zorientowałem się co się dzieje, oddałem od razu pocałunek i przyciągąłem ją bliżej mnie. Pogłębiłem pocałunek, na co ona lekko zamruczała mi w usta. Podoba mi się to. Nawet już nie interesował mnie koncert. Choć nadal w oddali było słychać muzykę.

Pomiędzy pocałunkami ona wymryczała śmiejąc się lekko." Jestem... ". Nie dokończyła zdania, a ja nie upominałem się o to.

Potem odeszła bez słowa. A ja krzyknąłem jeszcze:

- Ale za nim pójdziesz, chciałbym powiedzieć ci, że.... - zrezygnowałem, bo na pewno mnie już nie słyszała.

To jest najlepsza noc mojego życia, która zmieniła mnie tak troszeczkę, choć jeszcze o tym nie wiem.
----- ----- ----- -----
Happysad- Zanim pójdę z płyty "Wszystko jedno"

My clarity Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz