Spadaliśmy. Gwałtownie. Obudziłam się, leżąc płasko na mokrej, lepkiej płaszczyźnie. Otworzyłam przerażona oczy - dookoła mnie panował półmrok, śmierdziało siarką oraz zgnilizną. Tuż obok mnie stała Sera, Blackwall, Hawke, Dorian oraz Stroud.
- Gdzie my jesteśmy? - rozglądając się, rzuciłam pytanie jakby w eter. Rzeźby przedstawiające przerażone postacie, na których widniały przegniłe, śmierdzące pochodnie płonące zielonym ogniem, wyspy lewitujące na tle ciemnozielonego nieba, odczucie przerażenia i śmierci.... to musiała być pustka.
- Ugh, tego miało nie być - skrzywiła się Sera - Okej, co teraz? Będziemy sobie krążyli po pustce, tak? Tak! Świetny pomysł!
- Niesamowite... - westchnął Dorian - Jesteśmy w pustce. Żywi!
- Solas byłby niezwykle uradowany - mruknęłam - Musimy się stąd wydostać. Pytanie, jak.
- Stojąc tutaj niczego się nie dowiemy - zauważył Hawke - Chodźmy. Może po drodze znajdziemy jakąś wskazówkę.
Zgodnie przytaknęliśmy i ruszyliśmy przed siebie. Otaczające nas rzeźby jakby wodziły za nami wzrokiem, smród zgnilizny zmieszał się jeszcze z silnym zapachem odchodów. Kroczyliśmy w wodzie, która zniekształcała nasze odbicia. O ile można to nazwać wodą, gdyż nie była przejrzysta a ciemnozielona. Wszystko tutaj takie było - ciemnozielone, zgniłe, mroczne. W końcu nadeszli przeciwnicy - pająki. Były tak samo wielkie jak tamte, które zaatakowały mnie na początku mojej przygody. Wydawały się być silniejsze, niż te w poza pustką, lecz cóż się dziwić. To było ich miejsce, a my byliśmy jedynie gośćmi. Po skończonej walce poczułam, jak nieznana mi magia wypełnia mnie mocą.
Rozejrzałam się niepewnym wzrokiem dookoła. Przed nami malowały się mniejsze bądź większe wysepki, na których znajdowały się duchy. Wyglądały, jakby czekały na kogoś kto przyniesie im pomoc. Podeszłam do biurka stojącego na jednej z wysepek. Dookoła wszystko było obślizgłe - każdy kamień, każda rzeźba była spaczona tym miejscem - lecz to biurko pozostało nietknięte. Znajdował się tam list Pielgrzyma, w którym pisał o wypadku jaki mu się przydarzył w Świątyni Świętych Prochów. Zginął, przerażony, kiedy to budowla się na niego zawaliła. Został w pustce, ponieważ zatrzymał go tutaj jego własny strach. Na końcu listu znajdowała się prośba, aby rozjaśnić jego ostatnie godziny. Dorian zauważył, że w takim przypadku musimy odnaleźć coś, co będzie światłem w ciemności dla tego śniącego. Naszym zadaniem jest pomóc wszystkim śniącym, których demony zatrzymały tutaj i karmiły się ich strachem. Okazało się, że światłem śniącego była mała świeczuszka, znajdująca się na obślizgłej rzeźbie nieopodal biurka. Była jednak sprytnie ukryta w mroku a odnalezienie jej mogłoby się okazać znacznie trudniejsze, gdyby nie mój zmysł. Jednym ruchem zabrałam świecę. Zaniosłam ją na biurko, ustawiając na specjalnej ceramicznej podstawce. Duch rozpłynął się w powietrzu,a otoczenie w którym się znajdowaliśmy jakby odetchnęło z ulgą.
- Jeden śniący odszedł - zauważył Dorian - Pozostało jeszcze pięciu.
- Skąd wiesz? - zapytałam spoglądając na niego w skupieniu.
- Po prostu wiem. Zaufaj mi - położył mi rękę na ramieniu, po czym ruszył przed siebie.
Otchłań, która nas otaczała napawała nas wszystkich ogromnym lękiem. Miałam wrażenie, jakby ktoś obserwował każdy nas ruch. Co ciekawe, znajdowały się tutaj rzeźby z przeróżnych okresów oraz miejsc. Znajdowało się nawet coś, w rodzaju wodospadu. W tej części w kałużach bulgotała ciemnozielona ciecz, a przerażająca cisza otaczała nas zewsząd. Kolejni wrogowie pojawili się na drodze. Pomniejsze cienie, demony strachu oraz pająki. To miejsce tętniało magią, niekoniecznie dobrą. Kiedy tak chodziliśmy po tej pustce, dotarliśmy do ruin. Pięliśmy się ku górze w poszukiwaniu jakichkolwiek informacji jak się stąd wydostać. Właśnie wtedy wszyscy ujrzeliśmy Ją.
YOU ARE READING
Dragon Age Inkwizycja: Byłam Ci Pisana
FantastikOna - dalijka, mag. On - templariusz. Czy między nimi może narodzić się jakieś uczucie? Magowie i templariusze - wrogowie od setek lat. I nagle młoda dalijka zostaje powołana do niezwykłej misji, a na jej drodze staje Cullen - mężczyzna, w którym za...