Tak tak, wiem. Będziecie czytać, jak umarłam, kradłam i robiłam dużo innych okropnych rzeczy. Pewnie będziecie tym zachwyceni, będziecie krzyczeć: "Dawaj, Sheila! Zabij ich!"
Nie. Nie wolno kraść, zabijać, ani wpadać pod samochody. To nieładnie, a starsze panie będą mieć wyrzuty sumienia. Nie bierzcie ze mnie przykładu, a już na pewno nie wchodźcie do wielkiej złotej łodzi.
Jestem Sheila Karryl. Mam siedemnaście lat. A to będzie opowieść o tym, jak moje życie stało się koszmarem.
***
Z popołudniowej drzemki wyrwał mnie głos jakiegoś mężczyzny.
-Ktoś cię szuka.
To prawda, byłam bezdomna już od... Ilu? Trzech lat? Przywykłam, że muszę się budzić w środku dnia lub nocy. A już najbardziej mogłam się tego spodziewać po Flynnie.
Flynn to mój najlepszy przyjaciel. Jak zwykle wyglądał, jakby przed kimś uciekał. Ciemne włosy miał rozwichrzone, brązowe oczy latały mu niespokojnie, a przykrótki płaszcz -Flynn ma sto siedemdziesiąt pięć cm wzrostu- powiewał na wietrze. Buty miał ubrudzone śniegiem, podobnie jak nogawki spodni.
-Kto to jest ten "ktoś"?- spytałam jeszcze nieco śpiąca
-Nie wiem, ale rozdaje ulotki z twoim imieniem i nazwiskiem- odparł- Wstawaj.
Prawdę mówiąc, przez chwilę się zastanawiałam, czy w ogóle wyjść ze śpiwora. Owszem, nie zawsze widuje się nieznaną ci osobę, która cię szuka. Owszem, należałoby przed nią uciekać. Ale gdy jest się w ciepłym śpiworku, opatulona kocem, wszystko traci sens. Liczy się tylko sen...
-Ruszaj się!-krzyknął Flynn widząc, jak znowu zamykam oczy
-Mhm- mruknęłam i po omacku wyszukałam zamek od śpiwora.
Gdy byłam już gotowa, owinełam się w koc (był dla mnie bardzo ważny; trzy lata temu dostałam go od taty). Wtedy Flynn pociągnął mnie za jakieś drzewo.
-Widzisz?- szepnął i wskazał jakąś kobietę w czarnym płaszczu z ulotkami w ręce- To
ona.Poczekaliśmy jeszcze trochę z nadzieją, że może ujrzymy jej twarz, lecz to na nic. Kobieta była zamaskowana jak prawdziwy kryminalista. Nic dziwnego, że ludzie nie chcieli brać od niej ulotek.
Tak się na nią zagapiłam, że nawet nie zauważyłam, jak Flynn zdążył już zniknąć za rogiem.
-Zaczekaj!- krzyknęłam. Oczywiście nie zważałam na to, że kobieta w czerni mnie słyszy. Tak, to ja. Niemyśląca Sheila.
Kryminalistka podbiegła do mnie, zakryła mi twarz dłonią i włożyła mnie pod swój wielki, czarny płaszcz. Śmierdział stęchlizną i zgniłymi jajkami.
Nie wierciłam się, bo wiedziałam, że to nic nie da. Nieraz zostałam porwana przez markomanów, pijaków czy onnych dziwnych ludzi. Za każdym razem zdołałam uciec (co jak co, ale zasady samoobrony znam). Teraz będzie tak samo.
Nagle kobieta rzuciła mnie ziemię i zabrakło mi tlenu w płucach.
Odwołuje moja słowa. Tym razem nie uda mi się wyrwać z żelaznego uścisku tej kobiety. Pomimo tego, że zazwyczaj jestem silniejsza od mojego przeciwnika, dzisiaj jakby opuściły mnie siły.
-Co robi Freja?!- warknęła. Jej głos był głęboki i metaliczny; bardzo męski- Czego ona chce?! Odpowiadaj!
-Ja... Nie wiem...- wydusiłam. Ta dziwna kobieta nie tylko była nienaturalnie silna, ale także miała nierówno pod sufitem. Nigdy nie słyszałam o żadnej Frei, a nawet gdybym słyszała, to nie pamiętam.
-Kłamiesz!- porywaczka przycisnęła mi szyje do chodnika- Albo po prostu Freja zakazała ci mówić...
-Ale ja naprawdę nie...- terrorystka wydała z siebie stłumiony warkot i splunęła mi w twarz. Z obrzydzeniem wytarłam twarz rękawem dziurawej kurtki.
-Przyrzekłem sobie, że... Auć!
Coś rozbrysło na niebie i musiałam zakryć sobie twarz dłonią, by nie oślepnąć. Tajemnicza kobieta, która użyła wobec siebie rodzaju męskiego, przewróciła się na bok i magicznie rozpłynęła w powietrzu.
Nie mogłam się temu nadziwić. Na liście dziwnych rzeczy, które widziałam, to najwyraźniej górowało.
Nagle światło zniknęło, a przez ułamek sekundy na niebie dało się zobaczyć dziwny znak. Oto on:
CZYTASZ
Dziewięć Światów
FantasyCzasami najlepszym rozwiązaniem jest... śmierć. Historia Sheili Karryl, która zagłębia się w świat nordyckich bogów, zwyczajów i stworzeń. Zostaje oszukana przez swoją własną matkę. Jej jedyny brat niezbyt interesuje się jej życiem. Jedyną nadzie...