Lucy spędziła z Liamem dwa tygodnie przez ten czas chłopak trochę wrócił do siebie. Zdał sobie sprawę, że zaniedbał trochę swoją mamę. Teraz postanowił wziąć się w garść i zaopiekować nią. W końcu musiało być jej bardzo ciężko. Chłopak chciał być dla niej wsparciem, bo wiedział, że ona go potrzebuje. Lucy nie czuła się już potrzebna dlatego postanowiła wrócić do domu. Zbierała właśnie swoje rzeczy.
- Czyli naprawdę wyjeżdżasz ?- zapytał Liam stojąc w progu pokoju.
- Ty jedziesz do mamy, ja wracam do domu.
-Zobaczymy się jeszcze ?
- Jeśli kiedyś będziesz chciał...wiesz gdzie mnie szukać
- Przepraszam cię Lucy. Popełniłem wielki błąd.
- Trzymaj się Liam i koniecznie pozdrów ode mnie swoją mamę- powiedziała dopinając torbę. - na razie- dodała po chwili. Pocałowała Liama w policzek i ruszyła w stronę drzwi. Chłopak poszedł za nią.
- do zobaczenia- powiedział, kiedy Lucy wychodziła z jego domu. Oboje uśmiechnęli się do siebie.
Kilka miesięcy później...
Było niedzielne popołudnie. James był jeszcze w pracy. W końcu otworzył swój własny warsztat samochodowy. Był z niego bardzo dumny, ale wymagało to też od niego sporego poświęcenia. Chłopak spędzał tam bardzo dużo czasu, nawet w weekendy.
Lucy, Emma i Diana były w domu. Właśnie przygotowywały ostatnie rzeczy w pokoju dla dziecka. Maluch miał przyjść na świat lada dzień. Z USG wynikało, że będzie to chłopczyk. James i Diana wybrali już dla niego imię, Michael.
- słodkie są te ubranka- powiedziała Emma. Układając w szafie śpioszki dla maluszka.
- Emma uważaj bo ci się instynkt macierzyński włączy i dopiero będzie.- zażartowała Lucy- co na to Matt ?- zapytała.
- Jego w to nie mieszaj.- powiedziała obrażona Emma.
- Nie kłóćcie się dziewczyny. - odezwała się Diana.
- To ona zaczęła - powiedziała Emma.
- słuchajcie...mogła by, któraś z was przynieść mi wody ?- zapytała Diana.
-Emma leć- powiedziała Lucy i od razu podeszła do Diany.- Wszystko w porządku ?- zapytała.
- tak...chyba tak...trochę jakby skurcz mnie złapał, ale to chyba nic takiego.
- Ale nie zaczniesz nam tu rodzić ?
- Nie...termin mam za trzy dni.
-Za trzy dni ?! To może być już
- Spokojnie Lucy, ja jeszcze nie rodzę.- Uspokajała ją Diana, chociaż sama była dość zdenerwowana, szczególnie przez skurcze, które wcale nie ustępowały. Wręcz przeciwne, były coraz silniejsze. Emma wróciła po chwili ze szklanką wody.
- proszę- powiedziała, podając wodę Dianie.
- dzięki...- Diana wypiła całość od razu. - dziewczyny..- zaczęła.- dajce mi telefon.- Lucy podała jej swój. Diana od razu zadzwoniła do Jamesa. - James...skarbie mógłbyś przyjechać do domu ?
- kochanie, właśnie przyjechał do mnie pierwszy klient.
- James... ja rodzę
- co ?! Dobra będę za 10 minut.
- Bądź szybciej- powiedziała i rozłączyła się.
- może zawiozę cię do szpitala- powiedziała Lucy.
- zaczekamy na Jamesa... tam pod oknem jest torba- Diana pokazała ta granatową torbę. Lucy podeszła do niej. - jest spakowana, musimy ją zabrać.
- dobrze...chodź, złap się nas jakoś i zejdziemy powoli na dół- powiedziała Lucy. Ona stanęła po jednej stronie Diany, a Emma po drugiej. Jakoś wspólnymi siłami sprowadziły Dianę na parter i powoli dotarły do drzwi. James właśnie podjechał pod dom. Nie gasząc silnika wyskoczył z auta i podbiegł do Diany. Ostrożnie doprowadził ją do samochodu. Zabrali torbę z rzeczami i pojechali. Lucy i Emma zamknęły dom i chwilę później również pojechały do szpitala.
Kilka minut przed północą na świat przyszedł Michael. Świeżo upieczeni rodzice byli zachwyceni swoim synkiem. Chłopiec był dość duży, silny i zdrowy jak ryba. James od razu oszalał na jego punkcie. Emma i Lucy też w końcu miały możliwość poznania swojego bratanka. Najpierw Lucy wzięła go na ręce.
-No udał wam się, śliczny jest.- powiedziała. Później podała go Emmie.- i jak tam James, udało ci się nie zemdleć ?- zapytała Lucy brata.
- bardzo śmieszne wiesz.
- James spisał się na medal- powiedziała Diana.
W końcu mały Michael wrócił w objęcia swojej mamy i spokojnie zasnął.
CZYTASZ
Zanim wzejdzie słońce/ W TRAKCIE POPRAWEK
FanfictionOjciec Lucy jest człowiekiem sukcesu. Ma wielkie ambicje i skłonność do przelewania ich na swoją córkę. Lucy robi wszystko co w jej mocy, by nie zawieźć ojca. Idzie w jego ślady i zostaje menagerką dobrze już znanego piosenkarza. Zaczynają się układ...