Obserwuję jak robi beztroskie piruety w kałuży
Jak smutno śpiewa i lata od drzewa do drzewa
Niedawno ktoś mu gniazdko zburzył
Nie obrzucam go kamieniami, z bezradności nie naśmiewam
Delikatny próbuje tu przetrwać, wymachuje małymi skrzydełkami piszcząc : – Nie róbcie mi krzywdy! Nie zrobiłem Wam nic…
Próbuję dosłyszeć jak dalej się broni : – Błagam… Chcę poprostu żyć!
Codziennie zmaga się z problemami, na litość bierze drapieżnika i ludzi
Więc czasem lata do odludzi by nerwy ostudzić
Też bywam czasem jak on… Wychodzę na deszcz, nie boję się
Rzucam mu pod dziób kaszę
Potem patrzą na mnie oczy czarne, smutne
Muszę podołać rzeczywistości, czasem okrutnej
Przeżywam tak jak on, codzienny los
Nie pozwolę już by oszukał mnie ktoś
Po miesiącu znów obserwuję z okna, lecz tym razem radosna ,zadowolony wróbel z rodziną
Pod dachem już bezpiecznie w gniazdku się skrywa, mam nadzieję że nie spotka go już żadna krzywda.