Część 11

33 6 4
                                    

Tą część książki dedykuję mojej koleżance Nomnomlilipop, która wiernie czeka na moje kolejne części. <3

☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆

-Cześć...

-Cześć Lou.-odparł Nathan i po chwili ziewnął.

-Jesteś śpiący, nie będę ci przeszkadzać.-rzekła Lou.

-Nie, możesz zostać.-odparł Nathan.

-No dobrze - powiedziała Lou.

Rozmawiali o różnych rzeczach. O życiu, jakie się im wymarzyło, jaki jest cel ich życia. Kiedy Lou zadała pytanie jak to się stało, że tu wylądował i to w torturach, a on zmienił temat:

-Jedziemy dzisiaj do Kevin'a?

-Możemy, ale pamiętaj jutro zostaniesz sam. Mnie nie będzie przez ok. tydzień.-oznajmiła Lou

-Aha... A nie mogę jechać z tobą?-zapytał Nathan.

-Nie, musisz tu zostać. Bardzo cię przepraszam. Poradzisz sobie, prawda?-jeszcze raz zapytała dziewczyna.

-Raczej tak.-odparł z zaniepokojeniem chłopak.

Kiedy Lou zrobiła skwaszoną równocześnie przerażoną minę, chłopak zmienił zdanie.

-Poradzę sobie.

Lou kiwnęła głową, wzięła oddech i poszła się ładniej ubrać. Nałożyła na siebie sukienkę w kwiaty. Tak mniej więcej powyżej kolan. Rozpuściła swoje długie rudawo-kasztanowe włosy, podkreśliła swoje brązowe włosy i pomalowała na lekki czerwień swoje usta.

***
-Co ty tak pięknie wyglądasz?-zapytał z niedowierzaniem chłopak.

-A nic umówiłam się z koleżankami. Pójdziemy razem do restauracji. Przedstawisz się im i pójdziesz, nie wiem gdzie. Znajdziesz sobie czas, dobrze?-zapytała Lou.

-No dobrze. To jedziemy?-odparł

-Oczywiście!-rzekła Lou.

***
-Ciocia, ciocia!!!!
Natalie krzyczała w domu kiedy usłyszała pukanie do drzwi.

-Hej mała! Cześć Kevin.-przywitała się Lou.

-Cześć Lou. Posłuchaj Jenny ciężko przechodzi ta ciążę dlatego leży w szpitalu. Przyjedziesz tu jutro na cały tydzień. Byłbym ci wdzięczny.-zapytał Kevin.

-Aha... Tak, oczywiście!-rzekła Lou i pobiegła za Natalie.

-Co sądzisz o Lou?-zapytał Nathan Kevin'a.

-To jest dziewczyna wiele warta!-odparł brat Lou.

-Tak...-rzekł Nathan.

***
-Nathan, posłuchaj. Ja jednak jutro jadę na tydzień. Tydzień, ponieważ on jedzie do Szwajcarii jeszcze, ale Jenny będzie w domu. Potowarzyszę jej, pomogę.

-Dobrze. Poradzę sobie.-uspokoił ją Nathan.

Do celu nie odzywali się do siebie. Lou nie wiedziała właściwie czemu.

***
-Yyy... Cześć Will. Jednak jutro jadę do bratanicy.-oznajmiła Lou.

-Mhm... Czy czegoś nie kniujesz?-zapytał

-Nie!-dosłownie wykrzyknęła dziewczyna i poszła do swojego pokoiku.

Była  22.00 Lou w szafeczce nocnej znalazła jakiś pamiętnik. Nie był on jej. Postanowiła go przeczytać.

4.03.1945.
Koniec wojny. Nasz dom naszczęście żyje. Wstał mój mąż bardzo wcześnie odebrać gazetę, a tu nagle wybucha bomba. Stracił dwie nogi...
Kochana Cora.

-O Boże!!!...-zdziwiła się Lou.

Przestraszyła się i poszła spać. Zasnęła bez problemu, tym razem. Obudziła się o 7.07. Ubrała się, umalowała się i przystąpiła do pakowania walizki. Chciała o 9.00 być już w mieście, by zdążyć przywitać Natalie od razu bo pobudce.

***

-Nathan..? Chcę być u Natalie wcześniej.-oznajmiła chłopakowi Lou.

-Aha... Dobrze. Może do ciebie podjadę na obiad.-rzekł Nathan

-Okey... No to jadę. Papa.

-Cześć...-pożegnał się Nathan i poszedł spać.

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

I jak podoba się? Nie będę wam zdradzać książki, ale będzie się działo. Dotyczyć to będzie Lou i Nathan'a, a o Will'u i Edwardzie zapomnimy.

Piszcie w komentarzach czy mój pomysł wam się spodoba.

Dzięki za 400+ wyświetleń, oby tak dalej...

Nie pisałam długo z powodu nauki i braku pomysłu, natchnienia. Nie chciałam kończyć książki, bo zachowała bym się nie w porządku w stosunku do was.

GŁOSUJCIE I KOMENTUJCIE!!!

ZAGINIONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz