Nie znienawidźcie mnie za ten rozdział. Please...
Calum.
Siedziałem w domu Dowsona, na jego łóżku. Chłopak paradował przede mną bez koszulki, prezentując swoją umięśnioną klatę. Patrzyłem na niego i czułem podniecenie. Byłem za to na siebie zły. Dowson stanął przede mną i założył ręce na biodra. Upiłem łyk drinka, który dla mnie przygotował. Miał dziwny smak, ale był mocny.
-Co jest Cally?-zapytał widząc moje zmieszanie.
-Nic-odwróciłem od niego wzrok. Uklęknął przede mną i zapał mnie za brodę.
-Nie podoba ci się to co widzisz?
-Dowson, ja po prostu...-zająknąłem się- Po prostu...
-Nie myśl o nim Cally-chłopak pochylił się i złożył na moich ustach delikatny pocałunek- Mogę cię pocieszyć, jeśli chcesz. Mogę być twoją ucieczką, od tego wszystkiego.
Zacisnąłem ręce na kolanach, kiedy znów mnie pocałował. Po sekundzie pogłębił pocałunek, a ja go objąłem. Jego język smakował jak papierosy, które przed chwilą wypalił. Wsunął dłoń pod moją koszulkę i pomógł mi ją zdjąć. Przy okazji zdjął okulary i rozpiął pasek. Jego dłonie gładziły moje plecy i ramiona, jednak nie przyniosło mi to żadnej ulgi. Mimo to dalej go całowałem, wyobrażając sobie Ashtona. Czułem się zagubiony i bardziej samotny, niż kiedykolwiek. Potrzebowałem bliskości i czułości. Dowson był pod ręką. Nie był tym, którego kochałem najbardziej na świecie, ale był tutaj. Uśmiechnął się nie przerywając pocałunku i położył się, ciągnąc mnie za sobą. Materac zaskrzypiał żałośnie pod wpływem naszego ciężaru. Dowson przewrócił mnie na plecy i zaczął całować mnie w szyję, powoli przesuwając się niżej po mojej klatce piersiowej.
-Zaczekaj-powiedział i wstał. Podszedł do komody i przez chwilę czegoś w niej szukał. Korzystając z okazji sięgnąłem po swoją szklankę i duszkiem dopiłem drinka. Jeśli miałem to zrobić z Dowsonem, to na pewno nie na trzeźwo. Nie miałem tyle odwagi. Chłopak znów stanął przede mną i z uśmiechem na ustach, obracał między palcami srebrne opakowanie z prezerwatywą. Głośno przełknąłem ślinę, czując, że zaczynam pocić się ze zdenerwowania. Dosłownie czułem strużkę potu, która spływała po moim karku. Zrobiło mi się dziwnie duszno, jakby całe powietrze wokół mnie zniknęło.
-Jesteś gotowy?-zapytał, ale ja słyszałem go jak przez ścianę.
-Dowson...-rozejrzałem się po pokoju, który zaczął dziwnie wirować. Moje spojrzenie zatrzymało się na chłopaku, który uśmiechał się do mnie lubieżnie i oblizywał usta. W tym momencie uświadomiłem sobie, co właśnie zamierzałem zrobić. Nie mogłem zdradzić Ashtona. Nie mogłem zdradzić chłopaka, którego kochałem całym sercem, nawet jeśli on tylko mnie ranił. Nie chciałem tu dłużej być. Chciałem wyjść i pojechać prosto do Asha, żeby z nim porozmawiać i powiedzieć mu, że poczekam jak długo będzie trzeba, na jego zerwanie z Kelly, jeśli tylko chce jeszcze ze mną być. Mogłem zgodzić się nawet na to, żeby być "tym drugim", jeśli tylko mogłem być blisko niego. Próbowałem wstać, ale ciało jakby odmówiło mi posłuszeństwa.
-Lepiej nie wstawaj-Dowson zaśmiał się podejrzanie.
-Co...co było w tym....
Przed oczami zobaczyłem ciemność, ale ostatnimi resztkami świadomości, jakie mi pozostały usłyszałem śmiech Dowsona i jego słowa.
-Teraz czas na zabawę...
Jak myślicie? Co Dowson zamierza zrobić z Calem? Wiem, pytanie z dupy, ale możecie być zaskoczeni w kolejnym rozdziale.Komentarze i gwiazdki mile widziane. Kolejny rozdział pojawi się dopiero, kiedy będzie ich aż pięć, o ile nie umrę dzisiaj na treningu z Chodakowską.
With all my love. Aleksa.
CZYTASZ
If You Don't Know Let Me Go|| Cashton
Fiksi PenggemarPokaż mi co czujesz...bo w słowa już nie wierzę... Zawiera treści dla dorosłych i przekleństwa.