13.

1.2K 121 38
                                    

Otwarcie wystawy w muzeum okazało się wydarzeniem zarezerwowanym jedynie dla wybranych osób - głównie darczyńców, fundatorów oraz ważniejszych osób sprawujących władzę w mieście.

Razem z tatą spotkała się przed wejściem i oboje, mając zaproszenie, bez problemu dostali się do środka.

W jednym z dużych luster, wiszących w holu, Agata, widząc swoje odbicie, nie mogła się nie uśmiechnąć do siebie. W sukience, którą ostatnio dała jej siostra, w końcu wyglądała, jak na kobietę przystało - ładnie i z klasą. Z tej okazji staranie się uczesała i zrobiła makijaż. Dodatkowo czuła się wspaniale, mając u boku mężczyznę, którego szanowała i kochała całym sercem. I była pewna, że nigdy się na nim nie zawiedzie.

Kelner poczęstował ich lampką wina przy głównym wejściu do sali i wolnym krokiem zaczęli oglądać zgromadzone eksponaty. Tata z wyczuciem prowadził rozmowę i wydawał się zainteresowany tym, co miał okazję zobaczyć. Była mu ogromnie wdzięczna za to, że nie powracał do tematu zmiany mieszkania, nowej pracy czy też kwestii jej byłego chłopaka i zeszłotygodniowej imprezy urodzinowej. Ale przecież to był jej tata - w jego towarzystwie zawsze czuła się dobrze.

Czas szybko im zleciał. Wypili też kawę i zjedli po kawałku ciasta w kawiarni mieszczącej się na pierwszym piętrze. Prawie dwugodzinny spacer zmęczył ich oboje i postanowili zbierać się do wyjścia. Tata był samochodem, więc nigdzie się nie spieszył i w normalnych warunkach zaprosiłaby go do siebie na mrożoną herbatę z plasterkiem pomarańczy i sokiem z malin. Ale w obecnej sytuacji nie było się czym chwalić i nie chciała, by martwił się o nią bardziej, niż wymagały tego okoliczności.

- Skorzystam jeszcze z toalety - powiedziała w drodze do wyjścia.

- Dobrze kochanie. To ja pójdę rzucić okiem na gablotę z monetami.

Tata zawrócił i wszedł do sali obok, a ona sprawnie odnalazła toaletę. Kiedy ponownie znalazła się na korytarzu, ruszyła w stronę wejścia na wystawę. I wtedy ją zobaczyła. Swoją siostrę stojącą pod rękę z jakimś mężczyzną. Jeden rzut oka na jego profil sprawił, że od razu go rozpoznała.

„Brat szefa, brat szefa - to stwierdzenie tłukło się po jej głowie. - Świetnie! Ktoś tam na górze zdecydowanie mnie nie lubi. Przypadek? Nie sądzę. Toż to zwykła złośliwość losu!"

Jednak nie było dokąd uciec, zwłaszcza że Julka już ją zauważyła i machała, przywołując do siebie. Nogi same poniosły ją w ich kierunku i podejrzewała, że to nie może się dobrze skończyć. Co prawda mężczyzna widział ją tylko raz, dwa tygodnie temu w nieco innej odsłonie, ale istniało spore ryzyko, że ją rozpozna. I co wtedy? Niestety nie miała czasu na to, by się nad tym zastanowić.

- Aga! - pisnęła jej siostra. - Już myślałam, że się minęliśmy. To jest moja siostra Agata - zwróciła się do swojego towarzysza, jednocześnie przytulając mocniej do jego ramienia. - A to jest właśnie Andrzej.

Zabrzmiało to, tak jakby Agata spodziewała się go tutaj zobaczyć i poznać. Spojrzała w jego twarz, delikatnie ściskając wyciągniętą w jej kierunku dłoń na powitanie.

- Cześć - wydusiła z siebie.

- Miło mi - odparł wesoło.

"Więc jest szansa..."

- Zaraz, czy my już się gdzieś nie spotkaliśmy?

"Ok, jednak nie ma."

Skinęła lekko głową, siląc się na uśmiech.

- W domu moich rodziców, prawda? - Andrzej kontynuował swoje dochodzenie. 

W całej tej niezręcznej sytuacji musiała przyznać, że przez te kilka sekund, mina jej siostry była bezcenna.

Opowiadanie szóste - kończące (LLI 1.6)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz