Otwarcie wystawy w muzeum okazało się wydarzeniem zarezerwowanym jedynie dla wybranych osób - głównie darczyńców, fundatorów oraz ważniejszych osób sprawujących władzę w mieście.
Razem z tatą spotkała się przed wejściem i oboje, mając zaproszenie, bez problemu dostali się do środka.
W jednym z dużych luster, wiszących w holu, Agata, widząc swoje odbicie, nie mogła się nie uśmiechnąć do siebie. W sukience, którą ostatnio dała jej siostra, w końcu wyglądała, jak na kobietę przystało - ładnie i z klasą. Z tej okazji staranie się uczesała i zrobiła makijaż. Dodatkowo czuła się wspaniale, mając u boku mężczyznę, którego szanowała i kochała całym sercem. I była pewna, że nigdy się na nim nie zawiedzie.
Kelner poczęstował ich lampką wina przy głównym wejściu do sali i wolnym krokiem zaczęli oglądać zgromadzone eksponaty. Tata z wyczuciem prowadził rozmowę i wydawał się zainteresowany tym, co miał okazję zobaczyć. Była mu ogromnie wdzięczna za to, że nie powracał do tematu zmiany mieszkania, nowej pracy czy też kwestii jej byłego chłopaka i zeszłotygodniowej imprezy urodzinowej. Ale przecież to był jej tata - w jego towarzystwie zawsze czuła się dobrze.
Czas szybko im zleciał. Wypili też kawę i zjedli po kawałku ciasta w kawiarni mieszczącej się na pierwszym piętrze. Prawie dwugodzinny spacer zmęczył ich oboje i postanowili zbierać się do wyjścia. Tata był samochodem, więc nigdzie się nie spieszył i w normalnych warunkach zaprosiłaby go do siebie na mrożoną herbatę z plasterkiem pomarańczy i sokiem z malin. Ale w obecnej sytuacji nie było się czym chwalić i nie chciała, by martwił się o nią bardziej, niż wymagały tego okoliczności.
- Skorzystam jeszcze z toalety - powiedziała w drodze do wyjścia.
- Dobrze kochanie. To ja pójdę rzucić okiem na gablotę z monetami.
Tata zawrócił i wszedł do sali obok, a ona sprawnie odnalazła toaletę. Kiedy ponownie znalazła się na korytarzu, ruszyła w stronę wejścia na wystawę. I wtedy ją zobaczyła. Swoją siostrę stojącą pod rękę z jakimś mężczyzną. Jeden rzut oka na jego profil sprawił, że od razu go rozpoznała.
„Brat szefa, brat szefa - to stwierdzenie tłukło się po jej głowie. - Świetnie! Ktoś tam na górze zdecydowanie mnie nie lubi. Przypadek? Nie sądzę. Toż to zwykła złośliwość losu!"
Jednak nie było dokąd uciec, zwłaszcza że Julka już ją zauważyła i machała, przywołując do siebie. Nogi same poniosły ją w ich kierunku i podejrzewała, że to nie może się dobrze skończyć. Co prawda mężczyzna widział ją tylko raz, dwa tygodnie temu w nieco innej odsłonie, ale istniało spore ryzyko, że ją rozpozna. I co wtedy? Niestety nie miała czasu na to, by się nad tym zastanowić.
- Aga! - pisnęła jej siostra. - Już myślałam, że się minęliśmy. To jest moja siostra Agata - zwróciła się do swojego towarzysza, jednocześnie przytulając mocniej do jego ramienia. - A to jest właśnie Andrzej.
Zabrzmiało to, tak jakby Agata spodziewała się go tutaj zobaczyć i poznać. Spojrzała w jego twarz, delikatnie ściskając wyciągniętą w jej kierunku dłoń na powitanie.
- Cześć - wydusiła z siebie.
- Miło mi - odparł wesoło.
"Więc jest szansa..."
- Zaraz, czy my już się gdzieś nie spotkaliśmy?
"Ok, jednak nie ma."
Skinęła lekko głową, siląc się na uśmiech.
- W domu moich rodziców, prawda? - Andrzej kontynuował swoje dochodzenie.
W całej tej niezręcznej sytuacji musiała przyznać, że przez te kilka sekund, mina jej siostry była bezcenna.
CZYTASZ
Opowiadanie szóste - kończące (LLI 1.6)
RomanceNie jest łatwo zapomnieć o krzywdach, które spotkały nas w życiu. Nie da się ich wymazać z pamięci. Ciężko odnaleźć w nich głębszy sens. Nie jest rzeczą łatwą, ruszyć do przodu, gdy przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. A i właściwy kierunek wydaje...