18.

1.1K 120 13
                                    

Dochodziła godzina osiemnasta, kiedy stanęła przed niewysoką kamienicą. Wspięła się po trzech stopniach i wybrała numer mieszkania. Od razu też usłyszała brzęk otwieranych drzwi. Weszła do środka, mijając portiera i kierując się od razu do windy. Na piętrze szybko odnalazła numer mieszkania i zapukała. Otworzył jej Eryk, który ewidentnie był już gotowy do wyjścia.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem ci wdzięczny - mówił lekko podenerwowany. - To naprawdę wyjątkowa sytuacja.

- Rozumiem. Spokojnie. Lepiej już jedźcie.

Eryk skinął jedynie głową i zniknął w jednym z pokoi, a ona w tym czasie zdjęła kurtkę i buty. Po chwili pojawił się ponownie, prowadząc swoją żonę, której mina odzwierciedlała to, co mówił przez telefon. W progu salonu stała ich starsza córka, najpewniej nie do końca rozumiejąc, co się dzieje.

- Bądź grzeczna kochanie - powiedziała do niej Ada, starając się uśmiechnąć, lecz zaraz została wyprowadzona przez Eryka z mieszkania.

- Nina jest w kojcu, odezwę się, jak tylko będę mógł - powiedział Eryk.

- Jedźcie ostrożnie - i zamknęła za nimi drzwi.

Odwróciła się w stronę dziewczynki i biorąc ją za rączkę, poprowadziła do pokoju. Nie była kimś obcym dla nich i znała częściowo ich zwyczaje, dlatego też samotna opieka nad dziećmi nie była dużym problemem.

- „Agata, potrzebuję twojej pomocy. Ada dostała silnych bólów i musimy jechać do szpitala, a niestety nie mamy z kim zostawić dziewczynek. Nikogo nie ma w mieście, a moim rodzicom podróż w tych warunkach zajęłaby zbyt dużo czasu."

Od razu też zgodziła się, nie tracąc czasu na zbędne wyjaśnienia. Wiedziała, że Ada jest w siódmym miesiącu ciąży i było za wcześnie na poród. Tym bardziej liczył się czas. Przebrała się pospiesznie i wyszła z mieszkania. Po chwili zjawiła się taksówka, którą zamówił dla niej Eryk.

Bawiła się z dziewczynkami dziwnie podenerwowana. Niby nie była to jej rodzina, a mimo to martwiła się o to, czy Eryk z Adą dotarli już do szpitala, a jeśli tak to, jak ona się czuła i czy wszystko było w porządku.

Godzinę później, gdy robiła kanapki dla Natalii, usłyszała dzwonek do drzwi. Zerknęła jeszcze na swój telefon, ale nie było na nim żadnej wiadomości. Uchyliła je lekko, a następnie otworzyła szerzej, widząc za nimi Andrzeja.

- Agata? - zdziwił się bardzo, ale i szybko domyślił się, co robiła w mieszkaniu jego brata. - Miałem wyłączony telefon i dopiero pół godziny temu odsłuchałem wiadomość od Eryka.

- Wchodź dalej - odsunęła się od drzwi.

- Przyjechałem tak szybko, jak to było możliwe.

- Rozumiem. Wiesz może, co się dzieje?

- Teraz? Niestety nie. Eryk nie odbiera telefonu.

Oboje weszli do salonu, gdzie były dziewczynki.

- To w czym mogę ci pomóc?

Spojrzała na niego wymownie, lekko się uśmiechając.

- Rozumiem, rzepami do dołu.

- Nie - zaśmiała się. - Za godzinę mycie, więc nie opłaca się zmieniać pieluchy. Po prostu z nimi posiedź, a ja dokończę kolację.

Kiedy wróciła z jedzeniem, Natalia od razu chwyciła jedną z kromek, siadając przed telewizorem. Nina była już nieco marudna, więc wzięła ją na ręce.

- Wciąż nie mogę uwierzyć w to, co zrobił mój brat - odezwał się Andrzej.

- W to, że do mnie zadzwonił? - zdziwiła się.

Opowiadanie szóste - kończące (LLI 1.6)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz