Ashton.
Pojechałem do domu Kelly. Zanim wszedłem przez chwilę siedziałem w samochodzie i układałem sobie w głowie słowa, które chciałem jej powiedzieć. Nie mogłem dużej czekać, musiałem zakończyć ten związek. Chciałem być tylko z Calumem, mimo tego, że mnie zdradził i prawdopodobnie przespał się z Dowsonem. Byłem za to na niego wściekły, ale jeśli miałem winić kogoś za tę sytuację, to tylko siebie. Gdybym od razu poświęcił się cały Calumowi, dziś leżałby w moich ramionach. Pozbawiony jego dotyku i miłości, czułem się pusty w środku.
Mamy Kelly nie było w domu. Wpuścił mnie jej brat- Travis.
-Dawno cię nie było-przybił mi żółwika.
-Miałem trochę na głowie. Kelly u siebie?
-Tak, robi te wszystkie babskie rzeczy.
-Pójdę do niej-stanąłem na schodach, ale znów spojrzałem na chłopaka,który właśnie się ubierał- Travis?
-No?
-Jedziesz do waszego ojca?
-Tak.
-Jak on się czuje?
-W sumie to całkiem nieźle. Pod koniec tygodnia powinni go wypuścić do domu.
-Jak to?-zdziwiłem się- A operacja?
-Jaka operacja?-odpowiedział mi tak samo zdziwiony.
-Kelly mówiła, że zrobił mu się jakiś krwiak w głowie i muszą go operować.
Travis założył kurtkę, poprawiając kaptur.
-Rzeczywiście miał krwiaka, ale był na tyle mały, że sam się wchłonął. Nie potrzebuje operacji. Musze już iść. Do zobaczenia Ashton.
-Cześć.
Byłem zupełnie skołowany. Dlaczego Kelly naopowiadała mi takich bzdur? Musi mi to wszystko wyjaśnić. Wszedłem na górę. Drzwi do jej pokoju były uchylone. Już miałem wejść do środka, kiedy usłyszałem, że rozmawia przez telefon z jakimś facetem. Przełączyła rozmowę na głośnik. Zatrzymałem się i nasłuchiwałem.
-Spieprzyłeś sprawę!-powiedziała głośno- Miałeś go zatrzymać!
-Jak? Miałem przywiązać go do łóżka?-odpowiedział facet w słuchawce.
-Pewnie wam obojgu by się podobało-rzuciła kpiąco Kelly-Przeleciałeś go chociaż Dowson?
-Mówiłem ci, że nie jest w moim typie. Nie tykam małolatów. Uśpiłem go i stworzyłem pozory.
- Dobrze, że chociaż wysłałeś Ashtonowi to zdjęcie.
-Co zrobisz z tymi, które ci wysłałem?
-Mam już pewien plan.
Poczułem, że moje ciało się napina. Adrenalina zaczęła płynąć w moich żyłach razem z krwią, która się gotowała. Kelly znała Dowsona? Razem zaplanowali ten chory plan? Tylko po co?
-Ty dziwko!-krzyknąłem i popchnąłem drzwi, które odbiły się z hukiem od ściany. Kelly aż podskoczyła na łóżku. Patrzyła na mnie tak, jakby zobaczyła ducha.
-Ashton?-jęknęła z przerażeniem w głosie i wyłączyła telefon- Co tu robisz skarbie?
-Nie waż się tak do mnie zwracać! Co zrobiłaś? Co zrobiłaś z Calumem?
-Nie rozumiem o czym mówisz-zaśmiała się nerwowo.
-Zawsze wiedziałem, że jesteś pusta jak bęben, ale tego się kurwa nie spodziewałem.
Stanąłem nad nią, chcąc onieśmielić ją swoją postawą. Złość aż się ze mnie wylewała.
-Gadaj kurwa! Skąd znasz Dowsona?!
Na twarzy Kelly pojawił się bezczelny uśmieszek, który, gdyby nie fakt, że jest dziewczyną, najchętniej zmyłbym go z jej twarzy w wiadomy sposób.
-To mój kuzyn-powiedziała spokojnie.
-Dlaczego zaczął się kręcić przy Calumie?
-Nie domyślasz się Ashton? Ja mu kazałam!
-Ale po co?
-Kiedy tylko Calum się pojawił, wiedziałam, że namiesza między nami! Widziałam, że cię kręci!
-Co?-byłem w szoku- Wiedziałaś, że jestem bi?
-Nie jestem głupia Ashton. Oglądałeś się za facetami częściej niż ja!A na niego patrzyłeś jak na jakąś gwiazdę. Nie mogłam dopuścić, żeby Calum mi cię odbił.
-Dlatego zmyśliłaś tę bajeczkę o twoim ojcu? Kto tak robi?
-A jakie miałam wyjście? Jesteś mój Ashton.
-Nie jestem twój! Nigdy nie byłem! Jesteś chora! Kazałaś Dowsonowi uwieść Caluma, żeby go ode mnie odciągnąć? Z nami koniec!
-Nie zostawisz mnie Ashton-zaśmiała się.
-Nie? To popatrz-odwróciłem się na piecie.Kiedy byłem przy drzwiach Kelly powiedziała.
-Calum nie chce się ujawniać, prawda? Tatuś pastor nie byłby szczęśliwy. Jednego pedała już wyrzucił z domu.
-Gówno cię to obchodzi-warknąłem.
-Może ja pomogę mu wyjść z szafy...Albo lepiej. Niech wyskoczy z tortu!
-Nie wiem co uroiło się w twojej chorej głowie, ale...
-Wszystko jest gotowe Ashton-wskazała na komputer na biurku.Podszedłem bliżej, żeby zobaczyć to o czym mówiła. Z przerażeniem patrzyłem na zdjęcia Caluma i Dowsona, który całował jego nagi tors i usta. Na każdym zdjęciu Kelly dodała napis Pedałek- Calum Hood. Poczułem, że gotuję się od środka. Jak mogłem być z tak perfidną suką?
-Jesteś chora. Dlaczego to robisz?Z mojego powodu? Sądziłaś, że się z tobą ożenię czy jak?
- Może się nudzę?-zaśmiała się kpiąco- Wystarczy jedno kliknięcie, a cała szkoła dostanie te zdjęcia.
-Nie rób tego. Proszę cię. Zniszczysz mu życie.
-On zniszczył nas!
-Kelly....błagam cię-znów spojrzałem na komputer. Wystarczyło, żebym zrobił krok, a bym go złapał. Musiałem zapobiec temu, co chciała zrobić ta psychopatka. Zrobiłem mały krok w stronę biurka.
-Nawet nie próbuj-zasyczała i złapała komputer. Rzuciłem się na nią próbując wyrwać jej urządzenie. Szarpaliśmy się przez chwilę, rzucając przekleństwami. Wyrwałem jej laptop i roztrzaskałem go o podłogę, dodatkowo przydeptując go butem. Spojrzałem na Kelly, która patrzyła na moje dzieło, ale śmiała się cicho.
-Z czego się śmiejesz głupia suko?!
-Sprawdź pocztę.
Wybiegłem z domu Kelly i wściekły wsiadłem do swojego samochodu. Zrobiła coś tak podłego bez mrugnięcia okiem. Calum się załamie i to oczywiście moja wina.
CZYTASZ
If You Don't Know Let Me Go|| Cashton
FanficPokaż mi co czujesz...bo w słowa już nie wierzę... Zawiera treści dla dorosłych i przekleństwa.