KRÓTKA INFORMACJA: Jest to moje pierwsze opowiadanie. Zdobyłem się na odwagę dzięki mojej przyjaciółce. Nie zawsze mam także czas więc jeśli kogoś zaciekawi to opowiadanie to rozdziały będą pojawiały się tak mniej więcej co weekend. Z góry przepraszam za niedociągnięcia i inne takie duperele... życzę miłej lektury
============================================================
Pierwszy luty. Niby dzień jak co dzień. Niestety nie dla mnie. Rodzice kupili nowy dom. Podobało mi się to, że jest większy, jednak przeprowadzka do niego wiązała się ze zmianą szkoły. Mam 16 lat i chcąc nie chcąc muszę chodzić do szkoły. Dziś pierwszy dzień w nowej klasie. Ubrałem się i wyszedłem z domu. Nie byłem do końca pewien czego mogę się spodziewać. Jednak próbowałem przygotować się na wszystko. Nawet te czarne scenariusze. Po drodze rozmyślałem w jaki sposób przedstawić się nowym kolegom i koleżankom. Wszedłem do szkoły, odnalazłem swoją szafkę i zostawiłem w niej swoje rzeczy. Usiadłem pod klasą i spojrzałem na zegarek. Czułem stres jakbym miał wygłosić kazanie dla całego narodu. W końcu zadzwonił dzwonek. Zająłem miejsce pod ścianą mniej więcej w środku rzędu.
-Znasz go? - usłyszałem szept
-Nie... pewnie nowy.
Trochę się zmieszałem. Nauczyciel przywitał się ze wszystkimi.
-Mamy nowego kolegę - oznajmił wskazując na mnie - Może zechcesz się przedstawić?
Niechętnie ruszyłem z miejsca i stanąłem na środku klasy.
-Cześć - wydusiłem - Nazywam się Aleksander. Wolę jednak, gdy mówią mi Zed.
Usłyszałem jakieś chichoty.
-Kocham psy - zacząłem mówić dalej - uwielbiam jeździć na rowerze i słuchać muzyki. Zwłaszcza Nightcore! To jest moje "życie"!
Wszyscy w klasie spojrzeli na mnie, a ich miny wyglądały jakby zobaczyli kosmitę. W tym momencie mnie zacięło. Stałem i zastanawiałem się, co złego powiedziałem albo co dalej mówić.
-Czy to już wszystko? Może chcesz coś jeszcze dodać?
To pytanie nauczyciela wyrwało mnie z zadumy.
-Nie. To wszystko.
-Dziękuję Ci więc. Możesz usiąść.
Wróciłem na miejsce. Na przerwach siedziałem raczej w jednym miejscu. W pewnym momencie dostrzegłem kątem oka jakąś dziewczynę. Stała oparta o ścianę i przyglądała mi się. Z resztą jak wszyscy. Jednak jej spojrzenie było inne... bardziej "miłe" i zaciekawione tym na co patrzyła. Lekcje minęły stosunkowo szybko. Zabrałem swoje rzeczy i wyszedłem. Szedłem powoli ulicą ze słuchawką w jednym uchu, aż nagle usłyszałem jakiś głos.
-Hej! To ty jesteś ten nowy?
Odwróciłem się i zobaczyłem ją. To była ta sama dziewczyna co widziałem na korytarzu. Jednak teraz widziałem ją obojgiem oczu a nie tylko kątem. Od razu rzuciły mi się w oczy jej długie, niebieskie włosy spięte w dwa kucyki
-Tak. To ja.
-Miło mi Cię poznać! Aleksander? Dobrze pamiętam?
-Wolałbym "Zed"
-No więc... panie Zedzie... nazywam się Miku Hatsune.
-Ciekawe nazwisko. Jesteś z innego kraju? - zapytałem niepewnie
-Mój tata pochodzi z Japonii. Przeprowadził się tu ponieważ szef awansował go na kierownika tutejszej firmy. Ale nie to jest teraz ważne! Podobno lubisz Nightcore?
-Tak. Wręcz... uwielbiam...
-Tak jak ja! - wykrzyknęła Miku - Moim ulubionym jest "Hall of fame"!
-Też go lubię. Ale wolę "Break the rules".
-A tego nie znam...
-Posłuchaj - uśmiechnąłem się - to jest spoko.
Powoli, noga za nogą, szliśmy w stronę osiedla. Rozmawiało się nam tak dobrze, że omal nie ominąłem ulicy na której od ferii mieszkałem
-Przyjemnie mi się z Tobą rozmawiało Miku.
-No i wzajemnie
-To co? widzimy się jutro?
-Oczywiście! - Miku uśmiechnęła się - z chęcią jeszcze z Tobą pogadam.
-No to do zobaczenia.
-Pa!
Dziewczyna odwróciła się i ruszyła przed siebie. Szkoda mi się zrobiło, że nie mieszkam parę ulic dalej.
CZYTASZ
Połączeni przez muzykę - love story
RomancePewnie nie jeden z nas miał podobną sytuację: rodzice się przeprowadzają i trzeba zmienić szkołę. Zostawia się przyjaciół, nauczycieli których już znamy... no i trzeba się odnaleźć w nowej szkole. Nie wydaje się to być prostym zadaniem, ale czasami...