Rozdział 22

403 25 8
                                    

Po przebudzeniu poczułam w mięśniach lekcję z poprzedniego dnia. Zesztywniała wstałam. Skierowałam się do łazienki, gdzie wstępnie zaczęłam się szykować. Po kilku minutach do pomieszczenia wparowały bliźniaczki.

- Patrz, nasza księżniczka sama się obudziła i zaczęła się szykować - zaśmiała się Casy.

- Jestem pod wrażeniem. Cóż to się stało?

- Mogłyście chociaż zapukać - stwierdziłam naburmuszona i wpółnaga.

- A to my czegoś jeszcze nie widziałyśmy? Nie zgrywaj nam tu wstydziocha tylko się ubieraj - machnęła ręką Katy i podała mi przygotowany na dziś stój.

Niezgrabnie zaczęłam ubieranie się. Wydawało mi się, że szło mi całkiem dobrze, co potwierdziła Casy. Powoli widziałam postępy w codziennych przygotowaniach. Zarówno sznurki przy sukienkach nie plątały mi się przy każdej próbie zawiązania ich, jak i różne mazie i cienie przestawały być czarną magią.

Po wykonaniu sobie makijażu stwierdziłam, że jeszcze wiele muszę ćwiczyć. Katy dała mi parę wskazówek podczas poprawiania moich nieudolnych prób.

Po porannej toalecie poszłam na śniadanie. Dowiedziałam się tam, że w czasie mojego wyjazdu również inni będą podróżować. Zauważyłam także brak Laury. Jedna z dziewczyn powiedziała mi, że pojechała z Erwinem do Niemiec na jakiś czas. Trochę smutno mi się zrobiło, bo myślałam, że będzie mi mówić o takich rzeczach. Przemilczałam to jednak i poszłam do biura. Od razu zauważyłam zmiany, jakie tam zaszły. Kanapa ze stolikiem zostały przestawione, tak samo jak jeden z regałów. W powstałe w ten sposób miejsce zostało wstawione niewielkie biurko i fotel. Domyśliłam się, że to było moje nowe miejsce pacy

- Dobry wieczór - przywitałam się, wykonując delikatny ukłon.

- Dobry wieczór - odparł Kayt. - Mam do ciebie kilka spraw. Po pierwsze, jak pewnie zauważyłaś, załatwiłem ci biurko do pracy. Dalej, mam dla ciebie już laptopa i twój telefon. Otrzymasz je, jak skończysz pracę. Poza tym znam już dokładny termin wyjazdu. Jak idą lekcje?

- Dobrze panie. Właśnie będziemy ćwiczyć kuranta z muzyką.

- No to nieźle, nieźle. To dobrze. A dogadujesz się z Emilem?

- T-tak... - zdziwiło mnie to pytanie. Raczej nie spodziewałam się, żeby go to interesowało, ale najwidoczniej myliłam się.

- Cieszy mnie to. Dobrze, w takim razie polecam zabranie się do pracy. Im szybciej zaczniesz, tym szybciej skończysz - nie czekając na moją odpowiedź, zaczął przydzielać mi obowiązki. Zauważyłam, że powoli mi ich przybywało. Uważnie słuchałam wszystkiego, co miałam zrobić. Nadal jednak byłam podekscytowana i trochę oszołomiona.

Moje myśli zaczęły krążyć wokół tego, jak będę rozmawiać z rodzicami czy znajomymi. Co powinnam im powiedzieć? Że mnie porwano, ale mam się dobrze? To brzmi jak słaby żart. I jak wytłumaczyć, że nie mogę im powiedzieć, gdzie jestem i co się dzieje?

Wszystkie pytania rodzące się w mojej głowie na długo pozostawały bez odpowiedzi. Do tego często zaprzątały mi głowę i rozpraszały przy pracy. Trochę roztargniona starałam się wykonać pracę najszybciej, jak potrafiłam. Byłam tak podekscytowana myślą o rozmowie z rodzicami, o usłyszeniu ich głosów

Podczas obiadu wierciłam się tak mocno, że od razu zauważono, iż coś się wydarzyło. Zapytano mnie, co się wydarzyło, a ja natychmiast zaczęłam tłumaczyć z ożywieniem. Kiedy skończyłam, wszyscy mieli przyjazne uśmiechy na twarzach i patrzyli na mnie z pewną radością. Niektórzy nawet śmiali się cicho.

Przyboczna służącaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz