#13

3.1K 138 13
                                    

Prawie cały wczorajszy dzień przepłakałam. John przychodził do mnie kilka razy, ale na szczęście tylko po to by przynieść mi jedzenie.

Nie wiem która jest teraz godzina. Od jakiegoś czasu już nie śpię, ale nie chce otwierać oczu, ani się poruszać. Boje się, że jak to zrobię on od razu do mnie przyjdzie. Wiem, że prawie przez cały czas mnie obserwuje, dlatego też jeszcze ani razu nie zmieniła ciuchów, ani się nie kąpałam. Nie chce żeby ten stary zboczeniec patrzył na mnie.

Po kilku minutach nie wytrzymała i musiałam już wstać z łóżka, bo bardzo mi się chciało do toalety. Założyłam na siebie długi szlafrok i poszłam do ubikacji. Wczoraj wymyśliłam, że będę zakładać coś długiego, żeby mężczyzna nie mógł nic dostrzec podczas gdy ja będę się wypróżniać.

Myłam właśnie ręce oraz twarz, gdy usłyszałam, że drzwi się otwierają. Cała zesztywniałam. Usłyszałam ciężkie kroki, zamknięcie drzwi i ponownie kroki, które tym razem zbliżały się do mnie. Ale ja się nie odwróciłam. Dopiero w tym momencie zorientowała się, że brakuje mi tutaj lustra, przez co nie mogę dostrzec jak blisko mnie się znajduje jednocześnie się nie odwracając. Nagle poczułam jego ciepły oddech na szyi, przez co przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz.

-Dzień dobry skarbie - wyszeptał.

Nie odpowiedzialna, stałam sparaliżowana.

-Może byś mi odpowiedziała?! - zapytał ostrym głosem, a ja aż się skuliłam.

-Dzi-ień do-bry - wyjęknęłam.

-Mam nadzieje, że moja księżniczka się wyspała - położył swoje duże, obrzydliwe łapska na moich biodrach.

W odpowiedzi pokiwałam jedynie twierdząc głową. Przełknęłam głośno ślinę przytłoczona i przerażona jego obecnością oraz dotykiem.

-Przyniosłem ci śniadanie, mam nadzieje, że wreszcie coś zjesz, bo jak nie to pogadamy w inny sposób - na początku łagodny głos pod koniec zmienił się w budzący grozę.

Mężczyzna złapał mnie za dłoń, a ja od razu wyszarpnęłam mu się z uścisku. John spojrzał na mnie groźnie, a jego ręce od razu zwinęły się w pięści. Spuściłam głowę, a on po raz drugi splótł nasz dłonie razem, ale ja tym razem nie zaprotestowałam, za bardzo się bałam. Zaprowadził mnie do sypialni.

-Zapraszam księżniczko do jedzenia - powiedział uśmiechając się do mnie, a mnie przeszedł kolejny dreszcz oraz nawróciły mdłości.

Usiadłam na łóżku zabierając po drodze talerz z kanapkami. Mężczyzna usiadł na przeciwko mnie na fotelu i przyglądał mi się uważnie. Wzięłam pierwszy gryz chleba z szynką, zaczęłam powoli mielić wszystko w buzi i z trudem przełknęłam. W bardzo wolnym tempie zjadłam pół kawałka czując cały czas baczne spojrzenie Johna. Odłożyłam talerz na szafkę i zaczęłam bawić się swoimi palcami cały czas wpatrując się w nie. Mimo, że na talerzu zostało jeszcze kilka kanapek ja nie przełknęłabym już ani kęsa.

-Dobrze, w takim razie możemy teraz przejść do ciekawszych rzeczy - oblizał swoje usta, a ja na sam widok poczułam żółć podchodzi mi do gardła.

Mężczyzna wstał z fotela i zaczął podchodzić do mnie. Z każdym jego krokiem ja cofałam się coraz bardziej. Po chwili natrafiałam na ścianę. Chciałam zejść z łózka, ale było już za późno, był za blisko mnie, nie miałam jak uciec. Skuliłam się na łóżku i wpatrując się w podłogę kątem oka obserwowałam Johna. Mój oddech przyśpieszył gdy znalazł się niebezpiecznie blisko mnie. Zaczęłam cała dygotać. 

-Nie mogłem się doczekać tej chwili - wychrypiał mi do ucha.

Położył swoje dłonie na mojej tali zbliżając swoją twarz do mojej. Położyłam szybko ręce na jego klatce piersiowej z całych sił starając się go od siebie odsunąć.  

-Księżniczko, nie utrudniaj tego. Jak będziesz grzeczna będę delikatny - powiedział łagodnym, zachrypniętym głosem.

John ponownie próbował zbliżyć do mnie swoje usta, ale ja w tej chwili zebrałam w sobie wszystkie swoje siły i odepchnęłam od siebie mężczyznę. Korzystając z okazji wstałam z łóżka i podbiegłam do drzwi, szarpiąc od razu za klamkę. Zamknięte. Czego ja mogłam się spodziewać?! Spojrzałam przez ramię i zorientowałam się, że mężczyzna stoi już przy mnie i do tego jest bardzo wkurzony. John złapał mnie mocno za biodra i obrócił w swoją stronę. Moje plecy mocno uderzyły o drzwi, gdy zostałam na nie popchnięta, jęknęłam z bólu. Mężczyzna zacisnął boleśnie dłonie na mojej tali, a mi aż zbrakło tchu. Chciałam go uderzyć rękoma, machałam nimi na oślep tylko żeby się go pozbyć, ale już po chwili moje nadgarstki zostały boleśnie złapane w jego jedną dłoń. Nagle poczułam uderzenie w twarz, moja głowa aż odskoczyła na bok. W moich ustach wyczułam metaliczny smak krwi. Z oczu leciały mi łzy. John ostro złapał za moją brodę i odwrócił moją głowę w swoją stronę, po czym agresywnie wpił się w moje usta. Nie oddałam pocałunku. Szarpałam się, starłam się uciec, ale on był za silny.

-Bądź kurwa posłuszna - ponowne uderzenie w twarz. Zawyłam z bólu.

Nagle usłyszałam dziwny dźwięk jakby alarmu. John warknął pod nosem i wyjął ze swojej tylnej kieszeni telefon, odsuwając się od mnie na kawałek, ale wciąż jedną dłonią trzymając mnie za biodro. Alarm się wyłączył, a on schował urządzenie z powrotem do kieszeni. Już wiedziałam co teraz nastąpi, wiedziałam że wróci do tego co robił. Ale jednak się pomyliłam, gdyż mężczyzna odepchnął mnie mocno, przez co upadłam na ziemię, a on po prostu odkluczył drzwi i wyszedł, od razu je za sobą zamykając. Zawyłam z bólu szlochając przy tym głośno. Dotknęłam pulsującej wargi, a na moich palcach od razu znalazła się krew. Po chwili z trudem podniosłam się z ziemi i cały czas płacząc dotarłam do łazienki. Oparłam się o umywalkę i opłukałam twarz zimną wodą zmywając przy tym krew.  Podniosłam delikatnie koszulkę do góry i zauważyłam czerwone ślady po jego dłoniach na moich biodrach. Wydałam z siebie żałosny dźwięk. Zauważyłam, że na moich nadgarstkach także znajdują się zaczerwieniania.

Po kilku minutach skierowałam się z powrotem do sypialni żeby położyć się do łóżka, ale przechodząc obok drzwi usłyszałam jakby jakieś głosy. Przyłożyłam ucho do drzwi i wytężyłam swój słuch.

-Harry! Nie schodź tam teraz! - przez drzwi przebił się ledwo słyszalny głos Johna.

Harry?! Ten Harry?

Mężczyzna odpowiedział coś, ale ja jedynie słyszałam niewyraźny szmer.

-Pomocy! - zacząłem krzyczeć waląc pięściami o drzwi -Ratunku! Pomóż mi!

Dalszej rozmowy nie słyszałam, jednie jakieś szmery.

-Pomóż mi, proszę - powiedziałam cichym, załamanym głosem zsuwając się po drzwiach -Proszę - wyszlochałam.

Po kilku, a może kilkunastu minutach podniosłam się z bólem z twardej podłogi i przeniosłam na miękki materac. Spod moich powiek cały czas sączyły się łzy. Miałam tylko nadzieję, że mężczyzna nie przyjdzie dzisiaj do mnie. Mówi się nadzieja matką głupich...

Stalker || H.S ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz