🎶 Rihanna - California King Bed
***
***
Theo
Wróciliśmy do Anglii kilka dni temu. Shailene wciąż jest nerwowa, ogląda się za sobą i wydaje jej się, że jesteśmy śledzeni. Muszę uspakajać ją, że wszystko jest w porządku, Liam nas tutaj nie znajdzie. Nie ma pojęcia gdzie teraz jesteśmy. Być może myśli, że mieszkamy wciąż w Los Angeles. Czasami zastanawiam się, czy nie lepiej byłoby gdybyśmy go wtedy z Tannerem wykończyli... Kręcę głową.
Wchodzę do kuchni i widzę, że Shai przygotowuje obiad, nucąc coś pod nosem. Cieszę się, że poprawił jej się humor. Nie znoszę widzieć jej takiej smutnej i zestresowanej jak ostatnio. Ten sukinsyn zupełnie zniszczył nam święta.
- Cześć, kochanie - mówię, obejmując ją od tyłu. Włosy Shai są spięte w luźnego koka, więc mam dostęp do jej karku, który delikatnie całuję.
- Cześć - odpowiada i odwraca się do mnie. Na jej ustach błąka się delikatny uśmiech, po czym przyciska je do moich warg i całuje krótko. - Gdzie byłeś?
- Musiałem coś załatwić.
- Co?
- Nieważne, niedługo się dowiesz - odpowiadam wymijająco.
- Nie lubię niespodzianek - marszczy zabawnie czoło.
Jest taka śliczna. Mam szczęście, że jest moją narzeczoną. Pewnie wielu facetów chciałoby być na moim miejscu, ale Shailene wybrała mnie. Chce wziąć ze mną ślub. No właśnie...
- Shai, myślałaś może o... o naszym ślubie? - Pytam, zmieniając temat. Chciałbym jeszcze bardziej poprawić jej humor.
- Ale co konkretnie?
- No wiesz... kiedy... gdzie...
Shailene obejmuje mnie za szyję i wtula swoją twarz w moją szyję.
- Myślę, że powinniśmy podjąć decyzję razem - odpowiada po chwili. - To nie tylko mój ślub. Twój również.
- Wiem, ale może masz jakieś marzenie z tym związane. Chciałbym ci pomóc w spełnianiu twoich marzeń.
- Jesteś taki kochany - wzdycha Shai. - Dla mnie ważne jest tylko to, że będę tam z tobą. A wszystko inne... No cóż, będzie jak będzie. Będę szczęśliwa jeśli ty będziesz tam ze mną.
- Chciałbym się z tobą ożenić jak najszybciej - mruczę i chwytam ją za pośladki. Unoszę ją i sadzam na blacie kuchennym, a moje usta zaczynają błądzić po jej szyi. Shai jak zwykle chichocze, kiedy czuje na swojej skórze dotyk mojej brody. - Może w lutym?
- Za szybko - Shai kręci głową i wzdycha, kiedy moje ręce wjeżdżają pod jej koszulkę. - Poza tym przez cały luty będziesz występował w teatrze. Nie da rady.
- To kiedy - warczę, odpinając jej stanik. Ściągam jej przez głowę koszulkę i odrzucam stanik.
- Może... - Shai przymyka oczy i poddaje mi się z jękiem. Mój język sunie od jej szyi, między piersiami aż do brzucha. - Ach. Może kwiecień?
- Tak długo? Chcę żebyś była moja jak najszybciej - odpowiadam, rozpinając guzik jej spodni. Shai ściąga ze mnie koszulkę i powoli całuje mój tors.
- To tylko cztery miesiące - mówi z uśmiechem.
- No dobra. Tutaj w Londynie? - Unoszę ją delikatnie i pozbywam się jej spodni. Schylam się i zaczynam całować jej nogi, kierując się powoli od łydek do ud.
- O tak - Shai wplata palce w moje włosy, a ja rozszerzam rękami jej uda.
- Duży, huczny ślub czy mały, skromny?
- Mały, skromny. Tylko rodzina i najbliżsi przyjaciele.
To całkiem miła odmiana. Poprzedni ślub z Ruth był ogromny, z rozmachem i szczerze mówiąc, nie czułem się na nim zbyt dobrze. Ruth pozapraszała wszystkie swoje koleżanki snobki, których w ogóle nie znałem i nie pozwoliła zaprosić przyjaciół z Niezgodnej. Teraz biorę drugi ślub i wiem, że będzie zupełnie inaczej. Że to będzie najpiękniejszy dzień w moim życiu.
- Chcesz zrobić dziecko? - Pytam ze znaczącym uśmiechem, kiedy podnoszę Shai, a ona obejmuje mnie nogami w pasie.
- Dopiero co urodziłam Joy, daj mi odpocząć - Shai parska śmiechem i uderza mnie żartobliwie w ramię.
Kieruję się z nią do naszej sypialni, otwieram drzwi kopniakiem i w taki sam sposób je zamykam. Rzucam ją na łóżku, po czym kładę się na niej.
- Nie ma odpoczynku! Dzisiaj czuję się na siłach, żeby spłodzić syna - poruszam znacząco brwiami i zaczynam ją namiętnie całować.
CDN.
105 570 801 zł i 49 gr!!!! - BRAWO WOŚP!!! ❤❤❤❤❤❤
CZYTASZ
WHEN YOU ARE HERE (SHEO STORY) [3]
Fiksi PenggemarTrzecia część opowiadania „Wish you were here".