- Dorotko, tylko uważaj tam na Asie - Babcia spojrzała na mnie z troską, zwracając się do ciemnowłosej dziewczyny.
Sobotni wieczór nastał wielkimi krokami. Sceptycznie podchodziłam do pomysłu wyjścia na zabawę, w końcu rzadko na takowe chodziłam. Było tam zbyt dużo starych, pijanych facetów.
- Dobrze Pani Zosiu, będzie moim oczkiem w głowie - odparła jej z uśmiechem i objęła mnie ramieniem, ciągnąc w stronę wyjścia.
Przed furtką czekały na nas Zuza z Iwoną i Agnieszką. Widząc nas wesoło krzyknęły na przywitanie i otworzyły przed nami furtkę. Mimowolnie spojrzałam w stronę domu Tomasza. W jednym z pokoi paliło się światło. Ile bym dała aby wiedzieć, który pokój jest jego. Może akurat to u niego się świeci? Nawet nie spytałam go czy też będzie na zabawie. Nie poruszaliśmy tematu imprezy od kiedy tak dziwnie zachował się, na zakończanie tejże rozmowy.
Szłam równym krokiem z dziewczynami, a wydawało mi się, że dzieli nas odległość co najmniej jednego kilometra. One wesoło rozmawiały ze sobą przez całą drogę, a ja nie odezwałam się ani słowem. Z początku słuchałam o czym rozmawiają, z czasem jednak zaczęłam się wyłączać. Dowiedziałam się, że Zuza ma starszego o dwa lata brata, który bardzo podoba się Dorocie. Ten nie pozostaje jej dłużny, jednak oboje nie potrafią zrobić pierwszego kroku. Z wielkim entuzjazmem opowiadała jak to "przypadkiem" się spotkali.
Nie wiedziałam dokładnie o kogo chodzi, więc wyłączyłam się całkowicie z rozmowy. Wsłuchiwałam się w odgłos piasku pod moimi stopami, szeleszczących liści na drzewach, obok których przechodziliśmy oraz coś na wzór morza - choć to była tylko wysoka trawa, uginająca się pod wiatrem. Z czasem do całego akompaniamentu dołączyła muzyka - zapewne z zabawy na którą zmierzaliśmy. Wyłączyłam się na tyle, że cała droga minęła mi w mgnieniu oka. Musiałam wrócić do żywych; na drodze pojawiało się co raz więcej osób i mogłam niechcący na kogoś wpaść.
- Kto gra?- spytała Dorota, rozglądając się za kimś, gdy dochodziliśmy na miejsce
- Ten sam co dwa tygodnie temu, ostatni zespół był tak zły... - jęknęła Iwona, wspominając tamto wydarzenie
- I bardzo dobrze, nie leżała mi ich muzyka
- Sołtysowi chyba też
- Asiu - zwróciła się do mnie szeptem Dorota - Twój Romeo idzie - porozumiewawczo kiwnęła głową w stronę wysokiego blondyna.
Piotrek szedł pewnym krokiem z wielkim uśmiechem na ustach. Ten sam Piotrek, który próbował przywłaszczyć sobie mnie na dzisiejszą zabawę. Ten sam Piotrek, o którego mało co nie pokłóciłam się z Tomkiem. Jak mam się zachować w stosunku do niego? Udać, że o niczym nie wiem, czy olać go dając mu jednocześnie znak, że wiem o wszystkim? Opcja druga na pewno nie wypali - nie jestem zbyt mało asertywną osobą i nie potrafię się tak po prostu obrazić. Dodatkowo schlebia mi fakt, że wcale nie brzydki chłopak interesuję się taką szaraczką jak ja.
- Jednak przyszłaś - odezwał się jako pierwszy, przelatując po mnie wzrokiem od góry do dołu
- Tak, dziewczyny mnie namówiły - wskazałam na nie wzrokiem, a one pomachały mi na pożegnanie ręką i zaczęły znikać wśród obecnego tłumu, zostawiając mnie paradoksalnie sam na sam z Piotrkiem.
- Chcesz może się czegoś napić?
- Nie, dziękuję
- Mamy wspaniałe piwo, swojskie, nie takie zwykłe, badziewne ze sklepu - próbował mnie przekonać poruszając przy tym śmiesznie brwiami. Zapewne miało to zadziałać jako delikatny podryw, jednak nie poczułam nic względem niego, był przystojny jednak nie miał w sobie tego czegoś, co mogłoby mnie w jakimś stopniu urzec. Nie będę robiła mu złudnej nadziei, że daje się na to nabrać.
CZYTASZ
Koniec świata
RomanceJest takie miejsce na ziemi gdzie czas się zatrzymał. Dni mijają, ale nic poza tym. Wieś do jakiej wysłali ją rodzice jest swego rodzaju końcem świata. Krajobraz nie zmienia się z upływem kilometrów. NA pierwszy rzut oka nie można znaleźć żywej dusz...