🎶 Bryan Adams - Please forgive me
***
***
Theo
Nie pamiętam co się działo podczas ostatniego występu, podziękowań od reżysera, gratulacji... Jedyne o czym byłem w stanie myśleć to o tym, że popełniłem właśnie największy błąd swojego życia.
Jak mogłem to zrobić? Brzydzę się sobą.
Nie mogę jej tego powiedzieć. Nie mogę... Ona ode mnie odejdzie, a ja tego nie zniosę. Straciłem ją już wiele razy i wiem, że tym razem już nie dam sobie bez niej rady. Tak strasznie ją kocham... Ona nie może się dowiedzieć.
Nie wiem jak ja jej spojrzę w oczy. To prawda, byłem na nią wściekły, ale to mnie nie usprawiedliwia. Nic mnie nie usprawiedliwia... Nie wiem, co mam zrobić, najchętniej cofnąłbym czas, ale nie mogę... Szczypię się, żeby sprawdzić, czy to sen, ale to żaden koszmar, to rzeczywistość...
Powiedziałem Emily, że to co się zdarzyło to był straszny błąd, że bardzo tego żałuję i że najlepiej byłoby gdybyśmy zerwali kontakt i już nigdy więcej się nie spotkali. Widziałem, że była smutna, ale mam to gdzieś.
Najważniejsza jest teraz Shai.
***
Nie mam odwagi wrócić do domu. Jeżdżę po mieście bardzo długo, zastanawiając się dlaczego muszę być takim pieprzonym chujem, który potrafi tylko ranić bliskich. Zdradziłem ją... Obiecałem, że nigdy już jej nie zranię, ale nie potrafię dotrzymać obietnicy. Jestem beznadziejny. Po tym wszystkim, co jej zrobiłem... Teraz jeszcze ją zdradziłem. Jestem gorszy niż Liam. Kurwa, jestem gorszy niż on!
***
Około dwudziestej pierwszej, w końcu zdobywam się na odwagę i przyjeżdżam do domu. Muszę grać, żeby Shai niczego się nie domyśliła... Jestem dobrym aktorem, ale ona tak bardzo mnie zna... Boję się, że się czegoś domyśli...
Otwieram drzwi i wchodzę do środka. W salonie pali się światło.
- Theo! - Woła Shai i podchodzi do mnie, po czym mocno mnie przytula. - Przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam, nie chciałam tego powiedzieć, naprawdę. Zachowałam się paskudnie - spuszcza głowę, a ja jestem w szoku.
Ona mnie przeprasza. ONA.
Ta kobieta to anioł. Chce mi się płakać.
- Wiesz, może nawet mogę wytłumaczyć te swoje ostatnie nieznośne humorki... - wyciąga coś z kieszeni i uśmiecha się niepewnie. - Jess zażartowała, że zachowuję się jak baba w ciąży, a mi przypomniało się, że okres mi się spóźnia już tydzień... No więc Jessica pojechała do apteki po test, wiesz, żeby sprawdzić... Zrobiłam go i wyszło to. Byłam zdziwiona, bo się przecież zabezpieczaliśmy, no ale widocznie los tak chciał - uśmiecha się i podaje mi plastikowy test.
Dwie kreski. O kurwa.
- Będziesz tatą, Theo - Shailene uśmiecha się szerzej, a ja zaczynam płakać. Ja, twardy facet, zaczynam szlochać jak baba. Klękam i przytulam się do jej brzucha. Przepraszam Shai, tak bardzo cię przepraszam. Ciebie też, mała istotko. Zawaliłem, znów zawaliłem... Tak bardzo tego żałuję, oddałbym wszystko, żeby cofnąć czas, żeby to się nigdy nie zdarzyło...
- Tak bardzo się cieszę, kochanie - wstaję i przytulam ją mocno. Łzy nie przestają płynąć. Shai, ja cię zdradziłem, nie zasługuję na ciebie... Nie zasługuję na szczęście, jestem beznadziejny. Dlaczego ja to zrobiłem? Dlaczego musiałem tak bardzo spieprzyć ten dzień? Moja narzeczona jest w ciąży. A ja posuwałem inną... Jestem najgorszy. Nikomu nie życzę bycia z takim śmieciem jak ja. - Kocham cię, skarbie. Najbardziej na świecie. Proszę, nie zapominaj o tym - szepczę do jej ucha.
- Nigdy. Ja też cię strasznie kocham - Shai uśmiecha się do mnie, po czym łączy nasze usta w długim, słodkim pocałunku.
Przepraszam...
CDN.
W najnowszym wywiadzie, Theo dzieli się z nami swoim wielkim problemem jakim jest bycie naprawdę przystojnym 😳😏😂😂😂
THEO, NIECH TEN PROBLEM TOWARZYSZY CI DO KOŃCA ŻYCIA, ZRESZTĄ NAS, TWOJE FANKI, OGROMNIE CIESZY TEN TWÓJ „PROBLEM" 😏😈❤
CZYTASZ
WHEN YOU ARE HERE (SHEO STORY) [3]
FanfictionTrzecia część opowiadania „Wish you were here".