🎶 Justin Bieber - I'll Show You ❤
***
***
Shailene
Nie mogę uwierzyć w to, że jestem w ciąży. Jestem w ciąży z Theo! Niemożliwe, żebym mogła być jeszcze szczęśliwsza niż teraz. Chociaż w pierwszym momencie byłam w szoku... Bardzo pilnowałam tego, żeby Theo się zabezpieczał, choć robił to strasznie niechętnie. Mówił, że „po pierwsze nie lubi jak izoluje nas ta cholerna guma i nie może się w pełni cieszyć byciem we mnie, a po drugie chciałby mieć ze mną dziecko". Oczywiście też chciałam być z nim w ciąży, nawet bardzo, ale siedem miesięcy temu urodziłam Joy i chciałam zrobić sobie małą przerwę... Los jednak zdecydował inaczej, ale jestem z tego powodu szczęśliwa. W końcu będziemy szczęśliwą rodziną. Ślub już za półtorej miesiąca, wyjdę za najcudowniejszego faceta pod słońcem. Czy jest na świecie większa szczęściara niż ja? Wątpię.
- I co kochanie, jesteś gotowa? - Pyta Theo, wchodząc do łazienki.
- Tak, już idę - odpowiadam, malując usta pomadką. Theo obejmuje mnie od tyłu i kładzie ręce na moim brzuchu, masując go delikatnie.
- Jak się czuje mój maluszek i jego mamusia? - Pyta, całując mnie w kark.
- Twój maluszek to jeszcze małe ziarenko, więc ufam, że czuje się dobrze - uśmiecham się. - A ja czuję się wspaniale. Jestem strasznie szczęśliwa Theo i to wszystko dzięki tobie. Jesteś wspaniały - odwracam się i go obejmuję. Odsuwam się i zauważam, że na chwilę posmutniał, ale gdy orientuje się, że na niego patrzę, uśmiecha się do mnie. To było dziwne... - Zastanawiam się tylko w jaki sposób twoje plemniki przedostały się przez gumkę. Nie pamiętam, żeby którakolwiek pękła - patrzę na niego podejrzliwie.
- Kochana, ja po prostu jestem tak bardzo płodny, że zapłodniłbym cię nawet przez kondoma zrobionego z najtwardszych diamentów.
- Och... to chyba oznacza, że musimy przestać uprawiać seks, bo nie będę ci rodzić co roku dziecka - wytykam mu język.
- Co?! Chyba żartujesz. Nie wytrzymam bez seksu, przecież wiesz jaki wtedy staję się nieznośny... - uśmiecha się znacząco i cmoka mnie w usta.
- Dobra, chodźmy już do tego ginekologa, seksoholiku - kręcę głową i chwytam go za rękę.
- Od razu seksoholik, pfff - prycha Theo.
- Theo, proszę cię. Przyznaj się, jesteś facetem mocno uzależnionym od seksu. Chyba nawet najlepszy specjalista nie jest już w stanie ci pomóc.
- Co poradzę na to, że George nigdy nie ma dość?
- Można go uciąć i po problemie... - Przygryzam wargę.
- On cię słyszy! - Krzyczy Theo, kładąc ręce na swoim penisie tak, jakby chciał zakryć mu uszy.
- Kogo ja sobie wybrałam na męża, dobry Boże - wzdycham.
***
Zawozimy Joyce do mamy Theo, a następnie kierujemy się do prywatnej kliniki ginekologicznej. Jestem ciekawa, który to tydzień. Na pewno początek, bo jeszcze absolutnie nic po mnie nie widać.
Wysiadamy z auta i wchodzimy do budynku. Podchodzimy do recepcji, a pani każe nam chwilę poczekać, doktor nas zawoła.
- Woodley - słyszymy głos, więc podnosimy się i wchodzimy do pokoju.
Pani doktor każe mi się położyć, po czym robi badanie USG.
- O tak, mamy tutaj maluszka - uśmiecha się do nas i kontynuuje badanie. Po kilku minutach podaje mi ręczniki i każe wytrzeć brzuch z żelu, po czym wracam na krzesło przy jej biurku.
- Jest to mniej więcej trzeci tydzień - patrzy na kalendarz. - Być może to walentynkowa niespodzianka - sugeruje z uśmiechem.
- Och, to nie jest powiedziane, bo uprawiamy seks codziennie - mówi Theo, a ja kopię go w kostkę.
- Theo! - Warczę.
- No co? Pani jest ginekologiem, nie musimy się przed nią wstydzić naszego życia seksualnego.
Czasami mam ochotę go udusić, ale i tak strasznie go kocham.
CDN.
❤