Chwyciłam telefon w drżące ręce. Pośpiesznie wybrałam odpowiedni numer i nacisnełam zieloną słuchawkę. Po krótkiej chwili w telefonie usłyszałam głos kobiety.
- Tutaj policja. W czym mogę pomóc?
Wręcz odetchnełam z ulgą. Wzięłam głęboki wdech aby uspokoić drżące ręce. Z kuchni znowu dobiegły krzyki i ostre słowa. Postanowiłam się pośpieszyć.
- Nazywam się Rose i mam 15 lat. Mój ojciec wrócił do domu pijany i zachowuję się bardzo agresywnie. Boję się o bezpieczeństwo swoje i mojej mamy. To nie pierwszy taki incydent lecz dziś tata groził nam śmiercią. Proszę przyjedźcie szybko...
Głos kobiety w słuchawce stał się bardziej delikatny.
- Gdzie mieszkasz dziecko?
Natychmiast i bez zastanawiania podałam swój adres kobiecie po drugiej stronie. Tamta obiecała że za chwilę ktoś przyjedzie do mojego domu. Nagle z kuchni dobiegł jakoś okropny hałas. Wszystko ucichło. Zaniepokojona spojrzałam w tamtą stronę. Jak najciszej wstałam z kąta w którym się ukrywałam. Ze słuchawki telefonu dobiegły jakieś hałasy które najpewniej były nawoływaniem operatorki po drugiej stronie. Zaczęłam zbliżać się do pokoju w którym jeszcze przed chwilą toczyła się zażarta kłótnia. Stanęłam w drzwiach pomieszczenia i zakryłam usta dłonią. Na podłodze leżała moja mama, a mój ojciec stał nad nią z rozbitą butelką. Wokół głowy mojej rodzicielki pojawiła się plama czerwonej krwi. Nogi się pode mną ugieły. Nie patrząc już na człowieka który stał nad moją mamusią ruszyłam w stronę kobiety. Podbiegając chwyciłam ścierkę ze stołu. Przełożyłam ją do głowy mojej mamy w miejsce z którego wypływała krew. Usłyszałam za sobą ciężkie kroki i ledwo rozpoznawalny bełkot.
- Ty suko... -rozpoczął mój ojciec- To ty jesteś tym potworem! Was wszystkich powinno się ukatrupić!!!
Zadrżałam na całym ciele z powdu od dawna tłumionych emocji. Tliły się we mnie gniew, strach o życie moje i mojej matki, żal oraz nienawiść do o mego ojca. Obudził się we mnie dziki instynkt jakiegoś zwierzęcia. Chyba wilka. Spojrzałam na moją mamę i poczułam że muszę coś zrobić. Ona była częścią mojego stada. My wilki troszczymy się o naszych członków. Zaczęłam warczeć. Poczułam jak moje zęby zamieniają się w kły. Spojrzałam na ojca. Ten odór alkoholu. Zbliżyłam się do tego człowieka o kilka kroków. Dlaczego ja się powstrzymywałam? Wystarczył jeden celny gryz i ten osobnik już by nie męczył mnie lub członka mego stada. Kolejne kilka kroków. Ten człowiek także zaczął się cofać. Jeszcze tylko kilka kroków i to wszystko się zakończy. Nagle mój ojciec się zatrzymał. Wyczułam w powietrzu jakąś zmianę. Tamten podniósł dopołowy rozbitą już butelkę i się zamachną. Poczułam potworny ból na ramieniu. Zaskomlałam cicho po czym spojrzałam na matkę. Czy ona także czuła to samo? Zawsze była jedyną przychylną mi osobą. Znów zawarczałam. Postanowiłam całkowicie poddać się instynktowi zwierzęcia. Odwróciłam z powrotem oczy ku mężczyźnie który zranił członka mego stada. Jednak on nie zobaczył już u mnie oczu człowieka. To były oczy zwierzęcia.
CZYTASZ
X-Men 🌹Dzikość🌹
General FictionJest to moja pierwsza powieść więc proszę o wyrozumiałość. [EDIT: To nadal jest mój pierwsza powieść i nadal proszę o wyrozumiałość, ale poza tym jeszcze o oddanie opini w rozdziale z notatką, bo chcę ich użyć do edycji i zakończeniu jakoś tego] Mas...