Rozdział 3

7.8K 297 103
                                    

-Kufer jest, sowa jest, szaty są, różdżka jest, wszystko jest- nie powiem że nie denerwowało mnie to mojej ciągle sprawdzanie ale chciałam mieć wszystko dopięte na ostatni guzik.

-Rose, chodź już bo się spóźnimy!- usłyszałam mamę.

-Idę, już idę.

Po zejściu na dół teleportowaliśmy się na peron 9. Pierwszy raz tam byłam i powiem tylko jedno. Wow. Jeszcze czegoś takiego nie widziałam. Peron był niby zwykły taki jak wszystkie ale jednak coś go wyróżniało. Rodzice musieli już iść więc zostałam sama. Pochodziłam trochę po peronie i zerknęłam na zegarek. Jest 10:40 więc do odjazdu zostało 20 minut. Stwierdziłam że wejdę do pociągu i poszukam jakiegoś pustego przedziału. Szłam szybkim krokiem w stronę pojazdu kiedy na kogoś wpadłam.

-Ja przepraszam, naprawdę cię nie zauważyłam- rzekłam. Jak się okazało moją ofiarą był blond-włosy chłopak.

-Mnie nie zauważyłaś?- prychnął.

-No tak jakoś wyszło, zresztą kim ty niby jesteś?

-Pewnie jesteś przyjaciółką tej szlamy Granger, masz tak samo niewyparzony język jak ona- rzekł blondyn z lekką pogardą.

-Przyjaciółką, kogo?

-Zaraz, to ty jesteś tą nową? Ojciec mi coś wspominał.

-Tak, ja jestem tą nową, a teraz zejdź mi z drogi bo chce wejść do środka- rzekła, ale chłopak przeszkodził mi.

-Jestem Draco Malfoy. Pewnie o mnie słyszałaś. Moja rodzina jest bardzo znana.

-Taaa... Ja jestem Rose, a teraz sorry, bo chcę iść do pociągu- rzekłam po czym poszłam przed siebie, lecz chłopak złapał mnie za nadgarstek.

-Już idziesz? Nie poznaliśmy się jeszcze dobrze.

-I nie poznamy. A teraz mógłbyś mnie łaskawie puścić?!- byłam coraz bardziej wkurzona.

-Nie- uśmiechnął się wrednie.

-Malfoy, puszczaj ją!- usłyszałam jakieś głosy. Jak się okazało to byli znajomi mi rudzielcy (poznałam ich jak kupowałam szaty).

-O widzę że znalazłaś sobie rycerzy i to aż dwóch- rzekł blondyn.

-A co zazdrościsz?- zapytałam po czym kopnęłam go w kostkę i udałam się do Expressu Hogwart.

-Jeszcze mi za to zapłacisz! Nie wiesz z kim zadzierasz!- usłyszałam Malfoya.

-No proszę. Nasza nowa przyjaciółka umie się postawić- rzekł jeden z nich, po czym zmierzchwił mi włosy.

-Co nie George? Jesteśmy z ciebie dumni- rzekł Fred.

-Myśleliście że nie będę umiała?- zapytałam.

-Ależ skąd- rzekli po czym unieśli ręce w geście obronnym.

***

Do Hogwartu zaprowadził nas gajowy Hagrid (czy tylko ja go bardzo lubię?) Właśnie stanęliśmy przed drzwiami zamku, a mój stres osiągnął maksimum. Jeszcze nigdy się tak nie poczułam ze zdenerwowania. Teraz stoję przed Wielką Salą Hogwartu. Zaraz wejdę do środka i zostanę przydzielona do jednego z czterech domów. Jak już wspomniałam jestem najstarsza w gronie "noworocznych". Wokół mnie same pierwszaki z wśród których najwyższy z nich sięga mi do ramion. Czuję się dziwnie. Bardzo dziwnie. Od około 10 minut jakaś kobieta tłumaczy nam jak się odbywa tą cała ceremonia, tylko ja jak to ja, jak zwykle nie słucham.

-Jak wywołam wasze nazwisko wy usiądziecie na wyznaczonym miejscu, po czym założę wam Tiarę przedziału na głowę- kontynuowała McGonagall nauczycielka transmutacji i opiekunka Gryffindoru- Dobrze teraz chodźcie. Wejdziemy do Wielkiej Sali i odbędzie się ceremonia- dodała.

Weszliśmy do wcześniej wspomnianego miejsca i powiem szczerze, nigdy nie widziałam tak ogromnej zamkniętej przestrzeni. Na końcu pomieszczenia zauważyłam stół nauczycielski a przed tym stołem znajdowała się Tiara Przydziału.

Zauważyłam że każdy się na mnie patrzy. Poczułam się dość nieswojo. Wiem że wyróżniam się wśród pierwszaków ale nie muszą mi tego okazywać. Już mam dość stresu. Żebym tylko się nie wywaliła jak będę szła do Tiary Przedziału. Byłby przypał. I to jeszcze pierwszego dnia...

Jesteś Tylko Moja ✴ Cedrik Diggory  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz