22.

2.4K 135 13
                                    

Czytałam drugi raz wiadomość od Dominiki. Dlaczego musiałam kurwa zasnąć, dlaczego na telefonie nie przyszło mi powiadomienie o mailu? Otrząsam się, biegnę do łazienki ogarnąć to jak wyglądam. Po chwili jestem sporwrotem w swoim pokoju. Ubieram bluzę, jeansy, zarzucam na siebie kurtkę. Wyłączam laptopa, chowam telefon do kieszeni i zbiegam na dół. Mamy wciąż nie ma w domu, dziwne ale mam ważniejszą sprawę. Ubieram buty i wychodzę szybkim krokiem z domu, nie zapominając przekręcić zamka.

W mailu Dominika napisała:

Aniu.. Dziękuję za zdjęcia ale.. Proszę, przyjdź do mnie. Teraz. Błagam. Wiem, że nie powinnam tego od ciebie wymagać ale potrzebuję ciebie przy sobie.. Albo nie. Nie przyjeżdżaj, nie przejmuj się mną. Tak będzie lepiej. Nie wiem co o nas sądzić, nasz związek nie powinien istnieć. Wiem, nie jesteśmy długo razem ale to w ogóle nie powinno się wydarzyć.

Z jednej strony chcę ciebie przy sobie, a z drugiej.. Powinnyśmy zerwać kontakt.

Dominika xx

Dobrze, że znam jej adres, mieszka całkiem niedaleko mnie, zaledwie kilka przecznic dalej. Idę szybkim marszem w kierunku kamienicy, w której znajduje się jej mieszkanie. Nie ma domofonu, więc wchodzę na klatkę i biegnę po schodach pod drzwi od odpowiedniego mieszkania. Nie chcę wchodzić bez pukania, bo są pewne granice. Pukam donośnie i czekam na otwarcie się drzwi. Mija 5 minut i nic. Pukam znowu ale nie przynosi to skutku. Wynieram numer Dominiki na telefonie i próbuję się do niej dodzwonić, po kilku sygnałach odbiera:
-Ehh.. Aniu?
-Jestem pod twoimi drzwiami, otwórz.
-Nie ma mnie w domu, pojechałam na przejażdżkę. Przepraszam za to, co napisałam.. - czuję jak ściska mi się gardło. Słyszę tak wielki żal w jej głosie.. Czuję się za nią odpowiedzialna.
-Dalejo pojechałaś? Przyjedź po mnie.
-Dobrze, za 10 minut będę. - mówi po czym się rozłącza. W głowie słyszę głos Magdy - 'Czy na pewno cię kocha?'
Zdarza się, że muszę zastanawiać się nad odpowiedzią.

Stoję na chodniku i czekam na Dominikę. Z daleka poznaję jej samochód. Gdy podjeżdża i zatrzymuje się przy krawężniku, wsiadam do środka. Czuję zapach jej perfum, spoglądam na nią. Ma rozpietą kurtkę, pod którą ma flanelową koszulę, poprzecierane rurki i trampki. Na nosie okulary i kolczyki w uchu. Przyglądam się każdej części jej ciała. Pochylam się nad nią, chcąc ją pocałować ale ona odsuwa się i mówi:
-Idą moi sąsiedzi, nie teraz. - po czym rusza samochodem, a ja ciężko wzdycham.
-Gdzie jedziemy?
-Zawiozę cię w pewne miejsce. Zawsze jeżdżę tam sama, gdy muszę pomyśleć.- odpowiada i już więcej nie rozmawiamy. Pol godziny później wyjeżdżamy z miasta. Niedługo później Dominika zjeżdża na polną drogę i jedzie w stronę lasu. Przeszedł mmie dreszcz, jest już prawie 23:30, jest ciemno i zimno, a ona chce iść do lasu? Wiedziałam, że ma szalone pomysły ale żeby aż tak?

Jedziemy jeszcze długo lasem aż wyjeżdżamy na polanę. Po prawej stronie widzę mały, drewniany domek letniskowy, a na środku jest staw. Spoglądam na Dominikę i pytam się:
-To twoje?
-Głuptasie! -odpowiada ze śmiechem- Raczej do czyjegoś domu bym cię nie przywiozła.
-Tak tylko.. Nigdy o tym nie wspominałaś.
-Chciałam mieć miejsce tylko dla siebie ale ty jesteś dla mnie bardzo ważna, dlatego postanowiłam się z tobą tym podzielić.
-Oh.. To.. To wspaniale. - mówię zaskoczona.
-Chodź, nie będziemy przecież siedzieć w samochodzie. - mówi i wysiada z pojazdu. Wysiadam razem z nią i kieryjemy się w stronę domku. Jest piętrowy, zrobiony z ciemnsgo drewna, ma piękną werandę na której stoją donice na kwiaty. Dominika otwiera kluczem drzwi i zaprasza mnie do środka. Tu jest tak.. Pięknie. Właściwie to mało oddaje urok tego miejsca. Na lewo są schody na górę i wejście do kuchni. Na prawo widać kominek i stojącą przed nim dwuosobową kanapę. Są tu regały z książkami, różne pamiątki, figurki, zdjęcia i obrazy. Czuję się, jakbym wkraczała w święte miejsce. Panuje tu taka atomsfera.. Z zamyślenia wyrywa mnie Dominika:
-Aniu, widzisz te drzwi po prawo? - faktycznie, tam są jeszcze drzwi. Nie zauważyłam ich wcześniej.
-Tak, widzę.
-Tam powinny być koce, mogłabyś je znaleźć i przynieść na kanapę?
-Ale.. Ja nie chcę tobie w osobistych rzeczach grzebać.
-Oj przestań, ty idź szukać, a ja zrobię herbatę.
-No dobrze - mówię i wchodzę do pokoju. Zapalam światło, stoi tu fotel, na ścianie wisi gitara. Są dwie szafy i dwie wiszące na ścianie szafki. Otwieram każdą z nich w poszukiwaniu koca i w końcu wygrzebuję dwa z dna szafy. Pod nimi leży jakiś zeszyt. Otwieram go i przeglądam.. To pamiętnik Dominiki.. Czuję się jak najokropniejsza osoba na świecie ale czuję ogromną potrzebę przeczytania tego.. Ale nie tutaj, muszę go wziąć do domu. Dobrze, że mam ze sobą torbę. Zarzucam koce na ramię i wychodzę cicho z pokoju. Pamiętnik wrzucam sobie do torby, po czym wołam w stronę kuchni:
-Domi! Znalazłam koce!

Przepraszam, kocham CięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz