- Arrr! – Mały chłopiec ubrany w żółty sweterek i z czapką pirata na głowie zeskoczył z gałęzi wiekowego dębu. – Arrr! – krzyknął ponownie wyciągając drewnianą szabelkę, która dotąd spoczywała bezpiecznie za brązowym paskiem jego spodni. – Arrr! – powtórzył po raz trzeci mierząc mieczem w pierś drugiego chłopca, ubranego w za dużą koszulę w kratkę i przepaską na oko. – Broń się kapitanie Rudobrody!
Chłopiec nazwany Rudobrodym odepchnął szabelkę bruneta swoją własną i stanął w rozkroku.
- En garde! – krzyknął i zamachnął się mieczem na drugiego chłopca. – Twój statek – „Braterska Zemsta” będzie mój!
Ten w żółtym sweterku sparował cios i odskoczył w bok.- Nigdy mnie nie pokonasz! Masz do czynienia z kapitanem Jasnobrodym – postrachem siedmiu mórz! Szykuj się na śmierć!
***
- Wypuść mnie! Wypuść mnie stąd! – Chłopcu odpowiedziała cisza. Łzy spływały po twarzy tworząc dwa mokre kanały, na brudnej od ziemi twarzyczce. – Utopię się!
- Taki już los pirata – zapłakanemu dziecku odpowiedział cienki, dziewczęcy głosik. – Pochłania ich woda.
***
- Nie zdobędziesz mojego statku!
- Nie chcę go zdobywać! Ja go zatopię! - Rudobrody zaczął wspinać się na gałąź wiekowego dębu, niczym pirat wdrapujący się na maszt statku. Niestety jego starania skończyły się niepowodzeniem i poobijaną pupą. Jasnobrody zaśmiał się radośnie, a jego towarzysz mu zawtórował, śmiejąc się z własnej porażki.
- Zawsze byłeś kiepski w spinaczce Wiktorze... – odezwał się brunet pomagając koledze wstać z ziemi. – Choć. Pomogę ci się dostać na mój statek.
***
- Pomórz mi! Pomórz mi się stąd wydostać! Błagam! – pełen przerażenia głos chłopca odbijał się echem po ścianach studni. Studni, w której się znajdował i z której nie potrafił wyjść.
- Wspinaj się Wiktorze. Jeszcze masz trochę czasu – była to jedyna odpowiedź na jego błagania.
Wiktor spojrzał niepewnie na ściany, starając się znaleźć jakieś punkty podparcia. Desperacko spróbował się złapać, któregoś z wystających kamieni, jednak jego starania spełzły na niczym.
- Nie umiem! – krzyknął zrozpaczony chłopczyk. – Nie umiem się wspinać!
Przez chwilę panowała cisza zagłuszana jedynie przez żałosne pochlipywanie chłopca.
- W takim razie co z ciebie za pirat?
***
- Ha! – krzyknął Rudobrody, któremu w końcu udało się dostać na pokład „Braterskiej Zemsty”. - Przejmuję tą łajbę!
Sherlock spojrzał z
niezadowoleniem na swojego przyjaciela stojącego na pokładzie jego pięknego statku. W końcu podniósł z ziemi leżący obok niego kamień i zwarzył go w dłoni. Utysfakcjonowany jego ciężarem uśmiechnął się pod nosem.- Jeśli ja nie posiadam tego statku, nikt go nie będzie miał! – Chłopiec rzucił kamieniem w gałąź drzewa i mimo, że się odbił od niego nie robiąc mu najmniejszej szkody, wykrzyczał:
- Trafiony zatopiony!
***
- Jak to jest... umierać? – spytała dziewczynka stojącego w wodzie po brodę chłopca. Ten tylko płakał coraz to żałośniej, wiedząc, że niedługo woda pochłonie go w całości. – Nie odpowiesz mi? – Uporczywe milczenie chłopca było wystarczającą odpowiedzią. – W takim razie... żegnaj Wiktorze. Niech zabierze cię woda, jak na prawdziwego pirata przystało.
Ciecz zaczęła się wlewać chłopczykowi do ust i do nosa. Wdzierała się do płuc, które z minuty na minutę paliły coraz to silniejszym bólem. Ostatnim co zobaczył zanim woda zalała jego oczy była wychylająca się nad studnią dziewczynka w brązowych słodkich kitkach.
Kilka minut później, kiedy brunetka nabrała pewności, że woda zrobiła co do niej należy cichym głosem powiedziała:
- Trafiony – zatopiony.
____________________________________
Muszę przyznać, że pomysł na tego shota już od dłuższego czasu chodził mi po głowie i cieszę się, że udało mi się go wreszcie zrealizować. Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał! Do zobaczenia za tydzień!
CZYTASZ
Sherlock BBC - Historie, które trzeba dokończyć
FanfictionJak zareagowała Irene Adler na wieść o samobójstwie Sherlocka? Jak Molly Hooper poznała detektywa? Jak Moriarty popełnił swoją pierwszą zbrodnię? I czy Sherlock wreszcie uda się do sklepu po mleko? Jesteś gotowy aby poznać odpowiedzi na te pytania i...