Rozdział 6

168 12 1
                                    

  Wybrałam najbardziej niebezpieczną i krętą drogę, wszystko po to, żeby się przełamać. Kilka razy się poddawałam, ale za każdym razem się pod nosiłam i zaczynałam od początku. Po jakichś dwóch godzinach w końcu udało mi się osiągnąć prędkość 190 km/h i nie zwolnić. Starałam się utrzymać prędkość i robić drift, wychodziło mi to z oporem, ale jednak wychodziło. Powoli zaczynałam się przyzwyczajać do tego, jednak wiem, że dużo mi brakuje do perfekcji.

Muszę ćwiczyć.

************

- Selina!

Jęknęłam głośńo i niechętnie otworzyłam oczy. Byłam strasznie zmęczona w końcu przez pół nocy jeździłam.
Niechętnie wstałam z łóżka, podeszłam do szafy wyjęłam z niej ubrania i skierowałam się w stronę łazienki. Szybko ubrałam się i zeszłam do salonu.

- Tak?

- Słyszałem, że założyłaś się z Harry o swój garaż - powiedział tata.

- Zgadza się. Odzyskam go, choć bym miała go rozjechać.

- To mi się podoba. Nie pozwól sobie dmuchać w kaszę - odparł i mnie przytulił.

Fajnie wiedzieć, że jest tutaj ktoś, kto wierzy w moje siły. Wiem, że chłopaki wierzą w moje siły, ale jestem pewna, że mimo to myślą, iż nie dam sobie rady.
Jednak ja wiem, że sobie poradzę. Nie odpuszczę tego Stylesowi.

Z uśmiechem na twarzy poszłam w kierunku kuchni zrobiłam sobie kanapkę z nutellą i skierowałam się do garażu. Muszę podrasować swoje auto, mimo iż nie mam swojego garażu to i tak to zrobię.

Tak jak się spodziewałam na dole była już Lottie.

- Hej.

- Hej, powiesz mi co się stało z twoim autem? Masz strasznie przetarte hamulce.

- Taa, trenowałam wczoraj.

- No teraz już rozumiem. Chcesz go sama naprawić?

- Jeszcze pytasz?! Jasne, że tak! - powiedziałam i chwyciłam za klucze. Nareszcie mogę robić coś, co kocham. Z uśmiechem na twarzy zaczęłam grzebać w samochodzie.

Godziny mijały, a ja nie wychodziłam z garażu. Moje auto powoli zaczynało przypominać auta chłopaków. W końcu udało mi się wjechać z garażu moim, gotowym już samochodem. Teraz nie był już czerwony, a czarny. A jego silnik nie był już taki zwyczajny, teraz był bardzo podrasowany. Napęd nitro w tym aucie robiłam sama, więc wiem że jest dobrze zmontowany.

- Wow, jest zajebisty - powiedział z zachwytem Louis.

- W końcu jest mój. Chcesz się ze mną przejechać?

- Z tobą! Nie.

- No proszę, Lou.

- No dobrze, niech ci będzie - odparł zrezygnowany.

Niechętnie wsiadł do auta, z uśmiechem na twarzy siadłam za kierownicą, odpaliłam silnik i ruszyłam. Wybrałam się na drogę, którą jeździłam w nocy. Rozpędziłam się do 260 km/h i utrzymałam prędkość i wykonałam kilka driftów.

- No, no ktoś tutaj się sam przygotowywał.

- Dokładnie.

- Coś mi się zdaje, że tym razem Harry przegra ten wyścig.

- I każdy następny wyścig.

- Jesteś bardzo zdeterminowana.

- Wiem - odparłam i skręciłam w ulicę prowadzącą do naszego domu.

- Wyglądasz dużo lepiej.

- Ty też, mów co się dzieje - powiedział Michael, klepiąc miejsce na łóżku.

Uśmiechnęłam się lekko i weszłam do sali, szybko skierowałam się w stronę brata i usiadłam koło niego na łóżku.

- No mów co się dzieje.

- Założyłam się ze Stylesem o mój garaż.

- Coś mi się zdaje, że nie będzie zadowolony.

- Dokładnie, szczególnie że trenowałam sama, jaki i z Louisem.

- A jak z autem?

- Podrasowałam Nissana.

- To będzie perełka wśród naszych aut.

Uśmiechnęłam się na te słowa. Nigdy tak się na to nie patrzyłam, owszem naprawa samochodów to moja pasja i coś, co wychodzi mi bardzo dobrze. Ale jakoś nigdy nie przeszło mi przez myśl, że naprawiam je lepiej niż ktoś inny.

- Więc dzisiaj twój wielki dzień. Szkoda, że nie mogę tego zobaczyć.

- Czemu nie?! Poproszę tatę, żeby wszystko ci nagrał.

- To świetny pomysł. Dzięki siostra.

- Nie ma za co - odparłam i lekko go przytuliłam. Michael nadal nie był w stanie chodzić, a ja nie chciałam mu sprawić dodatkowego bólu.

- Wiesz, kiedy wyjdziesz?

- Lekarz mówił, że jak wszystko będzie dobrze to w przyszły poniedziałek, ale niestety gips musi zostać jeszcze na miesiąc.

- Mój brat uwięziony w gipsie. Boże strzeż mnie!

- Oj nie będzie tak źle - powiedział, na co wybuchnęłam śmiechem. Dokładnie wiedziałam jak się to skończy, Mi nienawidzi być ograniczany więc gdy tylko wróci do domu weźmie jakieś mocne prochy i ściągnie gips.

No cóż, nic na to nie poradzę, to jego wybór i to on płaci za swoją głupotę. Mam tylko nadzieję, że nie przyjdzie mu do głowy wybierać się na wyścigi autem, bo wtedy sama go zabiję.

- Czas, żebyś się brała. Musisz mentalnie się przygotować do starcia z tym sukinsynem.

- Już mnie wyganiasz?! Co z ciebie za brat! Ale masz rację muszę się na to przygotować mentalnie - powiedziałam wstając z łóżka, dałam mu buziaka w policzek i skierowałam się w stronę wyjścia.

Nie zawiodę cię bracie.



Hej miśki :)

Udało mi się dodać kolejny rozdział ;)

Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Zostawcie coś po sobie.

Lecę pa  

DangerousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz