#19

2.5K 126 13
                                    

Minęło kilka dni jak siedzę w domku Harry'ego, mężczyzna nadal mi nie odpowiedział dlaczego muszę tu być. Zaczynam się trochę bać, przez moją głowę przebiegają czarne myśli. Boję się, że może on współpracować jakoś z Johnem i tylko udaję takiego miłego.
Wreszcie nie wytrzymałam tej niepewności i strachu. Wychodzę z sypialni, schodzę schodami w dół i wchodzę do salonu. Mężczyzna siedzi na kanapie i ogląda telewizję. Staje naprzeciwko niego z założonymi rękoma.

-Dlaczego nie mogę wrócić do domu? - zapytałam ostro.

-Alex później o tym pogadamy, dobrze?

-Nie - odpowiedziałam stanowczo -Masz mi to w tej chwili wytłumaczyć - zażądałam.

-To nie jest najlepszy moment - jak zwykle mnie zbywa.

-Ciągle tak mówisz - przewróciłam oczami - Chcę wiedzieć teraz - dałam nacisk na ostatnie słowo.

-Źle ci tu jest? - zapytał nagle.

-Nie, ale... - nie dane było mi dokończyć, gdyż mężczyzna mi przerwał.

-To nie marudź.

-Chcę wrócić do domu.

-A ja nie chcę stracić jedynej rodziny - wrzasnął nagle.

Skuliłam się przez jego nagle uniesiony głos.

-Przepraszam - powiedział już ciszej dostrzegając to, że mnie przestraszył.

-Jak to nie chcesz stracić jedynej rodziny? - zapytałam zaciekawiona.

-John to mój wujek, oprócz jego i mojej siostry nie mam nikogo - wyznał nie patrząc na mnie.

-Nie chcesz żebym na niego doniosła na policję - szepnęłam pod nosem jakby do siebie.

-Tak, nie chcę go stracić, po śmierci rodziców zajmował się mną i Gemmą. 

-A co jeśli ja nie jestem jedyną dziewczyną, którą skrzywdzi? Co jak teraz ma kolejną? - w moich oczach pojawiły się łzy -Nie obchodzi cię co on może zrobić?

-Nie wierzę, żeby był do tego zdolny - wyznał.

-Nie widziałeś co mi zrobił? - zapytałam nie dowierzając.

Podniosłam delikatnie do góry koszulkę, żeby pokazać mu moje siniaki oraz ranę, która wciąż jest na moim brzuchu i pokazać do czego zdolny jest John.

-Nie życzę nikomu żeby takie piekło go spotkało - po moim policzku spłynęła łza.

Już chciałam opuścić koszulkę, ale Harry mnie powstrzymał. Uklęknął przede mną przyglądając się mojemu brzuchowi. Delikatnie dotknął mojej skóry, a ja cała się spięłam.

-Tak bardzo mi przykro - wyznał, a w jego oczach można było dostrzec łzy.

-Nie mogę pozwolić na to, aby zrobił to kolejnej niewinnej dziewczynie, Harry - powiedziałam patrząc mu w oczy.

-Rozumiem - wyznał.

Mężczyzna jeszcze raz przejechał opuszkami palców po moim nagim brzuchu, a ja zareagowałam wciągnięciem większej ilości powietrza do płuc i delikatną gęsią skórką na ciele. Harry podniósł się, a ja opuściłam koszulkę. 

-Patrz- powiedział nagle mężczyzna wskazując na telewizor.

Odwróciłam się w stronę odbiornika, a on pogłośnił.

-John S. został aresztowany za przetrzymywanie, wielokrotne pobicie oraz gwałty zaginionej Alexandry G. Kobiety nie było w domu oskarżonego -mówiła poważnym głosem prezenterka telewizyjna -Z nagrań, które zabezpieczyła policja wynika, że kobietę zabrał inny mężczyzna, który jest spokrewniony z aresztowanym,  jest on poszukiwany przez policję. Kobiety nadal nie odnaleziono, podejrzany o przetrzymywanie jej jest wcześniej wspomniany mężczyzna, Harry S. Jeżeli ktoś zobaczy którąś z tych osób proszę jak najszybciej powiadomić policję - na ekranie pokazano moje oraz Harry'ego zdjęcie.

-Chyba mam przerąbane - burknął pod nosem mężczyzna.

-Muszę jak najszybciej dostać się do domu - powiedziałam pospiesznie zbywając jego słowa.

Po chwili siedziałam już z Harrym w samochodzie i wyjeżdżaliśmy z lasu. Po ponad godzinie drogi znaleźliśmy się na mojej ulicy. Mężczyzna wysadził mnie kilka domów wcześniej.

-Dziękuję, Harry - uśmiechnęłam się do niego i zatrzasnęłam drzwi od samochodu.

Biegiem ruszyłam do mojego domu. Stanęłam przed drzwiami, wzięłam głęboki oddech, odwróciłam się jeszcze zerkając czy Harry już odjechał i jak się okazało jego auta już nie było. Pociągnęłam za klamkę i o dziwo drzwi były zamknięte. U nas w domu było rzadkością, że drzwi są zamknięte, jedynie jak nikogo nie było w domu, albo wszyscy szli spać. Zadzwoniłam dzwonkiem z nadzieją, że ktoś jest. Po kilku minutach drzwi się otworzyły. Przede mną stał Jacob. Spojrzał na mnie z niedowierzaniem, a później przyciągnął mnie do siebie zamykając w szczelnym uścisku.

-Alex, to naprawdę ty? - zapytał cicho.

-Tak Jack, to ja - zachichotałam, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy szczęścia. Czułam, że mój brat także płakał.

-Kto przyszedł? - usłyszałam głos mojego taty.

Odsunęłam się od brata i spojrzałam na mojego ojca, do którego od razu podbiegłam i wtuliłam się w niego.

-Alex... - szepnął przytulając mnie mocniej. Jęknęłam cicho z bólu, a on z przerażeniem odsunął mnie od siebie, przyglądając się mi uważnie -Co ci się stało córciu? - dotknął mojej twarzy, z której na szczęście większość siniaków zniknęła.

Wzruszyłam ramionami, a spod moich powiek cały czas sączyły się łzy.

-Musimy iść na policję - oznajmił mój tata.

-Po co na policje? - zapytała Kate, która wyszła z salonu.

Gdy kobieta mnie zobaczyła na jej ustach pojawił się uśmiech, a oczy zaszkliły. Podeszłam do niej i przytuliłam się do niej.

-Alex, kochanie wreszcie wróciłaś do domu - wyszeptała.

-Tęskniłam za wami - wyszlochałam.

-Alex musimy iść na policję, musisz złożyć zeznania i muszą zamknąć tego całego Johna i Harry'ego - powiedział mój tata z odrazą.

-Co? - spojrzałam na niego nagle - Harry mnie uratował.

-Przecież on cię przetrzymywał!

-Nie prawda. Wy nie wiecie jak to było. Jakby nie Harry to John by mnie pobił na śmierć, on mnie uratował w ostatniej chwili. Powinniście być mu wdzięczni, tak samo jak ja, bo jakby nie on to nie było by mnie tu. To on przed chwilą mnie tu przywiózł, to dzięki niemu żyje.

-Ale przecież cię przetrzymywał -mój ojciec nadal trzymał się swojego zdania.

-Tato, ja po prostu... Nie byłam w stanie wtedy wrócić do domu - powiedziałam naginając trochę prawdę.

-Jak chcesz kryć przestępce to proszę bardzo - prychnął.

-Tato, to nie tak, Harry nie jest przestępcą.

-Nie chcę, żeby... -zaczął mówić ostrym tonem, a ja skuliłam się i zaczęłam delikatnie drżeć.

-Thomas! - przerwała mu Kate widząc w jakim jestem stanie.

-Przepraszam... Ja nie chciałem - zaczął mówić ze strachem - Masz rację nie wiem nic o tym co się stało, jak mówisz, że Harry cię uratował to widocznie jest bohaterem.

-Dziękuje, że rozumiesz - odpowiedziałam cicho.

-Dasz radę zeznawać? - zapytał łagodnie mój ojciec.

Pokiwałam twierdząco głową.

Stalker || H.S ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz