[skip time miesiąc później]
*pov Justine*
Po napisanych egzaminach Dumbldore ogłosił, że możemy wrócić na miesiąc do domu i odpocząć od szkolnych stresów i nauczycieli ale jak ktoś nie chce to oczywiście może zostać (to taka nasza przerwa wiosenna). Ja nie bardzo chciałam wracać do domu no bo w końcu nie będe widzieć przez miesiąc Remusa, więc mój chłopak zaproponował abyśmy przerwe spędzili u niego w domu. Ja,on i jego rodzice, którzy chcieli by ujrzeć swoją synową o której tyle im Remus pisał.
-Remusie a co jak twoja mama mnie nie zaakcetuje?-Spytałam już chyba po raz setny Lunatyka. Stresowałam się przed poznaniem rodziców swojego chłopaka. Znali mnie jedynie z opowieści syna a on pewnie zataił wiele rzeczy, chociaż może nie... To jeszcze bardziej się stresuje.
-Zaakceptuje misiu-powiedział zamykając kufer i kucając na przeciwko mnie.-Nie stresuj się tak tym... Na pewno się polubicie.
Chciałam coś jeszcze dodać ale Remus złożył delikatny pocałunek na moich ustach i delikatnie pogładził moją dłoń. Gdy się od siebie oderwaliśmy w drzwiach stał James uśmiechając się promiennie. Jakoś przez ostatni miesiąc zdążyliśmy się pogodzić a ja postanowiłam pomóc mu z Lily. Cóż ona nie chciała słyszeć nic o Potter'rze, więc na jakiś czas dałam sobie z tym spokój.
-Jedziecie?-Spytał rzucając się na swoje łóżko.-Ja też więc możemy wsiąść do jednego przedziału tylko proszę nie całujcie się przy Syrku. Wiecie jakie on ma do tego podejście.
-Tak wiemy-powiedzieliśmy w jednym momencie przez co we trójke wybuchliśmy śmiechem. Już się troche uspokiłam, więc myśle że ten stres mnie nie pożre.
Wziełam swój kufer i zeszłam z nim na dół czekając na chłopaków. Pięć minut później zeszli we trójke co chwila wybuchając śmiechem. Peter siedział już w salonie od dobrych 30 minut i cały czas zajadał czekolade lub musy-świstusy. Brunet podszedł do mnie i wziął ode mnie kufer i spojrzał wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu. Pożegnałam się z Lilką i podbiegłam do Lunatyka chwytając go za dłoń i idąc tak przez całą szkołe.
-Remusie wiesz, że nie musiałeś rzucać zaklęć na nasze kufry-spojrzałam na chłopaka, który trzymał przed sobą różdżke i starał się nie zwracać uwagi na ciekawskie spojrzenia młodszych uczniów.
-Wiem kochanie ale tak jest dla mnie lepiej. Bo mogę trzymać cię za ręke i przytulić cie do siebie.
Mówiąc to delikatnie się uśmiechał a ja razem z nim. W końcu po przepchnięciu się przez tłum krasnali (pierwszoroczniaków) znaleźliśmy się przed wejściem do Hogwartu. Rzuciłam ostatni raz wzrokiem na jego mury. Nie będe widzieć go miesiąc a mi się wydaje, że całe wieki. Delikatnie zostałam pociągnięta przez Syriusza bo właśnie przyjechał nasz powóz. Chłopcy pozwolili mi wejść pierwszej (co za dżentelmeni). Za chwile do wozu weszli Remus,James, Syriusz i Peter. Peter miał trudności z wejściem no bo to taka mała, gruba kulka.[Skip time]
Weszliśmy do pociągu i zaczeliśmy szukac wolnego miejsca. No jak na przerwe świąteczną dużo czarodziejów [niech napisze mi ktoś jak to się odmienia 😂😂] jechało do domów. W końcu po 20 minutach poszukiwań znaleźliśmy pusty przedział w sam raz dla nas. Kufry postawiliśmy a raczej Remus i Syriusz postawili na górze. Ja zajełam miejsce przy oknie i wpatrywałam się w poczynania swojego chłopaka. Jak na marzec [powiedzmy, że oni mają SUM-y na wiosne] było wyjątkowo zimno więc siedziałam w czapce i czarnym kominie. Po niedługim czasie Lunatyk usiadł obok mnie przykrywając mnie kawałkiem swojej peleryny i delikatnie gładząc po włosach. Ciekawiło mnie czy spodoba im mój wygląd i kolczyk w ustach. O ten kolczyk (chyba) najbardziej się stresowałam.
Po godzinie od naszego przybycia i zajęcia przedziału pociąg ruszył. Czułam, że podróż będzie ciekawa i obwitująca w nowe przeżycia.****************
Bang! Powróciłam z rodziałem i nową weną. Radujmy się z tego powodu 😃. Przez ostatni tydzień,2 tygodnie, 3 tygodnie nie miałam pomysłu jak napisać ten rozdział a tu wczoraj w nocy... Mam pomysł na rozdział 😂😂. I oto proszę świeżutki rozdział.⭐ i komentujcie bo to dodaje siły i weny do tworzenia kolejnych arcydzieł w sensie rozdziałów.
Bysos 🌚😘😘 hunce
CZYTASZ
Innymi oczami Justine Death: Huncwoci-rok piąty [zakończone] [korekta]
FanfictionNazywam się Justine Death i jestem czarownicą mugolskiego pochodzenia.Mam 15 lat i należe do Gryffindoru. Z huncwotami mam niewiele wspólnego.No może poza Remusem.Huncwoci to:James Potter,Syriusz Black,Remus Lupin i Peter Pettigrew.Nie będe wam o ni...