Rozdział 3

19 2 0
                                    

- Co się tak patrzysz... niezdaro? - Usłyszałam dobrze znany mi głos.

Szybko złapałam równowagę i w sekundzie stanęłam naprzeciwko chłopaka.

-Co.. cc..o ty tu robisz? - Moja równowaga już wróciła ale świadomość dalej miałam zaburzoną. Nie spodziewałam się takiego czegoś.

Na moje słowa chłopak wydał z siebie parsknięcie i na jego twarzy pojawił się głupkowaty uśmieszek.

- Chyba straciłaś rozum po drodze bo coś majaczysz. - Odpowiedział niewzruszony po czym dodał. - Robię to samo co ty, wyszedłem pobiegać.

Byłam tak oszołomiona, że nie wiedziałam jak powinnam się zareagować. Przed oczami cały czas miałam jego oczy i nie mogłam się skupić na tym co mówi. Stał zdecydowanie za blisko.

Brunet przeczesał włosy i pomachał mi ręką przed twarzą.

- Halo, Stella jesteś tam?

W tym momencie oprzytomniałam już całkowicie i chciałam jak najszybciej uciec od tych oczu.

-Co? A tak.. muszę lecieć. Nara Parker. - Wyrzuciłam z siebie szybko i pobiegłam w stronę domu myśląc o tym co tu właśnie zaszło.

Wpadłam do domu jakby się paliło i rzuciłam się biegiem do pokoju. Jeśli się zaraz nie zbiorę to spóźnię się do szkoły.

Wzięłam szybki prysznic i szybko ubrałam się w rzeczy które pierwsze chwyciłam. Była to czerwona bluza, czarny t-shirt z wiązaniem na dekolcie i obcisłe jeansowe spodnie, w których mój tyłek wygląda jak milion dolców. Tak przynajmniej twierdzi Soph, ale patrząc na śliniących się chłopaków pewnie ma racje.

Wzięłam torbę z wcześniej spakowanymi rzeczami, nałożyłam okulary na głowę i w tym samym momencie usłyszałam klakson. Sophia jak zawsze ma idealne wyczucie czasu.

Kiedy znalazłam się w aucie przyjaciółki jak zawsze zaczęłyśmy gadać o głupotach i słuchać ulubionych piosenek. Pogłośniłam słysząc naszą piosenkę z roku, w którym się poznałyśmy. Obie z Soph lubimy stare przeboje i obie mamy głos, ale tylko ja jakoś angażuję go w moje życie. Dla brunetki to, że umie śpiewać nie jest niczym co można pokazywać. Kiedy chce śpiewać to śpiewa. Za to mój głos w dniach przed koncertami słyszy cała szkoła.
Słysząc refren Madonny zaczęłyśmy obydwie śpiewać podjeżdżając pod szkołę.

Like a virgin
Touched for the very first time
Like a virgin
When your heart beats
Next to mine

Gonna give you all my love boy
My fear is fading fast
Been saving it all for you
'Cause only love can last

Mogłoby się wydawać, że śpiewając takie rzeczy jesteśmy dziewicami, ale tak nie jest. Sophia już dawno straciła swoje na jakiejś imprezie z gościem, z którym później była rok. Niestety albo stety Michael pojebał ją i wyjechał studiować do innego kraju. Dziewczyna niezbyt się tym przejęła, ale powiedziała mi wtedy, że już nigdy nie zwiąże się z kimś od numerku na imprezie. Do teraz podziwiam ją za to, że jest tak silna.

A moje dziewictwo? Z nim było podobne, straciłam je w tym roku co Soph ale nie z przypadkowym gościem na imprezie tylko z... najlepszym kumplem mojego brata. Dziwnie to brzmi, ale tak było i jakoś nie żałuje tego. Eric już dawno nie mieszka w LA i nikt nie wie co się z nim dzieje.

~~~~~~

Podczas lunchu zawsze wychodziłyśmy z Soph'ią do naszej ulubionej kawiarni niedaleko szkoły. Można tam kupić najlepszą kawę w mieście i przepyszne kanapki. Chodzimy tam tak często, że już jesteśmy z obsługą na "cześć".

Weszłyśmy do środka i zajęłyśmy miejsca przy barze. Zza ściany wyszła wysoka blondynka.

- Cześć dziewczyny.- Uśmiechnęła się szeroko pokazując piękne białe zęby.- To co zawsze?

- Hejo Mandy! - Odpowiedziałyśmy równo i Sophia dodała.- Ja dziś poproszę Americano z mlekiem sojowym i bułkę cynamonową.

- A dla mnie panini z łososiem i kawę już mi sama wybierz. - Puściłam jej oczko. - Zdaję się na ciebie i twoje kubki smakowe.

Oczy Mandy zaświecił się i podreptała przyszykować zamówienie. Lubiłam dawać jej wyzwania. Siedząc cały czas za barem można się znudzić, a jeszcze o tej godzinie kiedy wszyscy siedzą w szkołach na lunchu i w kawiarni są tylko może dwaj goście zapatrzeni w swoje laptopy.

Blondynka potrafiła wyczarować naprawdę pyszną kawę. Po chwili wróciła z zamówieniem.

- Tutaj Americano i cynabonka, a dla ciebie Stell latte migdałowe z bezami i kanapka.

- Mandy jesteś wielka! - Posłałam jej uśmiech i chwyciłam parującą kawę.

- Co tam u was słychać? Macie może jakieś ploteczki do opowiedzenia? - Blondynka uwielbiała słuchać o tym co się u nas działo.

- U mnie nic nowego, ale za to Stella jest w ciekawej sytuacji. - Zaśmiała się Sophia i obie z Mandy popatrzyły na mnie wymownie.

- No dobra dobra już opowiadam. Byłyśmy w piątek z Soph na imprezie...

***
- No nie gadaj! I nic między wami nie zaszło? Kurwa Stella gdzie twoja kobieca natura uwodzenia?

- Man... to jest największy szkolny podrywacz, nie chciałam dać mu tej satysfakcji, że i mnie przeleciał.

- I tylko to cię powstrzymuje od pójścia z nim do łóżka? - Blondynka nie dawała za wygraną. - Ja na twoim miejscu uwiodłabym go i upokorzyła.

- To nie takie proste... dziś rano na niego wpadłam jak biegałam. - Po raz pierwszy dziś zebrałam się, żeby powiedzieć o tym co się działo rano przez co Sophia popatrzyła się na mnie z miną "dlaczego ja jeszcze o tym nie wiem?!". Spojrzałam na nią przepraszająco i zaczęłam:

- Jak zawsze wyszłam pobiegać i tak się zamyśliłam, że w pewnym momencie ocknęłam się w jego ramionach i czułam jakby coś się zmieniło. Tak jakby czas się zatrzymał. Patrzyliśmy sobie w oczy i nie było nic więcej... cholera ten gość doprowadza mnie do szału. - Wkurzyłam się na myśl, że moglibyśmy coś do siebie czuć.

- Ale... - zaczęła blondynka. - Do szału bo twoja cipka tak na niego leci czy, że tak cię wkurwia? - Oczy świeciły jej się jak małe ogniki i była jak zawsze szczera. To była jedna z cech Mandy.. była szczera do bólu. Popatrzyłam na nią i odpowiedziałam:

- Cholera... tego właśnie nie wiem! - Upiłam ostatniego łyka kawy i popatrzyłam na dziewczyny. Wiedziałam po ich uśmiechach, że teraz nie dadzą mi spokoju.

Mandy po tym ile razy przychodziłyśmy tu na kawę i pogaduchy stała się dla mnie jak druga siostra. Cała nasza trójka dogadywała się zajebiście. Mandy była też siostrą Amber - dziewczyny mojego brata. Nie wiedziałam o tym dopóki raz nie wpadłyśmy tutaj na brunetkę.

Dobijała 13 i musiałyśmy się już zbierać. Za 10 minut zaczynała się ostatnia lekcja. Pożegnałyśmy się z Mandy i wyszłyśmy z kawiarni. Sophia była bardzo cicha przez całą drogę do szkoły. Mi też jakoś nie chciało się gadać. Byłam myślami cały czas gdzie indziej. Moje myśli błądziły pomiędzy jego ramionami, a oczami. Karciłam się za to, że myślę o tym idiocie ale nie potrafiłam myśleć o niczym innym.

Nigdy nie czułam czegoś takiego, a zwłaszcza do osoby, z którą nigdy nie chciałam być. Zawsze odrzucam takich facetów na samym początku. Tutaj jednak jest coś innego. Jego oczy i ramiona kuszą, a zapach robi mi wodę z mózgu.

Dlaczego zapuściłam korzenie w sercu i umyśle chłopaka, którego początkowo odetchnęłam?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Co u was słychać? Wleciał 3 rozdział! 

SqualidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz