01 - Decisions

662 62 22
                                    

Yoongiego wcale nie dziwiły tłumy w kawiarni o tej porze; był to dzień tuż przed Bożym Narodzeniem, większość ludzi miała już wolne i chciała zacząć wcześniej świętować. Co chwila ktoś przechodził obok jego stolika, czasem ocierał się o ramię bądź plecy, niszcząc plany na wypicie kawy w spokoju. Nie lubił tłumów, a mimo to teraz tu siedział, burcząc pod nosem i wpatrując się w baristę, sprawnie przygotowującego kolejne zamówienie. Sam nie wiedział co go tu przywiodło, ale niedługo później przekonał się, że miało w tym cel. Łokieć wbił się w jego żebra, a wkrótce potem poczuł coś mokrego na całej długości swojego ramienia. Odwrócił się, chcąc spiorunować nikczemnika wzrokiem i zamarł. Przekleństwo, którym chciał obdarzyć nieuważną osobę, nigdy nie znalazło ujścia.
Czuł ukłucie smutku i tęsknoty, obserwując chłopaka, który wycierał jego rękaw wynalezioną skądś chusteczką, w panice powtarzając przeprosiny jak mantrę. Zapewnił go, że nic się nie stało i nie-taki-całkiem-nieznajomy widocznie go posłuchał, bo chwilę później już go nie było, szedł w stronę jednego ze stolików, machając wesoło do swoich towarzyszy.
Nie zamierzał tam spoglądać, ale to było trudne, kiedy znajdował się w tym samym pomieszczeniu, w zasięgu jego wzroku. W pewnym momencie ich spojrzenia nawet spotkały się ze sobą; jasnowłosy uśmiechał się ciepło, tak jak zawsze i wiedział, że to było głupie, ale miał wrażenie, że widział w jego spojrzeniu coś, jakiś tajemniczy blask, który jednak zniknął jak tylko odwrócił głowę, śmiejąc się z przyjaciółmi.
Yoongi wyszedł, zostawiając po sobie kubek z niedopitym napojem.


Rozstanie zwykle wiązało się z zapomnieniem o drugiej osobie, jednak Yoongi nigdy nie pomyślałby, że można brać to tak dosłownie. Był to niecodzienny, ale wciąż jakiś sposób na zerwanie. Tylko czy właściwy? Yoongi nie miał co do tego właściwości, podczas kiedy Namjoon wytykał mu wady tego pomysłu. - Jesteś pewien, że nie skończy się to tym, że będziesz płakał sam w kącie?
- Daj spokój, ja nie płaczę. Poza tym, nie można tęsknić za czymś, czego się nie pamięta. Jeśli usuniemy nasze wspomnienia, żadno z nas nie będzie miało za czym płakać.
- Nie byłbym taki pewien... to wciąż nie jest nic oficjalnego, brzmi cholernie ryzykownie.
- Jest nie bardziej ryzykowne od innych neurologicznych zabiegów. Wiem, że mi nie wierzysz, ale przeczytałem dokładnie wszystkie informacje na ten temat.
Namjoon westchnął głośno, ze zrezygnowaniem, opadając na kanapę w ich z lekka zaniedbanym mieszkaniu. Żadne z nich nie miało czasu by posprzątać, odkąd stawali na głowie byleby jakoś go utrzymać.
Blondyn zmierzył go spojrzeniem, przez moment wyglądając znacznie doroślej niż Yoongi, mimo iż brunet był od niego starszy. - Jesteście idealną parą, nie macie powodów aby zerwać. Chodzi o pieniądze? Jeśli tak, to wiesz, że mogę trochę pożyczyć...
- Na litość, nie chcę twoich pieniędzy. Wiem, że sam nie masz ich zbyt dużo. A my naprawdę ledwo wiążemy koniec z końcem. I tak, to jest jeden z powodów, dla których zdecydowaliśmy się na to. Gdybyś wiedział ile płacą... wystarczająco, bym spłacił wszystkie nasze długi. Wystarczająco na leczenie mamy Hoseoka, na jego wymarzoną szkołę taneczną i nawet na to bym miał studio muzyczne w domu!
Namjoon zamilkł na jakiś czas, ale Yoongi wiedział, że to nie jest koniec jego argumentów. Żaden z nich nie poddawał się łatwo.
Młodszy w końcu wydał z siebie głośne westchnienie. - Naprawdę nie umiem tego pojąć. Czy ten zabieg nie jest przeznaczony dla tych, którzy nie mogą sobie poradzić z rozstaniem albo znajomością z toksycznymi ludźmi? A wy... znamy się Bóg wie ile. Wiele razy byłem świadkiem twoich schadzek i rozstań. Wystarczająco by wiedzieć, że na nikogo nie patrzyłeś tak jak na niego. A Hoseok? Wskoczyłby za tobą w ogień, co do tego nie ma wątpliwości. Może nie mam czelności tego mówić, ale prawdziwa miłość zdarza się naprawdę rzadko, a wy chcecie ją zabić. To powinno być karalne. Naprawdę nie ma innego wyjścia?
- Cóż... - Yoongi spuścił głowę, drapiąc się po karku i przygryzł wargę. - Sama miłość nie wystarczy, żeby dwójka osób mogła żyć razem szczęśliwie. Hoseok i tak wystarczająco się dla mnie poświęcał, a ta sytuacja prędzej czy później sprowadzi nas na dno. Po co mam czekać z założonymi rękami, kiedy możemy rozstać się bez bólu, a przy tym żyć komfortowo i pomóc nauce? - wypowiadając ostatnie słowa brzmiał tak, jakby miał się zaśmiać, ironicznie co prawda, ale żadnemu nie było do śmiechu.
- No dobra, a co z nami? Ze mną, Jinem, Jiminem i innymi waszymi wspólnymi znajomymi...? Mamy o was nie wspominać, pilnować by jedno drugiego nie zobaczyło?
Odpowiedziało mu wzruszenie ramionami. - Hoseok i tak wraca do Gwangju.
- Ale skąd wiesz, może kiedyś tu wróci.
- To bez znaczenia. I tak nie będzie mnie pamiętał. A ja nie będę pamiętał jego.

Playing With Fate // YoonseokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz