9

690 36 2
                                    


Minęły z pewnością trzy dni odkąd Elliott mnie porwał. Przez cały czas byłam sama. Chłopak nie przychodził do mnie na dłużej niż zostawić jedzenie od momentu, w którym mnie uderzył.

Moje myśli zajmował Richard oraz nasza piękna córeczka. Miałam nadzieję, że są bezpieczni. Poczułam jak do mojego ciała napływają uczucia złości, gniewu, a chęć ucieczki nasiliła się. Musiałam walczyć o swoją wolność, bo w przeciwnym razie umrę w tym więzieniu.

Rozejrzałam się po całym pomieszczeniu, który od kilku dni był moim "domem". Jedyną ciężką rzeczą, którą można kogoś skrzywdzić była lampka. Postanowiłam to wykorzystać. Zegarek, który zostawił na moją prośbę Elliott wskazywał godzinę drugą popołudniu. Powinnien się pojawić niedługo z obiadem.

Lampa była bezprzewodowa. Złapałam ją w dłonie i stanęłam bliżej drzwi. Podniecenie i nadzieja na ucieczkę buzowały w każdym zakamarku mojego ciała. Nie bałam się, już nie.

Każda minuta w wyczekiwaniu na mężczyznę zaczynała się wydłużać. W ciszy słyszałam tykanie zegarka. Po kilku chwilach tykanie zostało zagłuszone przez dźwięk przekręcanego klucza w zamku. Moje dłonie zacisnęły się mocniej na urządzeniu przez co moje kostki zrobiły się bladsze.

Delikatne pociągnięcie za klamkę. To była moja jedyna szansa. Wiedziałam, że jedno uderzenie w głowę go nie zabiję, lecz zyskam czas na ucieczkę. Drzwi otworzyły się i korzystając z chwili zaskoczenia z całej siły uderzyłam w tył głowy. Mężczyzna upadł na ziemię. Lampka pokryła się czerwienią. To samo spotkało włosy, które.. były koloru blond. To nie był Elliott.

Rzuciłam urządzenie na podłogę i nie myśląc dlaczego to nie był Elliott wybiegłam z swojego małego więzienia. Dopiero teraz zrozumiałam, że przez cały czas byłam w piwnicy. Kiedy weszłam na górę zobaczyłam, że jestem w całkowicie obcym domu. Zobaczyłam drzwi, a przez witraże przy nich przebijało światło dzienne. Ruszyłam w ich stronę, lecz nagle ktoś mnie złapał mocno za ramiona. Osoba z tyłu przyparła mnie do ściany powodując, że stałam twarzą w twarz z oprawcą.

-Nie uciekniesz ode mnie kochanie - powiedział spokojnie patrząc prosto w moje oczy -Zrozum, że należysz do mnie, dobrze kiciu?

Będąc tak blisko wyjścia musiałam walczyć. Dla Hope, dla Richarda. Zebrałam całą siłę jaką posiadałam i kolanem kopnęłam mężczyznę w krocze. Ten od razu złapał się za miejsce, które go bolało. Szybko ominęłam mężczyznę i ruszyłam w stronę drzwi.

-Ty mała suko! - krzyk Elliotta rozniósł się po holu.

Byłam blisko drzwi, lecz były zamknięte. Ciągnęłam klamkę, niestety moje działania były całkowicie nieskuteczne. Mechanizm pod działaniem siły nie ustąpił. Nie mogłam dłużej się zastanawiać nad tym, bo poczułam mocne szarpnięcie za włosy. Upadłam na ziemię, a brunet stanął nade mną z uśmiechem i gniewem.

-Zabawimy się kotku - powiedział oblizując górną wargę.

Podniósł mnie z łatwością z ziemi i pociągnął w stronę jakiegoś pokoju. Kiedy stanęłam bliżej niego wyszeptałam:

-Przysięgam, że osobiście Cię zabiję.

-Jesteś moją własnością i teraz zafunduje Ci lekcję dobrego wychowania. Rada pierwsza: Nigdy więcej mnie nie uderzysz, bo ja w przeciwieństwie do twojego żałosnego chłoptasia oddam Ci - uśmiechnął się i z całej siły pchnął mnie na ziemię.

Uderzyłam głową i ramieniem o szafę, która stała w pokoju. Poczułam ogromny ból. Dotknęłam swojego ramienia i zobaczyłam na dłoniach krew. To była moja krew.

Pamiętasz mnie? cz.II[Completed]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz