Rozdział 5

6.7K 273 70
                                    

Pomieszczenie było średnich rozmiarów. Dominował tu kolor żółty oraz miejscami czarny. Wokół kominka umieszczona była żółta kanapa oraz tego samego odcieniu fotele, a pod tymi meblami znajdował się dywan z borsukiem. Pomieszczenie wyłożone było ciemnymi panelami a gdzieniegdzie stały różne rzeźby, wisiały obrazy oraz umieszczone były regały z książkami. W pokoju na prawo były schody do dormitorium chłopców, a na lewo dziewcząt. Razem z moimi koleżankami udałam się na lewo poszukać naszych dormitorium. Nagle przy jednych z nich ujrzałyśmy tabliczkę:

Hanna Abbot

Susan Bones

Marie Jones*

Rose Smith

-Czyli mamy razem pokój- powiedziałam po czym je uściskałam.

-Może wejdziemy do środka?- zaśmiała się Hanna, a następnie weszliśmy do naszego dormitorium.

To był wyczerpujący dzień.

***

Dni w szkole jakoś mi mijały. Raz lepiej, a raz gorzej... Zdążyłam już poznać większość nauczycieli. Najbardziej polubiłam profesor McGonagall, a najmniej Sybillę Trelawney. Ta druga była jakaś dziwna. Całą lekcje przepowiadała komuś śmierć albo jakiś wypadek. Jej najczęstszą ofiarą był Harry Potter.

Nadszedł październik a ja zamierzałam samotnie w kierunku Wielkiej Sali, gdyż moje koleżanki już tam czekały. Dziś mieliśmy powitać delegację ze szkół.

-Co, Longbottom? Nie jesteś już taki odważny hmm?- usłyszałam znienawidzony przeze mnie głos. Malfoy.

-Oddaj mi tą książkę! Przecież nic ci nie zrobiłem!- powiedział chłopak, którego męczył Draco.

-No co ty? Przecież jesteś Gryfonem, musisz mieć w sobie tyle odwagi, by ją odebrać- zaśmiał się blondyn.

-Oddaj mu ją Malfoy!- wycedziłam przez zaciśnięte zęby.

-Ooo, proszę. Rycerza w damskiej wersji sobie znalazłeś?

-Coś powiedziałam tleniony bałwanie- wrzasnęłam.

-Pomyśl zanim coś mówisz Smith, bo może to się dla ciebie źle skończyć- warknął.

-Ja w odróżnieniu od ciebie myślę.

-Naprawdę nie wiesz co robisz w tej chwili. To się dla ciebie źle skończy- powiedział, a chłopak któremu zabrał książkę przyglądał nam się z przerażeniem.

-Wiem doskonale. Próbuję w odróżnieniu do niektórych komuś pomóc.

-Urocze. Doprawdy. Szkoda tylko że jesteś taką niezdarą- I tu mnie ma... Ale nie! Nie dam mu tej satysfakcji!

-Wolę być niezdarą, niż być takim debilem jak ty.

-Uuuu, ostro.

-Dobra Malfoy, żarty się skończyły- powiedziałam- Oddaj tę książkę.

-Bo co mi zrobisz? Pobiegniesz do jakiegoś nauczyciela? Tylko się przy tym nie wywal- zaśmiał się, a jego banda razem z nim.

-Bardzo zabawne, bardzo- Ahhh... Nie wcale nie.

-Nawet nie wiesz jak- zadrwił.

-Oddasz ten podręcznik?

-Niech się zastanowię... Nie- stwierdził po czym odszedł.

-Accio podręcznik!- krzyknęłam a książka znalazła się w moich dłoniach. Zobaczyłam tylko wściekły wzrok Dracona na co uśmiechnęłam się zwycięsko.

-Proszę- powiedziałam i oddałam temu chłopakowi podręcznik do Transmutacji.

-Dzięki, naprawdę nie musiałaś...- chyba nie wiedział co powiedzieć.

-Nie ma sprawy- uśmiechnęłam się- Jestem Rose a ty?

-Neville Longbottom- odwzajemnił uśmiech, po czym udaliśmy się razem na wielką Salę.

***

-Podobasz mu się- stwierdziła mi na ucho Susan, kiedy Cedrik co chwilę na mnie zerkał.

-Co? Chyba żartujesz.

-No mówię, leci na ciebie- spojrzałam na nią wzrokiem mówiącym "Pojebało cię coś?"

-Nie, chyba nie. Wydaje ci się.

-To jeden z najprzystojniejszych chłopaków w szkole- powiedziała na co odpowiedziała jej cisza.

Szczerze mówiąc jakby zastanowić się nad jej słowami to dałabym pozytywną odpowiedź. Miała rację. Cedrik był przystojny...

*Marie Jones- wymyślona przeze mnie dziewczyna.

Jesteś Tylko Moja ✴ Cedrik Diggory  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz