Otworzyłam oczy. Był ranek. Słońce właśnie wschodziło. Leżałam na łóżku, wtulona w silne ramiona Aki'ego. Obok na drugim łóżku spała Izumi wtulona w Tetsu. Ich więź rośnie z czasem. Co chwila spoglądają na siebie, posyłając zalotny uśmiech.
Przez chwilę popatrzyłam na twarz mojego ukochanego, lecz po minucie postanowiłam wstać.
Jednak coś mi bardzo to utrudniało. A raczej ktoś. Chłopak przytulił mnie mocniej do siebie i schował twarz w moich włosach.
-Nigdzie nie idziesz.-wyszeptał, a ja lekko się zdenerwowałam.
-Muszę wstać. Puść mnie.
-Nie ma mowy.Aki otworzył zielone jak las oczy i popatrzył na mnie głęboko. Nasz wzrok się spotkał, a po chwili chłopak namiętnie mnie pocałował. Oderwałam się od niego i spojrzałam mu gniewnie w oczy.
-Tak, tak też Cię kocham.-powiedział i pocałował mnie w czoło.Po kilku minutach udało mi się wstać i ubrać. Przez ten czas reszta moich towarzyszy również się obudziła. Tetsuya na powitanie pocałował Izumi i uśmiechnął się do niej.
Spojrzałam na Adachi'ego. Musi być to dla niego trudne. Jako jedyny w tym towarzystwie nie ma dziewczyny.
Spoglądałam po kolei na wszystkich. Mój wzrok zawiesił się na najcudowniejszym chłopaku, który zaczął głośno chrapać.
Nikt nie jest idealny...-pomyślałam i przewróciłam oczami.Przyjaciele zaczęli się śmiać. Podeszłam do Aki'ego i usiadłam na nim w rozkroku. Moje włosy spadały kolejno na jego klatkę piersiową. Nagle poczułam silne ramiona zaplatające się na mojej talii. Po chwili leżałam obok Aki'ego, który przytulił mnie jak maskotkę. Nie wiedziałam co mam zrobić, więc zrzuciłam go z łóżka. Nieszczęśliwym trafem pociągnął mnie za sobą. W mgnieniu oka leżałam na jego piersi na podłodze.
Towarzysze wybuchli śmiechem. Mi również uśmiech nie schodził z twarzy. Spojrzałam na człowieka pode mną. Był tak rozbawiony, że ledwo łapał oddech. Uciszyłam go pocałunkiem, na co on był lekko zaskoczony.
Po czasie wstaliśmy, a Aki zamknął mnie w szczelnym uścisku. Nie dawał za wygraną. Po chwili mnie puścił i pocałował w czoło.
Wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach. Przeszłam przez drzwi gospody i ruszyłam w kierunku naszych koni. Nakarmiłam je i pogłaskałam mojego rumaka po grzywie. Zbliżyła się do mnie po czasie czarna klacz Aki'ego. Łbem trącała moją rękę, abym i ją pogłaskała. Piękne, inteligentne zwierze.
Musiałam wracać. Przeszłam przez drzwi wejściowe budynku, kiedy moim oczom ukazały się roześmiane twarze moich towarzyszy jedzących śniadanie.
Koło mojego partnera było wolne miejsce, a więc tam usiadłam. Chłopak spojrzał na mnie i się wyszczerzył. Pocałowałam go w policzek. Ręką dotknął to miejsce i się zarumienił. Jego uśmiech i cudowne oczy są najpiękniejszymi rzeczami, które chciałabym stracić jako ostatnie.
Zjedliśmy posiłek i postanowiliśmy ruszyć dalej. Jednak ja chciałam jeszcze wypytać o wszystko karczmarza. Aki spojrzał w moją stronę. Gdy zobaczył, że idę po informacje, zawrócił.
Po chwili stanęłam przy barze, a chłopak obok mnie. Karczmarz spojrzał na mnie z lekkim strachem w oczach.
-Powiedz mi coś więcej o człowieku, który tu rządzi.
-Wybacz pani, jednakże nie należy o nim rozmawiać tutaj. Zatem chodźmy w spokojniejsze miejsce.- powiedział szeptem.
-Oczywiście.Poszliśmy do kuchni, a karczmarz zaczął opowiadać. W skrócie, z tego co zrozumiałam, ten człowiek nie jest zbyt uczciwy. Mieszkańcy muszą płacić wysokie podatki, charują za dwudziestu i nie dostają wystarczająco na najważniejsze potrzeby. W jeszcze większym skrócie ten człowiek to tyran.

CZYTASZ
Wojownicy cienia
ActionPrzygarnęli nas. Wyszkolili. Teraz jesteśmy marionetkami w ich rękach. Nie znamy ich. Obserwują, słyszą wszystko. My mamy tylko ślepo podążać za rozkazami. Jednak nadali nam cel. Zabić ich.