Matteo
Szliśmy przez park zmierzając w stronę domu brunetki. Jak bardzo chciałbym móc złapać ją za rękę... Zwolniłem kroku, by ta chwila trwała dłużej. W pewnym momencie dziewczyna zatrzymała się gestem nakazując mi to samo. Stanąłem koło niej, a po chwili powiedziała:
- Matteo, jestem taka zapominalska! Miałam powiedzieć ci to już kilka dni temu... Ambar zaprasza cię na urodziny w ten piątek u nas w domu.
- Jak, przecież to pojutrze! Nie zdążę kupić prezentu. - udawałem załamanego po czym wybuchnąłem głośnym śmiechem. - A więc będziesz musiała pomóc mi znaleźć coś fajnego.
- Nie Matteo, ja nie mogę....
- Niestety, ale to przez ciebie jeszcze nie mam prezentu. - zaśmiałem się.
- No dobrze. - westchnęła i dodała. - Ale teraz chodźmy już do domu.
20 minut później
Razem z Luną weszliśmy po schodach. Brunetka stanęła koło drzwi i wysypując zawartość torebki szukała kluczy.
- Nie Matteo, ja nie mogę w to uwierzyć... Nie wzięłam kluczy, a żadnej z dziewczyn nie ma w domu... Ambar przedwczoraj pojechała do rodziców w Meksyku, a Nina jest z Gastonem w kinie, będzie wieczorem...
- W takim razie Kelnereczko wydaje mi się, że musisz pojechać ze mną...
- Nie Matteo... Zostanę tu i poczekam.
- Nie będziesz siedziała na klatce schodowej. Jadę do swoich rodziców na obiad. Chodź ze mną. - zaproponowałem.
- Nie chcę robić kłopotu...
- Kłopot to mi zrobisz jak się nie zgodzisz. - zaśmiałem się.
- W takim razie OK, zgadzam się. - uśmiechnęła się.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę.
Luna, 1 godzinę później
Chłopak otworzył mi drzwi. Weszłam do jasnego, przestronnego wnętrza, w którym powitała mnie dość niska kobieta. Trudno było uwierzyć, że jest matką tak wysokiego mężczyzny jak Matteo. Złapała mnie za rękę i pocałowała w policzek. Sprawiała wrażenie jakby spodziewała się mojego przyjścia.
- Matteo, czy to jest ta dziewczyna, o której mi tyle opowiadałeś?
- Mamo, ciiii! Miałaś o tym nie mówić. - syknął.
- Aj tak przepraszam... - powiedziała po czym siląc się na szept dodała. - Jest jeszcze ładniejsza niż opowiadałeś.- niestety jak większość Włochów powiedziała to trochę za głośno.
Zarumieniłam się słysząc słowa mamy Matteo. Kobieta poprowadziła nas do jadalni gdzie czekała reszta rodziny.
- Dzień dobry. - powiedziałam siadając na jednym z wolnych miejsc.
Dopiero wtedy mój wzrok powędrował na siedząca na przeciwko mnie staruszkę. Wydawała się dziwnie znajoma... Kim ona jest? Grzebałam w pamięci szukając jakiejś informacji. Nie... To nie może być ta kobieta... Ta którą spotkałam w autobusie. A nawet jeśli to ona to co robi w domu Matteo? Czy ona jest jego rodziną? Kobieta gestem pokazała abym poszła za nią. Wstałam i powoli podążyłam za staruszką.
- My już się chyba znamy. - powiedziała.
- No tak...
- Zapomniałam ci wtedy powiedzieć czegoś ważnego...
" Czego? " chciałam powiedzieć lecz w tym momencie mama Matteo zawołała na obiad.
Po obiedzie
Matteo wstał od stołu i swoje kroki skierował na górę. Zapewne do łazienki XD Jego mama odetchnęła z ulgą, tak jakby tylko czekała na to jak opuści pokój.
- Ufff... Nareszcie sobie poszedł. - zaśmiała się - Muszę powiedzieć ci coś co koniecznie musisz wiedzieć.... Ja wiem, że ciebie i mojego syna coś łączy... - kobieta mówiła szybko, nie dając mi dojść do słowa. - Wiesz... hmmm... ciężko mi to mówić, ale Matteo ma pewien problem... Otóż... wiesz.... on... Głupio mi to mówić, ale on czasami tańczy w nocy....
- WTF?! Jak tańczy???
- No wiesz... tak dziwnie. - zaśmiałyśmy się. - Robi wtedy minę bobasa.* A potem zaczyna śpiewać: " Dar, dar, dar z nieba dar!" ( lutteo_fanclub wie o co chodzi XDD )
Gdy śmiałam się do rozpuku zobaczyłam, że w drzwiach jadalni pojawił się ( no jak czarodziej ) Matteo. Popatrzyłam się na niego jak na ziemniaka, który uciekł z psychiatryka.
***
O maj gad!! Jaka poezja!! Wygrałam życie!! Moim celem było 600 słów, a mam... Nie uwierzycie... 630 słów
Odwala mi tak troszeczkę.... :D :D XD
* to jest zdj tej miny:
CZYTASZ
La amistad es fuerte, pero el amor perdura mas - Lutteo [zakończone]
FanfictionLa amistad es fuerte, pero el amor perdura mas. - Przyjaźń jest silna, lecz miłość wytrwa więcej. Gdzie jesteś? Jestem tam gdzie miłość doprowadza do granicy. Gdzie jesteś? Tam, gdzie wszystko się zaczęło. Gdzie jesteś? Tam, gdzie Ona. Rozpoczęta: 5...