W popłochu wiosny
Poszukiwałam wielu rozmyślań
Czułam, że się odradzam
Delikatne skrzydła, które tak mnie wzniosły
Chociaż na chwilę w zatraceniu
Lecz zdążyłam porzucić to co już zapomniane
Ta przysłowiowa żarówka zabłysła
Teraz chcę wyciskać życie
Nie zamartwiać się
Bo problemy kiedyś przeminą
Jak ciemna, zła noc
Już o świcie szczęście
Bo po burzy, słońce nadzieją płonie
Bo po łzach musimy się uśmiechać
Bo w złych chwilach nie możemy dna dosięgnąć
Nie rozumiesz tej wariatki
Pochłania Cię ta rutyna
Lecz to 'coś' zamknięte w duszy się ukrywa
Uwolnijmy to jak niewinnych z więzienia
Z dnia na dzień coś się zmienia
Nowa nadzieja
Doceń to a będziesz doceniony przez los
Czekaj na świt, przetrwaj złą noc
Zmoknij w burzy łez by cieszyć się każdym słońca promykiem