1 " Kiedyś, teraz i Wu"

1.3K 83 21
                                    

Wczoraj było uroczyste zakończenie roku szkolnego. A jednocześnie koniec nauki w gimnazjum. Po tym dniu miało odmienić się moje życie. Spakowałam swoje wszystkie rzeczy i pożegnałam się z przyjaciółmi. Julia się popłakała. Mi też zakręciła się łezka w oku. Po chwili przyjechał autobus do którego wsiadłam i zajęłam miejsce z przodu koło okna. Na zakończenie tego rozdziału w moim życiu pomachałam znajomym i autobus ruszył. Oddalałam się od budynku, w którym spędziłam trzy ostatnie lata.

Powrót w rodzinne strony wydawał mi się lekko surrealistyczny, ale jednak. Miałam zamieszkać z wujkiem Wu. Mieszkał on niedaleko miasta w którym było kilka szkół ponad gimnazjalnych więc mogłam tam kontynuować naukę. Jednak miałam wątpliwości. Nie widziałam wuja już bardzo długo.Nie miałam pojęcia jak powinnam się zachować gdy już dojadę na miejsce. Wtedy zajęłam się czymś pożyteczniejszym niż myślenie o tym co będzie. A mianowicie patrzeniem bez sensu przez okno. Co prawda widoki były naprawdę wspaniałe. Przejechaliśmy przez las później w oddali rozciągały się pasma górskie. Po łące chodziły sarny.

Oparłam głowę o szybę i na chwilę zasnęłam. Nic mi się nie śniło, a przynajmniej nie pamiętam bym miała sen.

Podróż minęła bardzo szybko. Nim się obejrzałam byliśmy już w mieście z którego miałam dojść do domu Wu. Wysiadłam więc na przystanku i zabrałam swoje bagaże. Nie spodziewałam się, że to miasto okaże się takie wielkie. Na placu koło jakiegoś urzędu po mojej lewej był plan miasta. Podeszłam i próbowałam znaleźć ulicę na której miesza Wu. Było to trudniejsze niż przypuszczałam. Po pewnym czasie nie udanych prób podszedł do mnie pewien mężczyzna. Był on wysoki i miał ciemne włosy.

-Zgubiłaś się? Mogę ci jakoś pomóc? – Zapytał.

-Czy mógłby mi pan powiedzieć gdzie jest ten adres? – Podałam mu karteczkę, na której miałam zapisany adres wujka.

-Ojoj. To jest poza miastem, nic dziwnego, że nie mogłaś znaleźć na planie miasta. – Powiedział uśmiechając się.

-Och, no tak.

-Jakbyś chciała to mógłbym cię podrzucić w tamtą stronę i tak muszę jechać w pobliże klasztoru.

-Klasztoru? Ach, nie ważne. Dziękuję bardzo. Mam nadzieje, że to nie będzie problem.

-A skądże. Poczekaj tylko dwie minutki podejdę po samochód.

-Dobrze. – Skinęłam mu głową.

Równo po dwóch minutach podjechał koło mnie czarny samochód. Mężczyzna uchylił okno i zaprosił bym wsiadła do auta. Wiem, że wsiadanie do auta z obcym mężczyzną, który proponuje podwiezienie nie jest najrozsądniejsze, ale wyglądał przyjaźnie. Bagaże wrzuciłam do tyłu a sama usiadłam z przodu koło kierowcy. Po niecałym kwadransie jazdy Tom, bo tak miał na imię mężczyzna, zatrzymał się.

-Jesteśmy na miejscu. No prawie. Widzisz te wzgórze?

-Tak. – Nie dało się nie zauważyć.

-To tam. Chętnie bym cię podwiózł na górę ale niestety nie ma tam podjazdu tylko schody, więc powodzenia. – Powiedział z uśmiechem i pomógł wyciągnąć mi moje walizki.

-Dziękuję! – Zawołałam za nim i poszłam w swoją stronę a Tom odjechał w przeciwną.

Gdy zaczęłam się wspinać po schodach byłam jeszcze nastawiona optymistycznie. Lecz po półgodzinnym marszu zniechęciłam się a jeszcze nie doszłam na samą górę. Nie wierzyłam, że mój wujek mieszka na takiej górze przecież on już miał swoje lata. Chociaż nie chciałam by się okazało, że to nie ten adres bo zmarnowałabym czterdzieści minut na wchodzenie po bezsensownych schodach wijących się dookoła wzniesienia.

Dla Ciebie NinjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz