Rozdział 19: Koleżeński wieczór

1.9K 230 16
                                    

Jeśli tylko była ku temu okazja grono trzech najlepszych przyjaciółek zbierało się razem, by oglądać mecz żeńskiej reprezentacji piłki nożnej Stanów Zjednoczonych. Taki był już ich zwyczaj trwający nieprzerwanie od kilku lat. Niestety tym razem tylko dwie z nich postanowiły się spotkać i obejrzeć planowaną rozgrywkę.
Octavia zapukała do drzwi mieszkania Clarke o ustalonej godzinie, a blondynka w przeciągu krótkiej chwili wpuściła ją do środka.
- Hej, O - przywitała się z nią, zerkając z niepokojem na torbę brunetki, która wyglądała jakby Blake co najmniej planowała się do niej wprowadzić na kilka dni.
Cóż, znając charakter Octavii i fakt, że pokłóciła się zapewne dosyć poważnie z bratem to było to co najmniej prawdopodobne.
- Hej, Clarke - odpowiedziała, poprawiając swój bagaż po czym ruszyła w głąb mieszkania, witając się po drodze z Abby.
Młoda Griffin zaprowadziła ją do swojego pokoju, gdzie na małym stoliczku stały miski z popcornem oraz chipsami. Idealne przekąski do oglądania meczu. O przyjrzała im się z uśmiechem i wyjęła ze swojej torby sześciopak piwa, który miał ugasić ich pragnienie.
- Widzę, że jesteś nieźle przygotowana - skomentowała Clarke, przeczesując włosy palcami.
- Była promocja. Dwa w cenie jednego - powiedziała, wyciągając jeszcze jedno opakowanie.
Wszystko jasne. Po prostu czysta okazja i oszczędność kazała zakupić Blake kilka litrów piwa. Blondynka przyglądała się tym zapasom po czym zerknęła na O.
- Masz coś poza piwem? - spytała.
- Mam żelki, czekoladę i... - dziewczyna przerwała na chwilę rozpakowywanie licznych słodkości, gdy tylko natrafiła na dosyć sporą piersiówkę, która stanowiła jej pamiątkę z jednej ze szkolnych wycieczek.
Octavia otworzyła ją, powąchała ostrożnie zawartość i wzięła porządny łyk. Wyglądało na to, że wlana tam ciecz raczej nie rozczarowała jej swoim smakiem.
- Bourbon. Kocham to - przyznała chociaż w jej głosie nie był obecny większy entuzjazm.
Clarke westchnęła, spoglądając na koleżankę, która odstawiła alkohol i podniosła się z jej łóżka trzymając w dłoniach ubrania, które służyły jej jako piżama.
- Skoro nie ma jeszcze meczu to mogę wziąć szybki prysznic? - zapytała, kierując się do drzwi.
- Jasne. Nie krępuj się - odpowiedziała jej Clarke, rozsiadając się wygodnie na łóżku.
Octavia zniknęła w znajdującym się po drugiej stronie korytarza pomieszczeniu, a Griffin zerknęła jeszcze na piersiówkę. A co jej szkodzi? Sięgnęła po nią i upiła łyk, który od razu zapiekł ją w przełyku ostrym smakiem alkoholu. Skrzywiła się, ale ponownie przyłożyła usta do naczynia. Przy kolejnym kontakcie trunek nie był faktycznie taki zły. Jednak wolała nie wypijać zawartości samej, a poczekać, aż Blake do niej powróci. Zresztą wypadałoby obejrzeć ten mecz w stanie względnej trzeźwości. W oczekiwaniu na przyjaciółkę skubnęła co nieco z przekąsek i bawiła się skrajem bluzki reprezentacji, którą kupiła kiedyś razem ze swoimi przyjaciółkami. Co prawda jakiś czas zastanawiała się z czyim nazwiskiem powinna ją zakupić. Reyes sugerowała, by wzięła Carli Lloyd, która tak jak Griffin piastuje stanowisko kapitana, ale blondynka zdecydowała się w końcu na koszulkę z numerem 13 należącym do Alex Morgan. Po prostu bardzo lubiła tę zawodniczkę.
Blake w ciągu kilku minut zjawiła się w swojej piżamce, która podobnie jak w przypadku blondynki składała się z jakichś materiałowych shortów oraz koszulki reprezentacji. Tylko, że na tej należącej do niej widniała liczba 23 oraz nazwisko Press.
- Ile mamy czasu? - zapytała, dosiadając się do dziewczyny, chrupiącej chipsy.
- Zaraz powinno się zacząć...
Postanowiły w ciszy poczekać na rozpoczęcie meczu. Co prawda obie czuły, że powinny ze sobą porozmawiać, ale postanowiły to zostawić na później. W końcu co się stanie jeśli odłożą to na dziewięćdziesiąt minut? Plus czas przerwy między połowami i doliczony na koniec. Wystarczy, że w tym czasie będą komentować na bieżąco przebieg meczu reprezentacji, a jak zawsze trudno było im się nadziwić zdolnościom jej piłkarek. Już po dziesięciu minutach były całkowicie pogrążone w świcie sportowych wrażeń.
- Widziałaś to, O? Widziałaś ten zwód? - zapytała ją podekscytowana blondynka, zamierając z dłonią w misce z chipsami.
- Widziałam. Tylko Tobin tak potrafi - przyznała, odnosząc się do niedawnego manewru jednej z amerykańskich piłkarek, która wymsknęła się obronie drużyny przeciwnej w wydawałoby się beznadziejnej sytuacji.
- Heath dośrodkowuje do Morgan i... GOL! - ryknął komentator, a siedzące przed telewizorem licealistki krzyknęły radośnie, przybijając sobie piątkę wysoko nad swoimi głowami. Wzniosły toast za zdrowie zawodniczek, które już w początkowej fazie meczu dały drużynie prowadzenie i pociągnęły porządny łyk piwa. Brakowało im jedynie obecności Raven, która z pewnością wniosłaby nieco życia w to spotkanie. Chociażby samymi swoimi peanami pianymi na cześć Tobin Heath, którą Latynoska po prostu uwielbiała. Nic dziwnego, że na jej koszulce widniało właśnie nazwisko owej piłkarki.
Dalsza część meczu minęła im na zajadaniu się przekąskami oraz zapijaniu ich piwem, a także komentowaniu gry zarówno amerykańskiej reprezentacji jak również ich przeciwniczek. Niestety te nie miały szans w starciu z tak świetną drużyną. Dziewczyny jak zahipnotyzowane podziwiały cudowne gole w wykonaniu swoich idolek, które stanowiły idealny dowód na to, że kobiety również mogą być wyśmienitymi sportowcami. Pokój Griffin oprócz licznych uwag co jakiś czas eksplodował radosnymi okrzykami lub gwałtownymi przekleństwami, gdy gra nie układała się podług ich myśli. Jednak mimo pewnych trudności Amerykanki zdołały z dość sporą przewagą zatriumfować.
- Boże błogosław Amerykę! - zakrzyknęła jeszcze Blake, opadając na łóżko swojej przyjaciółki.
- Już nas pobłogosławił taką cudowną drużyną - dodała Clarke, kładąc się obok.
Przez moment leżały w ciszy z uśmiechami wykrzywiającymi usta, czekając aż wszystkie zjedzone dotychczas przekąski ułożą się w żołądkach i zrobią miejsce dla większej ilości jedzenia. Dopiero po upływie kilku magicznych chwil Griffin zdecydowała się zabrać głos.
- Dobra. Teraz mi powiedz, co się dzieje z tobą i Bellamym - powiedziała, poważniejąc.
Niemalże rozanielona mina Blake dosyć szybko zmieniła się w niezadowolony grymas, gdy tylko usłyszała imię brata.
- Ostatnio coraz bardziej przesadza - mruknęła w odpowiedzi.
- Chodzi o Lina?
Octavia skinęła głową, zagryzając dolną wargę. Naprawdę nie miała ochoty, by to roztrząsać, ale może blondynka pomogłaby jej znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji.
- Ostatnio odwiózł mnie pod dom, a Bell to zobaczył i się wkurzył. Chciał mnie zaciągnąć siłą do domu, a Lincoln chciał go jakoś uspokoić. Dasz wiarę, że Bellamy go uderzył? - zrelacjonowała dosyć zwięźle, pomijając nieistotne w jej mniemaniu szczegóły.
- A co na to Linc? - dopytała blondynka, podpierając głowę na ręce opartej o powierzchnię łóżka, by mieć lepszy widok na koleżankę.
- Był zły. Bardzo. Trudno go wkurzyć, ale Bell od dawna uprzykrza mu życie. Jestem pewna, że gdyby mnie tam nie było to oddałby mu. Z nawiązką. Jednak odpuścił i po prostu odjechał.
- Dobre i to... - westchnęła Clarke, która starała się jakoś spojrzeć na cały problem obiektywnie i znaleźć odpowiednie rozwiązanie.
- Nie wiem, co robić. Bell mnie po prostu wkurwia. Jest ograniczony umysłowo i najprościej rzecz ujmując uprzedzony. Nie wiem jak mam z nim rozmawiać i przekonać go, że Lin nie jest żadnym bandziorem czy terrorystą - wyznała, przypominając sobie liczne rozmowy ze starszym z Blake'ów, które nie przyniosły najmniejszego skutku.
- Po prostu się o ciebie martwi...
- Nie jestem dzieckiem. Musi to zaakceptować - prychnęła brunetka, zerkając na Clarke, która z pewnością nie wiedziała co takiego mogłaby zdziałać.
Wiedziała tylko, że rodzeństwo było wyjątkowo nieustępliwe. Oczywiście doprowadzało to wcześniej do licznych konfliktów. Pewnego razu Octavia przez tydzień nie pojawiała się we własnym domu, pomieszkując u koleżanek. Wszystko po to, by unikać brata i zrobić mu na złość. Griffin ponownie westchnęła. Nie chciała, by i tym razem sprawa potoczyła się ponownie.
- Porozmawiam z nim. Postaram się to jakoś załatwić - zaproponowała.
O spojrzała na nią, a jej twarz rozpromieniła się na dźwięk wcześniejszej wypowiedzi przyjaciółki. Naprawdę wiele to dla niej znaczyło. Tym bardziej, że Clarke naprawdę potrafiła rozmawiać z Bellamym dużo lepiej niż ona. Chyba oni powinni być rodzeństwem. O tak. Może i kochała starszego, ale z pewnością nie miałaby nic przeciwko byciu jedynaczką.
- Dzięki wielkie. Nie wiesz ile to dla mnie znaczy - powiedziała, przytulając ją szybko po czym odsunęła się od dziewczyny, by przyjrzeć się jej badawczo i rozpocząć konwersację o kimś zupełnie innym. - A co u ciebie? Chciałabyś mi o czymś powiedzieć?
Griffin wzruszyła ramionami. Jedyną kwestią, którą ostatnio bardziej roztrząsała była sprawa Reyes, która zachowywała się nieco dziwnie. Czuła jednak, że rozmowa ze wstawioną Octavią nie przyniosłaby dobrego efektu. Zresztą blondynka nie wiedziała w czym mogłaby zawinić i zrazić do siebie Latynoskę. Chyba najpierw musiała to sama rozgryźć.
- Nie wiem co miałabym ci powiedzieć  - odparła w końcu.
- Dobrze wiesz. O co chodzi z Lexą? Jest coś na rzeczy?
Pani kapitan wzdrygnęła się na samo brzmienie jej imienia. Ta dziewczyna była jeszcze większym problemem. Nie wiedziała, co powinna o niej sądzić. Stanowiła dla niej jeszcze większą zgadkę niż zachowanie Raven. Jednak pytanie Octavii zdawało się mieć konkretny wydźwięk.
- Co? Nie. Czemu miałoby coś w ogóle być? - odparowała niemal machinalnie, a Blake zmarszczyła brwi, by posłać jej spojrzenie mówiące o tym, że jej się nie da oszukać.
- Clarke, znamy się od podstawówki. Potrafię powiedzieć kto ci się podoba zanim sama zdążysz to zauważyć - oświadczyła spokojnie, wpatrując się w nią z powagą.
- Nie podoba mi się. Niby czemu by miała? - starała się bronić przed tymi według niej wyssanymi z palca oskarżeniami.
- Łżesz Griffin - stwierdziła O, a blondynka pomyślała, że ten alkohol chyba jej zaszkodził. - Jest niczego sobie, wysportowana, ma w sobie jakąś cholerną aurę tajemniczości, która wydaje się seksowna. Tylko jakbyście zaczęły ze sobà sypiać mogłoby się nieco dziwnie zrobić w drużynie... Chociaż w sumie już jest.
Clarke skłonna była się zgodzić tylko z tym ostatnim. W zespole panowały obecnie naprawdę niezbyt komfortowe nastroje, ale chyba powoli zaczęło się nieco polepszać. Przynajmniej tyle udało jej się stwierdzić.
- Nie ma szans - powiedziała, starając się zakończyć temat jej domniemanej relacji z Lexą.
- Niby czemu? Bo chyba nie przeszkadza ci fakt, że jest dziewczyną. To chyba zdążyłyśmy ustalić.
Griffin była wdzięczna za to, że w pokoju panowały ciemności i nikt nie mógłby dostrzec rumieńców, które wykwitły na jej policzkach. Faktycznie jej preferencje seksualne były raczej znane gronu jej bliskich znajomych. Clarke dotychczas zdołała odkryć dwie podstwowe wady biseksualizmu. Pierwszą było to, że musiała się dwa razy częściej tłumaczyć ze wszystkich znajomości, które dla niej były jedynie przyjacielskie, ale według innych miały potencjał, by zakrawać na coś więcej. Drugą wadą było to, że kiedy pozostawała singielką to zarówno Blake jak i Reyes miały skłonności do znajdowania jej potencjalnych drugich połówek wśród niemal wszystkiego co się rusza. Kiedyś Octabia nawet wpadła na pomysł, by zeswatać jà ze swoim bratem, bo może wtedy by się ode mnie odczepił. Nie chciała wspominać tego durnego w jej mniemaniu pomysłu.
- Idź spać, co? Późno jest - burknęła, starając się wygodnie zagrzebać pod kołdrą.
- Och ja tam wiem swoje - zaśmiała się dźwięcznie brunetka, samej układając się powoli do snu. - Dobranoc.
- Dobranoc...
Griffin poczuła jak Octavia ją obejmuje od tyłu. Zawsze, gdy razem spały tuliły się do siebie. Tak już było od dziecka. Zresztą zwykle towarzyszyła im jeszcze Raven, a leżąc na łyżeczkę, znajdowały wystarczająco miejsca by pomieścić się w trójkę. Ot przyzwyczajenia.
- Clarke... - usłyszała jeszcze głos O zanim zdążyła odpłynąć w krainę Morfeusza.
- Tak? - mruknęła jeszcze.
- Weź tak nie spinaj przy mnie dupy, bo nagle chudniesz o połowę - powiedziała zniewalająco szczerze brunetka.
Tego nie spodziewała się od niej usłyszeć. Jednak faktycznie Griffin zauważyła, że wcześniej była nieco spięta. Nie wiedziała co mogło na nią tak zadziałać. Może wcześniejsza rozmowa?
- Sorki - westchnęła, rozluźniając się. W końcu obok niej leżała jedynie Octavia.
- Nie ma sprawy, księżniczko...
Dopiero wtedy pogrążyły się w ciszy, która pozwoliła im spokojnie zasnąć.

_____________________________________
Wow. Endgame z poprzednim rozdziałem przekroczyło magiczną liczbę tysiąca gwiazdek! Dziękuję bardzo tym, którzy czytają, gwiazdkują i komentują. To bardzo wiele dla mnie znaczy. Mam nadzieję, że wytrwacie ze mną do końca ♡

ENDGAMEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz