Przez krótki jak mgnienie oka, szalony moment miałam ochotę poddać się i odpowiedzieć na pocałunek, przytulić się do niego i ponownie wdychać ten cudowny zapach Alessandra. Ale potem, na szczęście, przyszło otrzeźwienie.
Boże, co ja najlepszego robiłam?! CAŁOWAŁAM SIĘ Z ALESSANDRO, przed którym sama się ostrzegałam, jako przed podrywaczem i jednym z moich przełożonych?! O Jezu...!
Wyrwałam mu się tak gwałtownie i desperacko, że nie mógłby mnie zatrzymać, nawet gdyby miał uścisk ze stali (do którego zresztą niewiele mu brakowało). Spojrzałam na niego rozszerzonymi ze zdumienia i strachu (tak, serio, strachu) oczami, po czym wymamrotałam:
– Nigdy więcej tego nie rób.
I wyskoczyłam z samochodu jak oparzona. Zatrzasnęłam za sobą drzwiczki, mając idiotyczną nadzieję, że jeep Alessandra w tej samej chwili zniknie (bo przecież tak właśnie przyzwoicie by postąpił, gdyby to był tylko koszmarny sen, prawda?), ale stało się coś dokładnie odwrotnego. Alessandro wysiadł za mną, a kiedy próbowałam okrążyć jego auto i odejść, sięgnął po mnie ręką, zacisnął ją na moim ramieniu i do siebie przyciągnął. Tym razem jednak dbając o zachowanie odpowiedniego dystansu.
– Dobra, to było głupie, przyznaję – mruknął, wpatrując się we mnie z napięciem. – Ale chciałem zobaczyć, czy z każdym szefem postępujesz tak samo.
Wpatrywałam się w niego z niedowierzaniem. O czym on, do diabła, mówił?!
– Nie jesteś moim szefem – zaprotestowałam odruchowo lekko drżącym tonem głosu. Alessandro zawahał się, po czym skinął głową.
– Jasne, nie bezpośrednio. Ale stoję w tej firmie wyżej od ciebie – wyjaśnił następnie spokojnie, jakby przed chwilą wcale mnie nie całował. No dobrze, może (na pewno!) na nim nie zrobiło to takiego wrażenia jak na mnie, ale mógłby przynajmniej udawać, że nie był taki beznamiętny! – A otrzymałem na twój temat taką opinię...
Zamilkł i ja również na moment zamarłam (włącznie z moim sercem, tego byłam pewna). Przestałam się szarpać i wyrywać, wpatrując się w niego w milczeniu rozszerzonymi z niedowierzania oczami. Musiały już wyglądać jak dwa spodki, w tak wielkim byłam szoku. Bo chyba... choć to było po prostu okropne i nie mogło mi się pomieścić w głowie... zaczynałam powoli rozumieć, o co chodziło.
– Jaką opinię? – zapytałam nieswoim głosem, wreszcie się od niego uwalniając i cofając o krok. Roztarłam ramię, za które mnie trzymał, myśląc półprzytomnie, że puścił mnie chyba tylko dlatego, że nie spodziewał się takiego ruchu z mojej strony. Pewnie nie spodziewał się żadnego. – Kto udzielił ci takiej opinii na mój temat?!
– Twój były szef – wyjaśnił w końcu Alessandro, a ja poczułam, że robi mi się niedobrze.
Naprawdę zrobiło mi się niedobrze. Przed oczami stanęła mi całkiem przystojna twarz Andrzeja; twarz ta jednak była wykrzywiona w gniewie i zlana krwią. A potem odruchowo przeniosłam wzrok na swoją prawą dłoń.
– No, proszę – zachęciłam go, choć z trudem przyszło mi wydusić z siebie te słowa. – Powiedz, czego takiego dowiedziałeś się od mojego byłego szefa.
– Chyba sama najlepiej wiesz, co zaszło? – zdziwił się. Podniosłam wzrok i spojrzałam prosto w orzechowe oczy Alessandra.
– Tak, wiem, ale nie mam pojęcia, co na ten temat wie Andrzej, mój były szef – prychnęłam i byłam z siebie dumna, że tak potrafię. Że nie pokazałam po sobie prawdziwych emocji, że nie rozpłakałam się na tym idiotycznym placu albo nie zaczęłam wrzeszczeć i nie rzuciłam się również na Alessandra. Bo zaglądając do swojego serca, z przestrachem stwierdziłam, że byłam gotowa powtórzyć wyczyn z Warszawy.
CZYTASZ
Negatyw szczęścia | JUŻ W SPRZEDAŻY!
RomancePrzez obiektyw aparatu wszystko wydaje się prostsze. Prostsze od prawdziwego życia. Sasza przekonuje się o tym dobitnie, gdy dzięki protekcji matki dostaje posadę asystentki fotografa w pewnym znanym domu mody w Mediolanie. Bez znajomości włoskiego...