VII. Tajemnica

62 4 1
                                    

Obudziłam się. Leżałam na śmierdzącym kocu w jakiejś melinie czy chuj wie czym.
Na początku nie mogłam sobie przypomnieć gdzie jestem jednak zaraz przypomniałam sobie że przecież tu mieszka Timothée wraz z dziewczynami. Nie miałam pojęcia ile spałam i co sie stało. Ostatnia rzecz jaką pamiętam to jakąś postać za Calixte i mój krzyk. Wtedy chyba straciłam przytomność.

- O w dupe - powiedziałam zachrypłym głosem do siebie unosząc się do pozycji siedzącej. Zaraz podbiegła do mnie Paulette.

- I jak? - spytała się z szerokim uśmiechem.

- Ale co? - nie wiedziałam o co jej chodziło.

- Jak sie czujesz? - sprostowała.

- Czuje się jakby mnie ktoś wypluł - jęknęłam, bo bolała mnie głowa a Paulette tylko sie zaśmiała głośno.

- No stara nie dziwie ci sie! Nieźle wczoraj odpłynęłaś! - WCZORAJ?!

- Zaraz.. To która jest godzina? Ile spałam?

- Spokojnie jest po 13:00. wczoraj koło 12 miałaś odjazd i usnełaś przed 18.

- Japierdole - załamałam sie. - Co on mi podał?

- Kodeine.

- Co to jest?

- twój nowy przyjaciel - spojrzała mi prosto w oczy - lek przeciw przeziębieniu. Jednak my mamy sposoby aby działał podobnie do marichuany. - zaczeła grzebać w torbie - a propos - wyjęła skręta - palisz?

- Nigdy nie paliłam nawet zwykłego papierosa. - Nie miałam ochoty na kolejne narkotyki, nie wiem jak bym sie zachowała i wgl halo! Ja nie jestem żadnym ćpunem! - Pozatym nie chce sie uzależnić, żałuje że w ogóle zgodziłam się żeby Timi mi coś wstrzyknął. Mam nadzieje że chociaż igła była nowa.

- Taaak spokojnie wszystko bezpiecznie. Oj mała nie wiesz co gadasz, to tylko ziółeczko, głowa cie przestanie boleć. "To tylko lolek co polepszy humorek". - Taaa...

- Musze wracać. - rzuciłam oschle.

- Gdzie?! Po co?! W takim stanie?! - Paulette najwyraźniej nie chciała mnie puścić.

- Do domu, rodzice sie napewno o mnie martwią.

- Rodzice hah... Wiesz co? Rodzice to największe ścierwo tego świata, w kółko zakazy i nakazy. Niech dbają o śwoje dupska a zostawią dzieci w spokoju. Nie wracaj do nich oni mają cie w dupie naprawde! - Słowa dziewczyny zabolały mnie. Poczułam jak łzy napływają do moich oczu ale próbowałam to jakoś pochamować. - Moi rodzice to najwieksze potwory i taką opinie mam o wszystkich innych dorosłych. Wykorzystują cie na wszystkie możliwe sposoby a potem i tak wypomną Ci, że jesteś niewdzięczna i wurzucą z domu. - głos jej sie załamał. Nie sądziłam że jest aż tak wrażliwa na ten temat.

- Paula.. Prosze nie płacz, ja wiem, że bardzo dużo przeszłaś. Ja też mam problem z rodziną o którym nie wie nikt. Powiem Ci ale przestań płakać dobrze? - poprosiłam ją i położyłam jej ręke na policzku.

Chyba nadszedł czas żeby w końcu to z siebie wyrzucić.

Wiem że rozdział krótki mega ale musze was troche potrzymać w napięciu xd
Dzieki za przeczytanie i wybaczcie że jestem polsatem XD




My Anioły : Na własne życzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz