Obudziłam się o 5:30. Specjalnie wstałam tak wcześnie żeby nie natknąć się na rodziców. Moja szyja była opuchnięta i sina. Zaczęłam rozmyślać nad tym jak zakryć to co zrobił mi ojciec. Wziełam moją białą apaszkę i przewiązałam ją na niej. Miałam nadzieje że Rebbecca czy Tristian nie będą wnikać za bardzo dlaczego ją noszę.
O 6:10 byłam już gotowa aby wyjść do szkoły. Jako iż lekcje zaczynają się dziś o 8:00 a ja miałam jeszcze ponad godzinę to stwierdziłam, że wyjdę i pójdę na ten czas spodkać się z Timothée'm i resztą.Ruszyłam więc. 10 minut później byłam na miejscu. Weszłam do budynku i zaczęł się rozglądać wypatrując chłopaka.
-Timi? - powiedziałam - Jesteś tu?
- Chàrlene! - krzyknął z kilku metrów. Kierując się za jego głosem znalazłam go palącego papierosa przy "oknie" ( nie wiem czy wybitą szybe można nazwać oknem). - Cześć. - przytulił mnie. - Co tu robisz tak wcześnie? Idziesz na wagary?
- Nic z tych rzeczy - zaprzeczyłam odrazu - wyszłam wcześniej żeby się z tobą zobaczyć. - spojrzał na mnie I pocałował mne w czoło.
- Mogę? - wzkazałam na papierosa - Ale tylko bucha.
- Bierz. - pociągnęłam dym do płuc. Zakrztusiłam się ale dużo słabiej. Musiałam odreagować po wczoraj, więc nie przejmowałam się tym.
- Co masz na szyi? - zaciekawił się.
- Chyba się trochę przeziębiłam - skłamałam. Nie mogłam mu powiedzieć prawdy.
Nie zadawał więcej pytań tylko patrzył się w moje oczy.- Dlaczego mi się tak przyglądasz?
- Po to mam oczy - uśmiechnął się.
- Niech Ci żaba wskoczy.
- Lepszego tekstu się w podstawówce nie nauczyłaś?
- Spieprzaj - pchnęłam go w ramie.
Rozmawialiśmy przez kilkadziesiąt minut o pierdołach. Spojrzałam na zegarek. 7:35.
- Muszę już iść. - Powiedziałam wstając z podłogi.
- Po co? Nie możesz zostać tu ze mną? - prosił mnie ale nie mogłam mu uledz.
- Bardzo bym chciała ale nie moge. Musze iść do szkoły. Może jak wrócę uda mi sie wyrwać z domu. - przytuliłam go i skierowałam się w stronę wyjścia jednak usłyszałam jeszcze za sobą głos.
- Char. - powiedział nieśmiale Timothée.
- Tak?
Patrzył na mnie chwilę.
- Nic. Powodzenia w szkole. - uśmiechnął się i puścił mi oczko.
Ja tylko odpowiedziałam mu lekkim uśmiechem i wyszłam.
Byłam w szkole akurat za 5 ósma.
W szatni zaczepiła mnie Rebbecca.- Hejka! Ekstra weekend co nie? - spytała rozentuzjazmowana.
Gdybyś tylko wiedziała.
- Tak. Było spoko - Znowu skłamałam. Nie chciałam się nikomu żalić. Cholernie nie lubię opowiadać o swoich problemach. Zawsze mam wtedy wrażenie, że osoba, której to mówie ma mnie serdecznie dość dlatego staram się ograniczać to do minimum.
- Co masz z szyją? - kolejna..
- Chyba mnie coś bierze po tej imprezie.
- Nie no i w takiej obciachowej hustce zamierzasz się pokazać reszcie szkoły?! - zdziwiła się. - Ściągaj ją. Założysz jak wyjdziesz na dwór.
CZYTASZ
My Anioły : Na własne życzenie
Teen FictionCharléne ma 16 lat. Od niedawna mieszka we Francji w Bardeaux gdzie idzie do nowej szkoły. Początki są zawsze piękne, poznaje 3 przyjaciół i dobrze sie z nimi dogaduje. Jednak pewnego dnia zacznie sie jej droga do piekła. Czy uzależnienie zniszczy j...