10. Na tropie Adele

13.1K 1.1K 119
                                    

– Zgubiłam Adele! – pisnęłam do słuchawki telefonu, kurczowo przytrzymywanej przy uchu. Vittore wydał z siebie dziwny dźwięk, coś pomiędzy prychnięciem a parsknięciem śmiechem.

– Że co, proszę?

– Czy ja wyrażam się niewyraźnie? – zapytałam uprzejmie. – Przecież mówię, że zgubiłam Adele, Vittore, do diabła, nie wiem, co mam robić!

– Szukaj jej – poradził bez przekonania. Miałam ochotę wyć albo rwać włosy z głowy; powstrzymywał mnie tylko fakt, że znajdowałam się na ruchliwej ulicy, a ludzie już i tak dziwnie na mnie patrzyli. Pewnie dlatego, że zaczepiałam ich i pytałam o ciemnowłosą, ładną osiemnastolatkę. Nie umiałam nawet porządnie opisać Adele, a przecież co druga dziewczyna tutaj, w Mediolanie, tak wyglądała.

– A myślisz, że co robię? – syknęłam. – Uciekła mi spod sklepu, nie mam pojęcia, dokąd mogła pójść! Jestem na środku ulicy, w dodatku z jej zakupami, a ona gdzieś sobie biega samopas! Boże, Alessandro mnie zabije...!

– Tak, tego możesz być pewna – odparł życzliwie Vittore, co doprawdy, mógł sobie darować. Wcale nie poprawiło mi to nastroju. – Sasha, przecież wszyscy ci powtarzali, żebyś na nią uważała...

– Przecież wiem, nie pouczaj mnie, z łaski swojej, tylko powiedz, gdzie mam jej szukać! – W moim głosie wyraźnie musiał usłyszeć nutkę paniki. Bo tak też się czułam. Z każdą mijaną minutą malały moje szanse na znalezienie Adele i to sprawiało, że denerwowałam się coraz bardziej. Vittore westchnął przeciągle.

– A bo ja wiem? W każdym napotkanym barze. A może w studiu tatuażu? Z tego, co wiem, Adele kiedyś w ten sposób zrujnowała jedną ze swoich sesji. A może po prostu coś przykuło jej uwagę i weszła do kolejnego butiku? Spróbuj zadzwonić na jej komórkę.

– Nie znam nawet jej numeru! – wykrzyknęłam znowu. – Na pewno nie będę pytać Alessandro!

– Więc ja spróbuję się dowiedzieć – zaoferował Vittore, co było naprawdę miłe z jego strony. Westchnęłam z ulgą, opierając się o ścianę budynku, przy którym akurat stałam. – Coś wymyślę, powiem Alessandro, że Adele zostawiła swoje rzeczy w studiu albo coś... No nie wiem, coś wymyślę. Ale musisz poczekać, bo to trochę potrwa.

– Ale ja nie mam czasu...

– Więc szukaj jej – przerwał mi stanowczo. – Szukaj jej, a ja w tym czasie postaram się pomóc, jak umiem. Zadzwonię, jak będę coś wiedział, dobrze?

Przytaknęłam bardzo niepewnie, po czym przez chwilę wsłuchiwałam się w sygnał zakończonego połączenia. Czułam się żałośnie. Tyle się nasłuchałam od Alessandro, zignorowałam go, jak tylko mogłam, zdenerwowałam się na niego za te niekończące się pouczenia, żeby w końcu zrobić coś takiego, tak po prostu zgubić Adele, po tym wszystkim, co mi mówił...! Spojrzałam na zegarek. Adele zniknęła jakiś kwadrans wcześniej. Co mogła w tym czasie robić, jak daleko mogła zajść, zakładając oczywiście, że nie wsiadła do czyjegoś samochodu lub na czyjś skuter...?

Popędziłam do początku ulicy, żeby znaleźć jej samochód; biały mini morris jednak stał zaparkowany na swoim miejscu, dokładnie tam, gdzie go zostawiłyśmy przed zakupami. Więc Adele nie odjechała sama, nie zostawiła mnie w sklepie z jej zakupami. A przynajmniej nie odjechała własnym autem.

Wróciłam pod butik, w którym widziałam ją po raz ostatni, po drodze zaglądając przez szyby do sklepów po obydwu stronach ulicy. Przez to zajęło mi to wszystko trochę więcej czasu, niż powinno, i kiedy nie znalazłszy Adele pojawiłam się ponownie pod butikiem, mijało już pół godziny od czasu, gdy ostatni raz ją widziałam.

Negatyw szczęścia | JUŻ W SPRZEDAŻY!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz