Rozdział 15

10.5K 881 68
                                    

 Chciałam zamknąć drzwi, ale przeszkodził mi w tym zdezorientowany Nicolas, który wbiegł do pomieszczenia, trzymając w jednej dłoni ogromny kubełek, a w drugiej udko kurczaka w złocistej panierce.

 - Czy przed chwilą minąłem twojego męża? - zapytał, a po chwili wgryzł się w mięso, jednocześnie zatrzaskując nogą drewnianą powłokę.

 - Taka tam drobna wizyta. - Machnęłam dłonią.

 - Wyglądał jak wkurzony goryl. - powiedział blondyn z pełną buzią. 

 - Możliwe, że to moja wina... - odparłam niewinnie. - Ale to on zaczął. - dodałam.

 - Oczywiście. - wymamrotał. - A ja jestem czarodziejską wróżką.

 - Gdzie twoje skrzydełka wróżko? - Zachichotałam i wyrwałam mężczyźnie opakowanie z dłoni, a następnie rozwaliłam się na kanapie.

 Jak na zawołanie, zaburczało mi w brzuchu. Pomimo tego, że wcześniej jadłam, dalej byłam głodna. 

 Jednak to jest dość typowe u mnie. Jestem wiecznie nienażarta. Mogłabym jeść cały dzień.

 Wyjęłam kawałek kurczaka, a następnie włożyłam go do ust. Soczyste mięso aż się rozpływało. Dziękowałam Bogu, że mogę doświadczać takiego raju.

 Jestem świadoma faktu, iż KFC to typowy fast food i pewnie więcej jest chemii, niż mięsa. Mój organizm pewnie rozkłada się od środka...

 Zachwycając się smakowitym kąskiem, zauważyłam, że czegoś brakuje.

 - A gdzie jest sosik? - zapytałam Nicolasa, który stał oparty o ścianę i udawał obrażonego.

 Może jednak nie powinnam kraść jego "skarbu"?

 - Sosik? - Zmarszczył brwi. - Sos?

 - No tak... - Wskazałam na kubełek. - Nigdzie go nie widzę. - oznajmiłam.

 - Wiedziałem, że o czymś zapomniałem. - Walnął się otwartą dłonią w czoło. - Wybaczysz mi, królowo? - Wykonał ukłon.

 Sytuacja z mojej perspektywy wyglądała dość zabawnie. 

 - Oczywiście, że ci wybaczam, wróżko. - Zabrałam nogi z kanapy. - Siadaj. - Poklepałam miejsce koło siebie.

 Blondyn od razu usadowił się po mojej prawej stronie i ciężko westchnął.

 - Nienawidzę zakupów. - jękną.

 - Powtarzasz się. - Pomachałam palcem.

 Po chwili mężczyzna zarzucił swoją rękę na moim barku i przyciągnął mnie bliżej siebie.

 - To - przybliżył twarz - twoja - uśmiechnął się - wina.

 Magicznie kubełek zniknął z moich objęć, ponieważ został wyrwany przez Nicolasa...

 - Sprytnie... - prychnęłam i skrzyżowałam ramiona.

 - No już nie bądź taka. - Zaśmiał się. - Podzielę się z tobą, Kate.

 - Jak milutko z twojej strony.

 ***

 Reszta dnia miło minęła w towarzystwie blondyna. Dużo rozmawialiśmy, obejrzeliśmy jakieś dwa filmy akcji, które były tak ciekawe, jak flaki z olejem. Niestety nic lepszego nie było... Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma... Chyba... 

 - Zapomniałbym. - Rzucił we mnie poduszką. - Po co przyszła kluska?

 - Kluska? - zapytałam zdziwiona. - Jaka kluska?

Mąż jedynie na papierzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz