Rozdział 36

45 4 3
                                    

                                                                                 *Lena*

W końcu się doczekałam. Właśnie stałam przed szkołą i czekałam na Leo. Była godzina 17:50, co oznaczało, że za 10 minut zaczyna się wieczorek. Stresowałam się, ponieważ nigdzie nie było mojego chłopaka. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu za biodra. Miałam nadzieję, że to on, ale był to Charlie. Ucieszyłam się jak go zobaczyłam.

                                                                        *Charlie*

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

                                                                        *Charlie*

Leo poprosił mnie, abym poszedł na bal powiedzieć jej, że go nie będzie. Nie chciałem tego robić, ponieważ ja bym widział jak ona cierpi. Niestety po długich namowach przyjaciela zgodziłem się. Gdy zobaczyłem ją pod szkołą była taka szczęśliwa. Zrobiło mi się przykro.

 - Wiesz gdzie Leo? - Spytała rozglądając się.

 - No właśnie Leo.. Kazał przekazać, że nie będzie go na balu. - spojrzałem jej w oczy. Widziałem w nich rozczarowanie i smutek.

 - Żartujesz prawda? - powiedziała a po jej policzku spłynęła łza. - Jak to nie przyjdzie? Dlaczego? - zaczęła zadawać pytania.

 - Lena on dzisiaj wylatuje. O 24 ma samolot. - złapałem ją za ramiona.

 - Dlaczego się nie pożegnał? Dlaczego mi to zrobił? - rozpłakała się. - Wybacz Charlie, ale chcę być sama. Do zobaczenia, kiedyś. - po tych słowach odwróciła się i ruszyła w stronę domu.

                                                                     *Leo*

Jestem już na lotnisku. Przed chwilą dzwonił do mnie Charlie i poinformował mnie, że rozmawiał z Leną. Gdy opowiedział mi o jej reakcji, zacząłem płakać. Jak małe dziecko. Wczoraj też płakałem. Pisząc list do Leny, który zostawiłem u niej w pokoju. Wiem, że robię źle. Powinienem się z nią pożegnać a nie po prostu uciekać. Bardzo ją kocham i nie chciałbym widzieć jak cierpi. Gdy będę już domu napiszę do niej. Chociaż wątpię, że po tym będzie chciała mnie jeszcze znać.

                                                                                *Maks*

Gdy byłem w drodze na wieczorek Lara zadzwoniła do mnie i powiedziała, że się źle czuje i nie będzie jej na balu. Rozumiałem to, więc nie byłem na nią zły. Postanowiłem, że dzisiejszego wieczoru będę bawił się sam. Gdy byłem już koło szkoły zauważyłem jak Lena z płaczem odbiega od Charlsa. Podszedłem do niego i spytałem o co chodzi. Ten mi wszystko opowiedział.

 - Jak on mógł tak zrobić?! - wściekłem się na Leo.

 - Też tego nie rozumiem. Ale teraz biegnij za nią, Ona cię potrzebuje.- po słowach wypowiedzianych przez Charliego od razu ruszyłem do biegu za dziewczyną. Gdy byłem już u Leny zauważyłem ją przez okno w kuchni. Wszedłem do domu i po prostu ją przytuliłem. 

Marzenia się spełniają ! || Leondre DevriesWhere stories live. Discover now