Rozdział 2 Umieram ze strachu przez ptaka

24 2 0
                                    

Taaak. Pewnie jak słyszycie ptaka to myślicie: O, jaki słodki, mały wróbelek. Rzeczywistość jest całkiem inna.

Układałam właśnie książki alfabetycznie w bibliotece. Była to ta nudniejsza cześć mojej roboty. Nie zrozumcie mnie źle. Kochałam pracować w bibliotece, ale czasami nudziło mi się. Najfajniej było jak przychodził ktoś i pytał się co mu mogę polecić. Wtedy rozgadywałam się i nie można mnie było od tego odwieść. Nagle zegar wybił 20. No to na dziś już koniec zamykamy. Podeszłam do komputera i wyłączyłam go. Odwiozłam wózek z książkami na miejsce by jutro ktoś inny mógł się tym zająć. Ubrałam moja czarną, skórzana kurtkę i przeczesałam włosy palcami. Włączyłam alarm i wyszłam zamykając drzwi na klucz. Ruszyłam do domu. Miałam do przejścia z dwa kilometry. Na moje  nieszczęście nie było żadnego autobusu, a na taksówkę aktualnie nie było mnie stać. Przecież mogę się przejść spacerkiem!

Każdego dnia wieczorami pracuje w tej małej bibliotece. Odkąd tata nas opuścił mama pracuje cały czas bez szansy na odpoczynek by wyżywić mnie i Railey. Więc idąc do liceum postanowiłam trochę jej pomóc. Nie było łatwo ale, gdy już znalazłam pracę, przyzwyczaiłam się do mniejszej ilości czasu wolnego. Moją szefową jest pani Tracy. Tracy jest kobietą po trzydziestce, która spodziewa się kolejnego dziecka. Przez to nie może tak dużo pracować, więc zatrudniła mnie gdy tylko dowiedziała się, że szukam pracy i kocham książki. Więc nie było trudno. No i teraz szłam przez park w kierunku mojego domu. Byłam ubrana jedynie w cienką kurteczkę, a na dworze zaczęła się już robić chłodno. Drżąc z zimna jednynie o cieplej herbatce, kocyku i dobrej książce. Czyli to co zwykle w zimne wieczory. Idąc obejrzałam się za siebie. Nie wiem dlaczego, ale miałam dziwne wrażenie, że ktoś mnie śledzi. Gdy nikogo nie zobaczyłam ruszyłam dalej szybszym krokiem. Nagle zmieniłam tempo chodu i przez małą chwilę usłyszałam odgłos stawianej stopy. Ktoś ewidentnie za mną szedł i nie chciał być zauważonym. Gwałtownie odwróciłam się mając nadzieję na zobaczenie kogoś. Jednak nic. Jedyne co zwróciło moją uwagę to poruszenie gałęzi na drzewie, jakby ktoś przed chwilą tam wszedł. Jednak nikt nie mógł by wejść na drzewo w tak szybkim czasie. Zrezygnowana ruszyłam dalej. Ciągle czułam na sobie czyjś wzrok. Przyspieszyłam kroku i zaczęłam biec. Chciałam być już jak najszybciej w domu. Włosy opadały mi w biegu na oczy i ograniczały pole widzenia. Pomyślałam, że chciałabym by były spięte i już nie opadały mi na oczy. Biegnąc dalej nie poczułam już ani jednego włoska, który muskałby moją skórę. Stanęłam przerażona i sięgnęłam ręką do głowy. Moje włosy, które praktycznie zawsze są rozpuszczone teraz były spięte w eleganckiego koka. Czy właśnię zaczynam świrować? Nie miałam za dużo czasu by się nad tym zastanawiać. Usłyszałam coś za sobą. Odwróciłam się by zobaczyć co to takiego i krzyknęłam z przerażenia. Na przeciwko mnie stał największy ptak jakiego kiedykolwiek widziałam. Był czerwony, dziób miał czarny, a oczy złowrogo błyszczały na żółto. Jestem pewna, że gdybym wyciągnęła miarkę krawiecką i zmierzyła rozpiętość jego skrzydeł wynosiła by ona ponad 4 metry. Stanęłam na środku chodnika nie potrafiąc się poruszyć. Ptak powoli podszedł do mnie na swoich umięśnionych, czarnych nogach. Gdy był jakiś metr ode mnie zatrzymał się i przemówił do mnie swoim głębokim basem. W tym momencie byłam już pewna, że wariuję.

-Rosanne McCarty. Chyba, że powinienem ci mówić Rosanne Habrene Regnuumne Magicae.-przekrzywił głowę w bok i patrzył się na mnie przeszywającymi oczami jakby chcąc sprawdzić moją reakcję.

Moja reakcja... trudno ją ocenić. Po prostu wytrzeszczyłam oczy i nie odzywając się, patrzyłam się na niego. Nawet jeśli przeżyłabym wielkiego, krwiożerczego ptaka to gadający to już inna sprawa.

-Nie odpowiesz mi?-zapytał. Tym razem wyczułam w jego głosie złość-A może nie jesteś tą, którą przepowiedziano? Może znalazłaś się w nieodpowiednim miejscu, o nieodpowiednim czasie? Albo... nic nie wiesz!-zaśmiał się chrapliwie-Nic nie wiesz o swoim przeznaczeniu! I oni chcą to zrobić! Jak niby ty masz pokonać mnie?!-podchodził coraz bliżej, a ja cofałam się, wciąż nie wiedząc co odpowiedzieć. Byłam przerażona, ba! Prawie umierałam ze strachu. Ale nie płakałam. Czułam, że on chcę bym się, załamała. Nie mogę mu dać tej satysfakcji.

-Nie jestem tą, której szukasz-odpowiedziałam próbując ukryć drżenie głosu.

-A ja myślę, że to właśnie ty!-powiedział patrząc mi w oczy i przybliżając się coraz bardziej. Ja też się cofałam ale w końcu nie miałam już na to miejsca. Oparłam się plecami o ścianę budynku, a ten ptak wciąż do mnie podchodził, patrząc się na mnie.

-Dalej, pokaż mi co potrafisz. Uwolnij z siebie magię. Pozwól jej z siebie wypłynąć. Nie powstrzymuj jej. No dalej!-ryknął na mnie. Widocznie cierpliwość mu się już skończyła.

-Wyczułem zakłócenia magii. Dochodziły wprost z twojego domu. Widziałem cię. Zniszczyłaś mikrofalówkę-zaśmiał się.-Jeszce tego nie kontrolujesz. Choć ze mną. Ja cię nauczę. Pokaże ci co potrafisz i będziesz niezwyciężona. No dalej. Uwolnij ją.

Pokręciłam głową, czując jak łzy zbierają mi się w kącikach oczu. I co tak ma się skończyć moje życie? Odebrane prze dziwacznego ptaka, który bredzi coś o magii. W sumie to, że magia istnieje w tym momencie było tak samo prawdopodobne jak to, że z pszenicy robi się mąkę.

Czyli byłam tego pewna na 100%.

Zamknęłam oczy i postanowiłam spróbować zrobić to co on mi kazał. Wypuścić, uwolnić magię jeśli w ogóle jakąkolwiek w sobie posiadałam. Skupiłam się na tym i pomyślałam by otworzyć wszystkie komórki w moim ciele. Niech każda wypuszcza z siebie magię i kieruje ją do moich rąk. Nagle w całym ciele poczuła jakiś dziwny prąd. Jakby wstrząs elektryczny, który przeszedł przez całe moje ciało. Nie widziałam tego ale czułam, że moje ręce zaczynają świecić na blado niebieski kolor. Moje oczy zrobiły się prawie białe i wydzielały z siebie tajemnicze światło. Włosy uniosły się jakby były całkowicie naelektryzowane, a ja wyrzuciłam ręce do przodu. Energia białego światła uderzyła w stwora, a ten z potwornym jękiem rozpłynął się w powietrzu. Gdy zniknął i byłam sama usłyszałam jeszcze jego głos.

-Wybrana...Habrene Regnuumne Magicae

Gdy jego głos ucichł wciąż klęczałam na ziemi. Dotknęłam włosów. Były rozpuszczone i... krótsze. Zawsze miałam włosy sięgające do bioder, a teraz ledwo sięgały ramion. Powstrzymując cisnące się do oczu łzy wstałam z ziemi i mozolnie skierowałam się w stronę mojego domu. Nie miałam ochoty myśleć o tym co się dzisiaj wydarzyło. Chciałam po prostu wziąć prysznic i pójść spać. Jednak gdy tylko zrobiłam krok do przodu poczuła na gardle coś zimnego. Spojrzałam lekko w dół i zobaczyłam srebrny, ostry nóż przyciśnięty do mojej szyi. Przełknęłam ślinę próbójąc się nie ruszać.

-Czym jesteś?-usłyszałam głos tuż obok mojego ucha. Niewątpliwie należał on do kobiety, a może nawet młodej dziewczyny.

-Spokojnie Il-tym razem powiedział to jakiś mężczyzna. Dziewczyna nazwana Il nawet nie drgnęła i ani na centymetr nie odsunęła noża od mojej szyi. W zasięgu mojego wzroku pojawił się chłopak, który mówił. Był bardzo dobrze zbudowany. Jego obcisłe szaro-zielone ubranie uwydatniało umięśnioną klatkę piersiową. Przy pasie miał zwieszone kilka noży różnej wielkości. Jednak to jego twarz zwracała największą uwagę. Był blady. Miał spiczaste uszy i bardzo wysoko osadzone kości policzkowe. Jego oczy były błękitno-szare, prawie przezroczyste. Jego włosy były białe jak śnieg i sterczały na wszystkie strony, jak gdyby dopiero co wstał z łóżka. Gdy się uśmiechnął zobaczyłam jego białe zęby. Wyglądał na jakieś 18 lat, a mogłoby się wydawać, że między nami są wieki różnicy. Nie wiem dlaczego ale takie miałam przeczucie. Chłopak przyglądał  mi się z nie mniejszym zainteresowaniem. Uśmiechnął się do mnie ponownie i z zakłopotaniem przeczesał włosy ręką tak, że były jeszcze bardziej potargane.

-Kim jesteś?-zapytał z uśmiechem.

_________________________________

Mamy nadzieje, że się podoba. Piszcie w komentarzach i dawajcie gwiazdki.
A.N.N.I.E (Agentka Nadrzędna Naprawdę Intuicyjna Emocjonalne)

Who am I?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz