Rozdział 1

261 24 13
                                    

Pik pik   pik pik   pik pik

Godzina siódma. Słyszę ten dźwięk codziennie rano od pięciu lat. Pięciu długich lat spędzonych w zakładzie psychiatrycznym. Budzik. Najgorszy wynalazek ludzkość. Zastanawiam się właściwie po co on dzwoni i tak nie mam jak go wyłączyć bo moje ręce oraz nogi są przykute do łóżka małymi lecz bardzo wytrzymałymi łańcuchami.

Pik pik   pik pik   pik pik.

Nadal dzwoni. Mam nadzieję że zaraz przestanie.

Otworzyłam oczy. Znowu ten sam widok. Biały ściana. Zwykle widzę tylko sufit, wczoraj wieczorem jednak pielęgniarka zapomniała zniżyc mi oparcie łóżka, a moja szyja, tak jak ręce też są do niego przykute i nie jestem w stanie obracać głową. Naprzeciwko mnie widzę fotel oraz niewielkie stolik obok niego. Po prawej jest duże okno, przez które po mozolnych próbach przekręcenia szyi, jestem w stanie zobaczyć podwórko szpitala i kilka drzew. Nic więcej bo zakład jest na kompletnym pustkowiu. W przeciągu dwóch mil nie zobaczy się żywej duszy. Tak wygląda mój pokój. A no i są jeszcze drzwi. Takie białe na lewo od mojego łóżka. To nimi dostają się tu moi dręczyciele. To tyle. Żadnych obrazów, półek na książki ani kuchenki czy choćby szafki nocnej

Chwała Bogu. Wreszcie skończył. O nie. To znaczy że zaraz przyjdzie doktor Thomas i zacznie codzienne "badanie"...

- Witam Kaylo! Mamy dziś piękny dzień, nieprawdaż? - pyta doktor. Jest on wysokim mężczyzną z lekkim zarostem. Ma jasną karnację i czasem nosi okulary, a gdy nie ma ich na nosie, są zawieszone na jednej z kieszeni jego marynarki. Dzisiaj jest ubrany w czarny garnitur, a pod nim znajduje się czerwona koszula. Ma piękne czarne włosy, i gdyby nie fakt że znęca się nade mną codziennie od pięciu lat, to powiem wam, że byłabym w stanie się w nim zakochać.

- Nie przywitasz się ze mną? - znowu pyta. -  Nie ładnie Kaylo, nie tak cię uczyłem.

- Mam w dupie twoje nauki - cedzę przez zęby.

- Kaylo!

O nie. Czyli jednak powiedziałam to trochę głośniej niż zamierzałam. Kurwa.
Doktorek podchodzi do łóżka, w którym leżę, wyciąga mały, czarny pilot z lewej kieszeni marynarki i naciska niebieski guzik. Ja wiem co to znaczy. Ułamek sekundy później przez moje ciało przechodzi silny dreszcz i wprawia kończyny w drgania. To prąd. Doprowadzany jest przez te małe łańcuszki na moich rękach i nogach. Trwa to około 10 sekund choć dla mnie jest to wieczność. Nawet nie bolało. Da się przyzwyczaić.
- Zacznijmy jeszcze raz - mówi cichym ale stanowczym głosem. - Dzień dobry Kaylo.
- Dzień dobry panie doktorze - znowu cedzę przez zęby.
- I widzisz. Odrazu lepiej - mówi siadając w czarnym fotelu na przeciwko mojego łóżka.
Zawsze chciałam usiąść w tym fotelu. Z mojej perspektywy wydawał się naprawdę miły i przytulny. Nigdy jednak nie było mi dane spełnić tego marzenia. Siedzieliśmy tak kilka minut. On patrzył się we mnie, a ja udając że tego nie widzę, oglądałam koronę drzewa za oknem i grupę lekarzy palących papierosy na przerwie w pracy. Mój pokój jest na 2 piętrze więc czasmi, gdy tylko oparcie łóżka było postawione pod lekkim kątem, byłam w stanie zobaczyć co dzieje się w normalnym świecie.
Gdy wskazówki na zegarze wskazywały siódmą jedenaście doktor Thomas postawił swoją szarą teczkę na stoliku obok fotela. Z tego stolika też chciałam zawsze skorzystać. Wypić na nim herbatę z cytryną i przeczytać ulubioną książkę. Niestety tego też jak dotąd nie udało mi się zrobić. Wiedziałam co było w teczce więc nawet nie udawałam zainteresowania. Otworzył ją, a następnie wyciągnął przezroczystą strzykawkę z długą, cienką igłą. Wyciągnął mały, szklany słoiczek, który także znajdował się w jego teczce. Położył go na stole. Dźwięk jaki wydał rozległ echem się po całym pokoju. Odkąd tu wylądowałam jestem bardzo wrażliwa na wszelkiego rodzaju dźwięki. Odkręcił pojemniczek i nabrał jego zawartość do strzykawki. Wstał i powolnym krokiem podszedł do mojego łóżka.
- A teraz skarbie, nie ruszaj się - powiedział.
- Uważaj bo ci zaraz odlece - pomyślała, chyba.
- Kayla, jeszcze jedna taka oddzywka, a zaczniemy rozmawiać inaczej - powiedział coraz bardziej poirytowany.
Ugryzłam się w język. Znowu to powiedziałam na głos. Nie lubię z nim "rozmawiać inaczej". Muszę się opanować, bo nie skończy się to dla mnie dobrze.
Przez czas kiedy myślałam Thomas zdążył już wbić strzykawkę w moją prawą rękę i powoli przesunąć tłoczek. Zaraz zaczęłam mieć mroczki przed oczami. Płyn który znajdował się w słoiczku miał właściwości odurzające. Służył temu, aby moje ataki się nie powtarzały. Zaczęła mnie okropnie boleć głowa, zresztą jak zwykle. Sen mieszał mi się z jawą. Nie zasnęłam jednak. Środek który dostałam mi na to nie pozwolił. Miał na celu jedynie zamroczenie mnie i skupienie mojej uwagi na czymś innym. Wyobraźcie sobie jakby ktoś walił wam ostrą częścią młotka po całej głowie i pomnóżcie to razy, czy ja wiem, może tysiąc a poznacie namiastkę tego co czułam. Darlam Podczas gdy ja zmagałam się z niesamowitym bólem głowy, doktor Thomas usiadł w fotelu i włączył swoje radio, które także znajdowało się w walizce.

Gdy wróciła mi pełna świadomość zegar wskazywał dziewiątą dwadzieścia. Nie byłam spocona wbrew pozorom. Nigdy się nie pociłam, nie korzystałam z toalety ani nie miałam okresu. Po prostu nigdy. Od samego urodzenia. Rodzice, gdy jeszcze żyli, chodzili ze mną do różnych lekarzy, a oni nie wiedzieli co z tym zrobić. Koniec końców mama i tata poddali się i poprostu to zaakceptowali. Co prawda spocona nie byłam ale czułam okropne zmęczenie. Wiedziałam natomiast że gdy tylko doktor zobaczy że odzyskałam świadomość poda mi środki pobudzające i mimo odczuwalnego cały czas zmęczenie, nie zasnę. Dokładnie tak zrobił. Wyciągnął kolejną strzykawke oraz następny szkolny słoiczek i wstrzyknął mi całą dawkę. Następnie usiadł w fotelu, skrzyżował ręce na piersi i zaczął rozmowę:
- Jak ci minął wczorajszy dzień?
Myślałam że zaraz wybuchne. Wszystkie moje wcześniejsze postanowienia szlak wziął i nie zważając na wprost przerażające konsekwencje odpowiedziałam mu:
- Ty naprawdę jesteś taki głupi czy tylko udajesz!? - krzyczałam, nie zwracając uwagi na formy grzecznościowe. - Co mogłabym tu robić?!
- Kayla - przerwał mi.
- Zamknij się. Poprostu się zamknij i mi nie przerywaj! Pomyśl. Raz. Leżałam cały dzień w łóżku i wysłuchiwałam twojego pierdolenia o mojej chorobie!
- Kayla, miarka się przebrała - to powiedziawszy wstał i wyciągnął pilot z kieszeni marynarki. Tym razem zbliżał palec do zielonego guzika. Nie zdążył jednak. Moje tęczówki i źrenice przybrały wściekłe błękitny odcień, a żyły i tętnice zaczęły świecić na niebiesko.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 14, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

"Siostra" miliarderaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz